Część 1 "Flashek?"

1.7K 67 12
                                    


Byłam w sali gimnastycznej, w której ćwiczyłam gimnastykę. Byłam dobra, ale nie najlepsza. W pewnej chwili stanęłam, bo wyczułam, że ktoś za mną stoi. Spodziewałam się tu kogoś, ale jednej osoby, a nie kilku.

-Moja odpowiedź brzmi nie. -powiedziałam i skoczyłam na równoważnie

-Dlaczego? -usłyszałam głos Flash'a i zrobiłam gwiazdę

-Bycie bohaterem to nie moja bajka.

-Twoi rodzice bardzo by tego chcieli. -powiedział Superman

-Moi rodzice umarli. -zrobiłam salto i zeskoczyłam z równoważni lądując idealnie przed nimi -A to, że byli bohaterami nie oznacza, że ja też mam nim być. -odeszłam od nich, ale nie skończyłam robić ćwiczeń. Weszłam na matę i zaczęłam się rozciągać

-Co mamy zrobić byś dołączyła do Ligi Młodych? -zapytała Black Canary, a ja w tym czasie zrobiłam szpagat

-Nie macie innych zajęć tylko męczenie mnie? -zmieniłam temat, dając jasno do zrozumienie, że nie dołączę do drużyny. Superbohaterowie wyszli tak samo jak tu weszli. Odwróciłam się upewniając czy ich tam nie ma i nie było ich

Odkąd Liga Młodych istnieje ciągle próbują mnie przekonać bym do nich dołączyła, bo przecież moi rodzice byli bohaterami. Ja nim nie jestem, nigdy się nim nie czułam. To, że mam moce to nie oznacza, że będę bohaterem. Nigdy nim nie będę. To nie moja bajka.

Jestem tylko zwykłą nastolatką. No nie aż taką zwykłą. Ale mam normalne życie i chce by takie było. Mam zajęcia poza lekcyjne i wiele innych rzeczy na głowie. Nie mam czasu na bawienie się w bohatera.

***

Po dwóch godzinach wyszłam z budynku i słuchając muzyki ze słuchawek poszłam do domu. Domem było to trudno nazwać, nie było tam moich rodziców tylko ciocia i wujek. Ale ich nigdy nie ma w domu. Wujek ma własną firmę, a ciocia salon fryzjerski, który jest bardzo znany w Central City.

Bogata rodzina, nawet szczęśliwa, a jedynym dzieckiem w domu jestem ja, szesnastoletnia Sky Roberts z mocami, mieszkająca w Central City sierota. Moim przeznaczeniem jest zostać bohaterem, ale ja nie chce nim być. *Już wolę pocałować beton.*

I właśnie wtedy ktoś przebiegł obok mnie z nadludzką szybkością przez co upadłam na beton. *A mogłam siedzieć cicho.*

-Dlaczego ten głupi świat chce bym stała się bohaterem? -powiedziałam bardzo cicho do siebie podnosząc się z ziemi

-Może dlatego, że powinnaś nim być? -usłyszałam nieznany mi głos, a potem ktoś w żółtym stroju zatrzymał się przede mną -Cześć ślicznotko.

-Ty jesteś ten... flaszek. -przypomniałam sobie widząc jego znak na piersi

-Kid Flash. To aż tak trudno zapamiętać?

-Kiedy już skończyłeś, to ja sobie pójdę. -nie czekając na jego odpowiedź poszłam w dalszą drogę, ale on musiał do mnie podbiec

-Słuchaj. Liga wysłała mnie bym ciebie przekonał... -przerwałam mu

-Jakoś ci to nie wychodzi.

-Ta, wiem. -zasłonił mi dalszą drogę swoim ciałem i rękami, więc nie miałam jak pójść dalej -Ale nie pójdziesz dopóki nie wypełnię zadania. -zerknęłam dyskretnie w lewo, a później w prawo. W lewo była ulica, a w prawo ciemna uliczka. Wpadłam na pomysł, który mógłby mi w tej sytuacji pomóc

-Czyli jeśli się nie zgodzę to nigdzie nie pójdę?

-Dokładnie, a jak uciekniesz to cię złapię. -uśmiechnął się, a ja zbliżyłam swoją twarz do niego na tyle blisko, że jeszcze kilka centymetrów, a bym go pocałowała

-Naprawdę? -zapytałam słodkim głosem -Robisz to wszystko żebym dołączyła do drużyny?

-N-n-no tak.

-Wiesz. Mi to nie przeszkadza, ale... -przybliżyłam się do jego ucha i wyszeptałam mu -...ale chce wracać do domu. -i wtedy uciekłam do ciemnej uliczki i schowałam się za kontenerem na śmieci, tak aby mnie nie zobaczył. Na wszelki wypadek zakryłam też sobie usta ręką

Kid Flash podbiegł do tej samej uliczki, ale mnie nie zauważył.

-Mały i jak tam? -usłyszałam nieznany mi głos, który dobiegał z komunikatora chłopaka. Usłyszałam to dzięki mojemu wyczulonemu zmysłowi słuchu

-Eem. Jakby to powiedzieć. Rozproszyła mnie i uciekła. -przyznał się do winy

-Ech. Dobra, wracaj.

-A była taka ładna. -po tych słowach pobiegł, a ja poczekałam jeszcze chwilę, a dopiero potem wyszłam z kryjówki i udałam się do domu

***

W nim zdjęłam buty i udałam się do pokoju, ale w tym musiała mi przeszkodzić cioci pytając.

-Sky? Jesteś? -jej głos dochodził z kuchni co mogło świadczyć o tym, że je kolacje

-Tak, ciociu.

-Zjadłaś coś na mieście? -zadała kolejne pytanie

-Tak. -tu nie skłamałam. Po treningu, wstąpiłam do takiej jednej knajpki i kupiłam sobie coś do zjedzenie -Idę do pokoju. Jestem strasznie zmęczona.

-Pewnie. Śpij dobrze.

-Nawzajem. -weszłam po schodach na górę i poszłam do pokoju. Tak jak zawsze zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Nie to, że się boje po prostu takie mam przyzwyczajenie

Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka.





I bum. Kolejna książka, tym razem z inną bohaterką i historią.

Od razu chciałabym powiadomić was, że przez okres świąteczny może nie pojawiać się rozdziałów, bo mam gości i w domu, a wiadomo jak to z nimi bywa. Dlatego przepraszam was i życzę wesołych, radosnych świąt.

I'm hero?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz