15.

2.6K 201 9
                                    

To nie może wrócić!

A jednak.

Skończyłam z tym!

Wcale nie.

Właśnie, że tak.

To ciągle jesteś prawdziwa ty.

Nie!

Od godziny siedzę pod ścianą i staram się pohamować drgawki, które opanowały całe moje ciało i nie chcą odpuścić. Moja bezlitosna podświadomość znów wraca do tego okresu, gdzie czerpałam przyjemność z czyjegoś cierpienia.

Nie. To koniec, Lauren. Jesteś kimś innym i nie ciągnie cię już do tego.

Wmawiaj sobie.

Na kolanach doszłam ponownie do pudła, które było moim najgorszym koszmarem. Wyjęłam z niego palcat i przejechałam po nim dłonią. Czułam pod palcami jego twardą, skórzaną strukturę, a ból w głowie znów powrócił.

***
-Alice!- krzyknęłam na cały głos.

W domu było cicho, ponieważ wszyscy poszli na nocne ćwiczenia w terenie, a ja zostałam, żeby pilnować posesji i dobytku, gdyby komuś strzeliło do łba, żeby się tu włamać.

Z hukiem weszłam do jej sypialni i zobaczyłam trzęsącą się ze strachu brunetkę. Siedziała skulona na łożku i cicho szlochała.

-Co to miało być, tam na dole?!- warknęłam do niej.

-Prze-przepraszam Pani. Ja nie chciałam...

-Nie chciałaś?! Miałam wrażenie, że podobało ci się, jak patrzył na ciebie z takim pożądaniem! Przyznaj się!- uderzyłam dłonią w szafkę, a po całym domu rozniósł się ogromny huk.

-N-nie, Pani. Jestem t-tylko twoja...- dalej cicho płakała. Była przerażona.

Znakomicie.

-Chciałam być łaskawa, ale za to kłamstwo dostaniesz karę i zapamiętasz, że nie masz prawa mnie oszukiwać, a tym bardziej patrzeć na kogoś w taki sposób, jak dzisiaj na niego.

Zamknęłam drzwi na klucz i schowałam go do tylnej kieszeni swoich czarnych spodni. Zza pleców wyjęłam skórzany bat i szybkim krokiem podeszłam do dziewczyny.

Szarpnęłam ją za ramię i przygniotłam kolanem do łóżka tak, że leżała na brzuchu i swoimi łzami moczyła poduszkę.

-Pani... proszę...- wychrypiała.

-To cię nauczy szacunku- powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Rozebrałam ją agresywnie i uderzyłam końcówką bata w jej pośladek z całej siły. Dziewczyna krzyknęła.

Z każdą kolejną minutą jej ciało nabywało coraz to nowe ślady uderzeń, a kobieta nie przestawała płakać.

W końcu po długim czasie wyładowywania mojej złości, rzuciłam przedmiot na ziemię i wstałam z niej. Alice nie miała siły już nawet płakać, a tym bardziej się poruszyć.

Zaczesałam swoje czarne włosy do tyłu i powiedziałam:

-Ubierz się. Dostałaś to, na co zasłużyłaś i mam nadzieję, że wybiłam ci te głupie wybryki z głowy.

Odkluczyłam pokój i zostawiłam ją samą, a mnie rozpierała duma z tego, co jej zrobiłam.

Byłam potworem.

Destroy Me | Camren [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz