Część 3 "Idź za głosem serca?"

1.1K 61 10
                                    


Central City, 11 listopad, godzina 7:45.

Siedziałam przed klasą i czekałam na dzwonek. Wszyscy inni rozmawiali ze swoimi znajomymi, a ja czytałam książkę.

W pewnym momencie przed sobą zauważyłam parę butów. Podniosłam wzrok i ujrzałam rudzielca z jakąś torbą. Domyśliłam się dlaczego ją ma, ale wolałam się upewnić.

-Masz urodziny? –spytałam dla pewności

-Tak. –odpowiedział z wielkim uśmiechem i podsunął torbę prawie pod mój nos

-Wszystkiego najlepszego i dzięki, ale nie. -odmówiłam zauważając w torbie kilka cukierków,

-Nie lubisz słodyczy?

-Są z orzechami?

-Tak. One są pyszne.

-A ja ich nie mogę jeść, bo mam alergię na orzechy.

-Serio?

-Yhym. –przytaknęłam głową

-Sorry. Ech. Co czytasz? –zmienił szybko temat

-Nic ciekawego. –zamknęłam książkę i schowałam ją do plecaka. Po kilku sekundach usłyszałam dzwonek i wszyscy weszliśmy do klasy

Usiadłam na moim miejscu, czyli przedostatnią od okna.

-Proszę zasunąć żaluzje i zgasić światło. –zarządził nauczyciel, a wszyscy zrobili to co on kazał –Dzisiaj będziecie oglądać film.

Po kilku minutach włączył się film i każdy zaczął go oglądać, a raczej próbował się na nim skupić.

W pewnym momencie dostałam karteczkę, na której pisało moje imię. Otworzyłam ją i przeczytałam wiadomość.

„Spotkajmy się po lekcjach za szkołą –Wally" Zmarszczyłam brwi. *Po co on chce się ze mną spotkać?* Nie zastanawiając się dłużej skupiłam się na filmie. W końcu nauczyciel mógł zrobić z niego sprawdzian, a znając go to pewnie tak zrobi.

***

Zabrzmiał ostatni dzwonek, a ja wyszłam ze szkoły. Udałam się do bramy, ale później zrezygnowałam z tego i udałam się za szkołę. *Oby to było ważne, West.*

Gdy tam dotarłam zauważyłam opierającego się o ścianę rudzielca.

-A jednak przyszłaś. –rzekł z uśmiechem

-Po co chciałeś się spotkać?

-Chciałem tylko powiedzieć, że Liga nie odpuści. –powiedział i wtedy do mnie dotarło dlaczego się ze mną spotkał *Ponownie mnie zaskoczyłeś. Gratuluje.*

-Tak samo jak ja.

-Oj no weź. U nas jest fajnie.

-Jesteś strasznie uparty, wiesz o tym?

-Tak wiem. –odpowiedział z głupim uśmiechem

-A ja wiem, że jestem już spóźniona na lekcje śpiewu. Więc wybacz, ale muszę iść. –odwróciłam się od niego i chciałam odejść, ale nie zrobiłam dwóch kroków, a Wally złapał mnie za nadgarstek. Popatrzyłam na niego przez ramie w jego zielone oczy

-Sky, proszę. Zastanów się. –nie odezwałam się tylko ciągle patrzyłam w jego piękne oczy. Dopiero po chwili zorientowałam się co robię i natychmiast to przestałam

-Dobrze. Zastanowię się. A teraz możesz mnie puścić? –rudzielec puścił moją dłoń, a ja odeszłam

Tak jak powiedziałam, udałam się na lekcję śpiewu.


Central City, godzina 22:35.

Siedziałam na gałęzi drzewa słuchając piosenki: „Rachel Platten - Fight Song" i patrzyłam w gwiazdy. Próbowałam się skupić na podjęciu decyzji. Dołączenie czy też nie. Ale coś nie mogłam tego zrobić. Najpierw mówiłam sobie, że dołączę, a później znajdowałam jakąś wymówkę.

Wyciągnęłam z kieszeni zdjęcie moje z rodzicami, które zrobiliśmy przed ich śmiercią. Patrząc na nie przypomniałam sobie tamten dzień. Dzień pełen żartów, śmiechów i wygłupów. Uśmiechnęłam się do zdjęcie. *Tak bardzo chciałabym, abyście tutaj byli.*

-Słuchaj głosu serca. –głos rodziców rozbrzmiał w mojej głowie

-Słuchać głosu serca? A co ono mi powie? –zdjęłam słuchawki, schowałam zdjęcie i wstałam z gałęzi, po której później poszłam do otwartego okna w moim pokoju

Weszłam przez nie i usiadłam na łóżku. *Myśl dziewczyno. Musisz podjąć decyzje.* Opadłam plecami na materac wpatrując się w sufit.

-Czemu to takie trudne? –spytałam samą siebie i wtedy ktoś wszedł do mojego pokoju

-Co jest takie trudne? –popatrzyłam w stronę drzwi i ujrzałam ciocię z talerzem ciastek -Wiedziałam, że nie śpisz, więc przyniosłam nocną przekąskę. –usiadła na łóżku obok mnie, a ja przeszłam do pozycji siedzącej

-Mam problem.

-Jaki, Sky? Wiedź, że chodź nie ma mnie i twojego wujka w domu to my zawsze znajdziemy czas, aby ci pomóc.

-Wiem. –westchnęłam *Tylko nie palnij, że rodzice byli bohaterami, przecież oni tego nie wiedzą i nie mogą się dowiedzieć.* -Chodzi o to, że... rodzice mi mówili, abym zawsze szła za głosem serce. Nie rozumiem tych słów, niby co takiego mogłoby mi powiedzieć.

-Oj dziecko. –dała mi rękę na ramie –Uwierz mi, że ono umie wiele powiedzieć. Gdybym nie szła za nim to pewnie bym nigdy nie poznała twojego wujka i nigdy nie prowadziła salonu fryzjerskiego. Pewnie też przeprowadziłabym się do Paryża.

-Nadal nie rozumiem.

-Sky. –wzięła moje dłonie i spojrzała mi w oczy –Tego nie da się zrozumieć. Moja babcia zawsze mówiła: „Zamknij oczy, wycisz umysł, otwórz serce i słuchaj jego głosu". No, a teraz zjedź parę ciastek i do łóżka. Jutro szkoła. –wstała z łóżka i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi

Wzięłam do ręki jedno ciastko i ugryzłam je. *Może i w tłumaczeniu niektórych rzeczy nie jesteś najlepsza, ale w pieczeniu ciastek to już tak.* Zjadłam jeszcze dwa ciastka i poszłam spać, bo przecież ciocia miała racje. Jutro była szkoła.

I'm hero?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz