Lubię naukę jazdy ciągnikiem. Jest ciekawą odskocznią od nudnego, szkolnego dnia.
Pewnego dnia, nauczyciel prowadzący jazdę postanowił, że fajnie by było wyjechać na miasto. Cóż nie widziałam w tym nic złego więc wsiedliśmy razem do maszyny i ruszyliśmy w drogę. Jazda była fajna (pomijając wyprzedzających mnie rowerzystów, bo ciągnik jedzie maksymalnie 30 km/h). Wracaliśmy do szkoły i najechałam jednym kołem w dziurę.
Naglę tabliczka z literą L złamała się.
Ja:Wiecie co zrobił mój nauczyciel?
Najprościej w świecie wysiadł z ciągnika, wrzucił ten znaczek na przyczepę i powiedział: A już myślałem, że wzieli ten znaczek z NASA, bo jak tu uczę to się jescze nigdy nie zepsół.