Rodział 1

2.8K 94 3
                                    

Martinus pov.
Czekaliśmy w kolejce w sklepie, bo temu głupkowi zachciało się coś słodkiego, a z samoloty nie smakuje tak dobrze. No jasne! Tylko Marcus mógł to wymyślić.
-Dalej Marcus spoźnimy się na samolot!- poganiałem bo
-No już przecież nie przyspiesza tego.-odpowiedział z wyrzutem.
Po chwili usłyszeliśmy głos kobiety przez głośniki ze na lot 12,czyli nasz, trzeba iść na odprawę. Akurat przeszliśmy do kasy. Ustaliliśmy z roddzicami ze oni z Emma już pójdę a my za chwilkę przyjdziemy, więc nasza rodzinka siedziała już zapewne w samolocie, a my idziemy na odprawę. Przeszliśmy do kasy.
-Witam, poproszę bilety i dokument tożsamości -powiedziała kobieta za ladą, a my obydwoje staliśmy.
-Mac daj bilety!-ponagliłem brata
-Tinus to Ty masz bilety. Tata dał je tobie.
-Nie, dał je tobie.-chwilę jeszcze się tak kłóciliśmy
-Mac on dał je Emmie, bo ona miała iść z nami tylko potem zrezygnowała. -powiedziałem łamiącym się głosem. W tym momencie obydwoje przełkneliśmy głośno ślinę.
-Przepraszam czy mogła by Pani jakoś skontaktować się z obsługą samolotu? Tam jest nasza siostra z rodzicami i oni mają nasze bilety.
- Niestety nie.-powiedziała spokojna - nie macie biletu. Nie lecicie. -już nie jesteś taka miła. Obydwoje chcieliśmy się dodzwonić ale po pierwszych sygnałach nasze telefonu padły.
-Kurde!-krzykneliśmy równocześnie.
- Co teraz robimy? -spytał mnie brat
- Poszukajmy informacji.- zdecydowałem. Chodzimy po całym lotnisku i nic. Nagle:
-Tinus tak jest!!!-krzyknął Mac i pobiegliśmy w tamtą stronę.
-Dzień dobry w czym mogę pomóc? -spytał tym razem mężczyzna
-Dzień dobry czy może nam Pan pomóc w samolocie są nasi rodzice i młodsza siostra i problem w tym że oni mają nasze bilety na samolot.
-Dobrze skontaktujemy się z samolotem. Pamiętacie numer loty?
- tak 12-powiedzieliśmy z nadzieją
-Jak to 12? Tam samolot odleciał 5 minut temu.-zamurowało nas
-Przykro mi ale w tej sytuacji nie mogę wam pomóc.
- Czy możemy tu chociaż naładować telefony?
-Tak proszę.-odpowiedział że skrucha. Gdy nasze iPhony miały już 100% poszliśmy na taksówkę.
-Witam. Poprosimy gdzies najblizej gdzie możemy coś zjeść.
-Witam. Mogę Was zawieść do galerii jest jakieś 3-4km stąd.
-Okey poprosimy. Tylko jeszcze zapytam :można płacić kartą?
-Tak oczywiście. -kierowca uśmiechnął się w nasza stronę poczym ruszył. Jakieś 30min potem byliśmy już w jakieś galeri i jedliśmy burgery z Mc.

First Kiss || Marcus & MartinusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz