Część 10 "Rozumiesz już?"

830 45 1
                                    

Central City, 10 grudnia, godzina 19:15.

Siedziałam na dachu jednego z budynków w Central City. Sama nie wiedziałam czemu to robiłam.

Kilka minut temu zakończyła się walka, która odbywała się nie daleko budynku, na którym byłam. Walczył Kapitan Mróz z Flash'em i Kid Flash'em. Oczywiście starcie wygrali Flash i Wally.

-Nie wiedziałem, że jesteś fanką walk. –usłyszałam, zerknęłam przez ramie i zobaczyłam stojącego za mną Wally'ego już w swoim normalnym stroju

-Bo nie jestem. –rudzielec usiadł obok mnie i spojrzał na mnie. Wiedziałam, że chce zadać pytanie o treści tego co zrobiłam dwa dni temu –Jeśli chcesz, abym ci to opowiedziała, powiedz. –spojrzałam na niego i dodałam -Przecież cię nie ugryzę.

-No to... Mogłabyś to opowiedzieć?

-To dość długa historia.

-Mam czas. –wzruszył ramionami, a ja mimowolnie lekko się uśmiechnęłam

-Wszystko zaczęło się od moich rodziców. Jak pewnie wiesz, oboje byli bohaterami. Tata przybrał nazwę Archer, a mama Light. To od niej się wszystko zaczęło. Kiedy moja mama była w moim wieku, znalazła fioletowy kamień, pomyślała, że to nic wielkiego i go wzięła. Później okazało się, że on nie jest taki zwykły. Działy się różne rzeczy, kiedy tylko miała go przy sobie. Potrafiła przenikać przez ściany, słyszeć myśli innych, podnosić rzeczy siłą woli, latać, stawać się niewidzialna, tworzyć kulę energii oraz pole siłowe, ale tylko wtedy, gdy miała przy sobie kamień. Opanowała swoje moce, a w późniejszych czasach zaczęła walczyć z przestępczością jako Light. Zainteresowała się nią Liga Sprawiedliwych, a pewnego dnia spotkała Archera. Był on zwykłym człowiekiem, nie posiadał żadnych mocy, był taki sam jak Zielona Strzała. On też posługiwał się łukiem i strzałami. Archer był członkiem Ligi, wysłali go do niej, aby ten ją zwerbował do dołączenia do Ligi Sprawiedliwych. Po wielu namowach, uległa mu i się zgodziła. Tak moja matka została bohaterką. Później zaczęli się spotykać i zakochali się w sobie. Wzięli ślub, a później ja się pojawiłam na świecie. Byłam dumna z myślą, że moi rodzice to bohaterowie i zapragnęłam stania się jednym z nim. Trenowałam, aby pewnego dnia stać się nim. Ale... -zrobiłam chwilę przerwy przemyślając czy, aby na pewno chce, aby Wally to wiedział –Ale pewnego dnia, gdy wyruszyli na misję i z niej już nie wrócili, przestałam tego pragnąć. Parę dni po tym jak odbył się pogrzeb rodziców, a ja zamieszkałam z wujostwem, znikąd pojawił się kryształ mamy, który dawał jej moc. Zawsze mi mówiła, że kiedyś on będzie mój, a ja będę musiała jego strzec jak oka w głowie. Postanowiłam wtedy, że to zrobię, ale nie zostanę bohaterem.

-Dlaczego? –przerwał mi. Zapewne bym się zdenerwowała, ale to było nawet dobrze, że mi przerwał *Może jeśli mu powiem to przestanie na mnie patrzeć wzrokiem: "Dołącz do drużyny"?*

-Bycie bohaterem to wielka odpowiedzialność. Zakładając maskę stajesz się bohaterem, odkładasz swoje normalne życie na bok i zaczynasz walczyć o lepsze jutro. Podejmujesz słuszne decyzje, takie żeby dały one bezpieczeństwo ludziom i twoim bliskim.  Ale czasami te decyzje tyczą się właśnie ich życia, chodzi w nich o to, aby poświęcić swoje życie i uratować osoby, za które się walczyło. -przełknęłam ślinę i mówiłam dalej -Mój ojciec mawiał: "Nie ratujemy naszego świata, tylko świat naszych dzieci". -spuściłam głowę, aby włosy zasłoniły moją twarz, tak żeby nie było widać, że po moich policzkach płynęła łzy -Bohaterstwo przypomina mi o nich. Zawsze kiedy oglądam w wiadomościachlub czytam lub wiadomości o Superman'ie, Batman'ie, Flashu, czy innych bohaterach to powstrzymuje się, żeby nie zacząć płakać. Minęło już trzy lata, a to dalej boli. Rozumiesz już Wally? -spytałam się i spojrzałam na niego -Rozumiesz już czemu nie chce dołączyć do waszej drużyny?

-Tak. -odpowiedział tylko, a ja popatrzyłam w niebo

-Możesz mnie zostawić samą? -spytałam go, a później dodałam ściszonym głosem -Proszę.

-Jasne. -on wstał i odszedł trochę, ale wiedziałam, że stał tam jeszcze przez chwilę -Przepraszam, że tak nalegałem. I ogólnie za wszystko. -po tych słowach byłam w stu procentach pewna, że pobiegł

-Sky? Pogadamy?




Cześć i czołem! Wiecie kim jest osoba mówiąca ostatnie słowa w tym rozdziale? Piszcie w komentarzach! Jestem strasznie ciekawa czy będziecie wiedzieć kto to. Bye.

I'm hero?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz