19.

2K 173 50
                                    

Niektóre rozdziały będą teraz pisane z perspektywy 3. osoby.

______________________________________

Lauren siedziała w zimnym i ciemnym pokoju. Była wykończona ciągłymi torturami, które serwował jej Jack. Od kilku dni siedziała na twardym, niewygodnym krześle, a jej ręce i nogi były do niego przywiązane. Sznur zostawił już krwawe ślady na jej skórze i z dnia na dzień były coraz głębsze. Co drugi dzień dostawała trochę suchego chleba lub jakąś paskudną papkę i trochę wody, żeby nie umarła z wygłodzenia. Morgan wiedział co robić, aby była słaba, ale nadal żywa. Codziennie przeprowadzał na niej kilka eksperymentów, dopóki dziewczyna nie traciła przytomności z bólu lub zmęczenia. Zaczynał tworzyć nowe substancje, które sprawiały Lauren jeszcze więcej bólu, niż te na samym początku. Po jakimś czasie dziewczyna zaczęła się modlić, żeby skończył ją katować i w końcu zabił. Łamał ją psychicznie bardziej niż cieleśnie. Lauren dostawała drgawek za każdym razem, gdy słyszała dźwięk otwieranych drzwi. Bała się.

Lauren nie miała siły podnieść wzroku na swojego oprawcę, który kolejny raz przyszedł jej coś podać. Jednak zdziwiła się, gdy poczuła delikatny dotyk na ramieniu. Spojrzała na osobę przed sobą i ujrzała śliczną brunetkę z krótkimi włosami i kolczykiem w wardze z mnóstwem tatuaży na rękach i kilku na szyi.

-Jak się czujesz?- zapytała troskliwie.

-A co? Chcesz podać mi jakieś gówno, które wcześniej nie było na mnie testowane?- odburknęła cicho zielonooka.

-Nie. Nie jestem jak Jack. Mam na imię Ruby. Ruby Rose.

-Nie potrzebuję tej informacji do szczęścia.

Dziewczyna westchnęła.

-Uwierz, że chciałabym cię puścić, ale Jack zaraz by się zorientował. Nie popierałam tego pomysłu od początku.

-Więc po co tu przyszłaś?

-Żeby porozmawiać. Zapytać, jak się czujesz.

-Od kilku dni twój przyjaciel wstrzykuje mi jakieś badziewia. Domyśl się- warknęła Lauren.

Dziewczyna kucnęła przed nią i dotknęła jej policzka, jednak Jauregui od razu odsunęła głowę. Nie chciała, żeby ktoś ją dotykał. Nikt oprócz Camili nie miał do tego prawa.

-Posłuchaj. Pomogę ci stąd wyjść, ale musisz być cierpliwa.

-Cierpliwa? Mam czekać, aż podadzą mi cyjanek czy co?!- zaczęła się denerwować.

-Nie zrobią tego. Jesteś im potrzebna żywa. Z trupem nic nie zrobią, a Jack ma najwięcej zabawy, gdy to akurat ty cierpisz.

-Popieprzony Skurwiel.

-Dokładnie. Ale daj mi czas. Wymyślę coś.

-Dlaczego mam ci ufać?- Lauren uniosła brew.

-Chyba nie masz innego wyjścia- uśmiechnęła się Ruby.

Dziewczyna wyszła z pokoju Lauren, a ona znów spuściła głowę. Po chwili jednak zasnęła ze zmęczenia.

***

-Wstawaj!

Lauren poczuła, jak ktoś oblewa ją zimną wodą. Natychmiast zaczęła kaszleć, bo trochę wody dostało jej się do ust i gardła przez to, że spała.

Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na Jacka, który trzymał z dłoni kolejną strzykawkę z niebieskim płynem. Od razu źrenice Lauren się rozszerzyły przez przypływ strachu.

-Jak się dzisiaj masz, Jauregui?- zaśmiał się- Gotowa na kolejne ćpanko?

Nie odezwała się. Była zbyt zmęczona i przerażona. Po prostu czekała, aż mężczyzna zrobi to, co zawsze.

Morgan po chwili podszedł do niej, wbił jej igłę w szyję i odsunął się z uśmieszkiem, po czym uderzył ją pięścią w twarz.

Złamała się. Zaczęła płakać. Poprawka. Zaczęła wyć. Z bólu i smutku.

Jack wyszedł z pokoju, kolejny raz zostawiając ją samą na pastwę losu

Straciła przytomność.

***

Obudziła się przez potrząsanie ciałem. Przed nią klęczała Ruby i patrzyła na nią z troską.

-Jak się czujesz?

-Źle. Wszystko mnie boli- powiedziała cicho Lauren.

-Mogę coś dla ciebie zrobić?

Spojrzała jej w oczy.

-Wypuść mnie stąd...

-Wiesz, że nie mogę teraz tego zrobić.

Lauren przez chwilę patrzyła jej prosto w oczy, a potem jej wzrok skierował się na usta Ruby. Były różowe i kuszące. Może nie tak bardzo, jak Camili, ale nie były złe. Potem ponownie zatopiła się w jej oczach.

-Pocałuj mnie- błagała cicho zielonooka.

Ruby wydawała się zdziwiona tą prośbą, jednak nachyliła się w jej stronę i po chwili ich usta się zetknęły. Rose usiadła dziewczynie delikatnie na kolanach i objęła za szyję. Lauren bardzo chciała złapać ją w pasie, ale sznur na to nie pozwalał. Mogła tylko siedzieć bez ruchu i cieszyć się chwilą zapomnienia z brunetką na jej kolanach.

Przez chwilę zapomniała o Camili...

______________________

Okej. Ten rozdział jest krótki. Następny będzie dłuższy, bo powoli będziemy przechodzić do sedna opowiadania.

Miłego czytania :)

Enjoy

Destroy Me | Camren [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz