Leżałyśmy nagie w łóżku i patrzyłyśmy się sobie w oczy. Z każdym dniem czułam, że zakochuję się w niej coraz bardziej. Jej czekoladowe tęczówki widziały pewien kawałek mojej duszy, który zawsze starałam się schować przed wszystkimi z obawy, że pochopnie mnie ocenią i dostrzegą ukrytego potwora.
Jak wyobrażałam sobie moją wewnętrzną bestię? Widziałam ją jako czarną sylwetkę, powstałą z cienia. Jej czerwone oczy przenikały całe moje ciało, aż do szpiku kości, co powodowało u mnie potworny ból.
Jednak wiedziałam, że przy Camili nic mi nie grozi.
-Oddychaj, Lo. Wszystko będzie dobrze- pogłaskała mnie po policzku.
-Nie chcę ci zrobić krzywdy- mruknęłam.
Czy się bałam? Oczywiście. Nie byłam pewna, jak zareaguje moja wyobraźnia i stare nawyki na zbliżenie, od kiedy widzę te wszystkie wspomnienia.
Jednak miłość do Camili była silniejsza, niż mój strach.
Pocałowałam brunetkę z uczuciem i zeszłam z wargami do jej szyi i dekoltu, zostawiając świeże ślady. Dziewczyna wtopiła palce w moje włosy i wygięła się w luk pod wpływem przyjemności, jaką dają jej moje pieszczoty. Uwielbiałam widzieć kobiet, które tak reagowały na moje ruchy, jednak robiły to rownież ze strachem. Camz się nie bała, co było o wiele lepszym doświadczeniem, niż to co robiłam kiedyś. To była dla niej czysta rozkosz.
Delikatnie zassałam jej lewy sutek i drażniłam go językiem, a drugą pierś muskałam palcami. Camila wydała z siebie niekontrolowany jęk, który spowodował ścisk w moim podbrzuszu.
Była tak idealna.
Potem przeniosłam się z ustami na drugą stronę, robiąc jej malinkę na prawej piersi. Poczułam szarpnięcie we włosach.
-Lauren...- wyszeptała- Proszę...
Zaczęłam składać mokre pocałunki na jej brzuchu, kończąc na wewnętrznej części ud. Rozszerzyłam bardziej jej nogi i przejechałam językiem po jej kobiecości, na co cichutko pisnęła z rozkoszy. Zasaałam jej czuły punkt i poczułam, jak jej ciało się pode mną wierci w ekstazie. Mocniej przycisnęłam usta do tego miejsca i zaczęłam szybciej pracować językiem. Włożyłam w nią jeden palec i poruszałam nim, zaginając go w górę, żeby sprawić jej większą przyjemność, na co usłyszałam tylko powtarzane w kółko moje imię. Przyspieszyłam ruchy i jedyne, co teraz siedziało w mojej głowie, to były jęki Camz, które stawały się coraz głośniejsze.
-Lauren...
-Tak, skarbie?- oderwałam się od niej i spojrzałam z cwaniackim uśmiechem. Chciałam się z nią podrażnić.
-Wróć tam natychmiast!- uniosła głowę i rozszerzyła oczy.
Zaśmiałam się tylko na jej słowa i ponowiłam swoją czynność, która doprowadzała brązowooką do takiego stanu.
Po jakimś czasie Camila doszła z moim imieniem na ustach. Opadłam na pościel obok i cmoknęłam dziewczynę w skroń, kiedy jej szczupłe ręce owinęły się wokół mojej talii.
***
Nadszedł dzień, w którym spłacę swój dług u Larrego. Przyjechałam na ośrodek sportowy, gdzie już na wejściu można było wyczuć napiętą atmosferę. Chris właśnie siodłał Calevo, podczas gdy ja paliłam papierosa na zewnątrz, żeby się odstresować. To powinno być moim nawykiem. Startowanie w zawodach tego typu. Ale mimo mojego doświadczenia zawsze denerwowałam się tak samo. Poza tym nie jeździłam już ładnych pare lat, co tylko potęgowało moje zdenerwowanie.
CZYTASZ
Destroy Me | Camren [PL]
FanfictionCzy miłość zniszczy potwora siedzącego w zagubionej dziewczynie?