Rozdział 15

5K 315 82
                                    

~Marinette~

Usiadłam wygodnie na krześle. Skrzyżowałam nogi. Zapaliło się światło, które padało na scenę, na którą weszła niska dziewczyna, wydaje mi się, że pochodzi z pierwszej klasy liceum. Uroczyście przywitała wszystkich przybyłych gości, podziękowała za organizację i zaangażowanie klasom, a na koniec zaprosiła na przedstawienie. Rozległo się głośne klaskanie widowni. Zaczęła grać spokojna, przyjemna muzyka. Kurtyna ukazała przygotowaną wcześniej dekorację. Było to namalowane tło, na którym znajdował się pagórek, las i rzeka. Na pierwszym planie stała wieża, przygotowana przez uczniów drugich klas. Wyglądała naprawdę zjawiskowo. Nie miała więcej niż sześć metrów. Na drabinę, która stała na jej tyłach weszła brunetka, ta sama, którą widziałam w łazience, ta która miała ponoć zastąpić drugą dziewczynę. Wystąpiła w błękitnej sukni, na jej głowie widniał wianek. Zaczęła recytować, bo gra aktorska to za dużo powiedziane, swój monolog. Nie specjalnie jej słuchałam. Po chwili dołączył do niej chłopak w stroju groźnie wyglądającego kota, a zarazem trochę człowieka. Kotołaka? To już kompletnie zbiło mnie z tropu. Nim ten zdążył się odezwać, lampa, która kierowała ciepłe światło na aktorów, nagle zgasła. Na ziemi porozrzucały się niewielkie odłamki szkła. Wzdrygnęłam się. Na scenę weszła tajemnicza postać, od razu rozpoznałam w niej drugą uczestniczkę sprzeczki.

- Czas przejąć wasze show. - Powiedziała z chytrym uśmiechem na twarzy. - Jeśli ja nie mogłam wystąpić w przedstawieniu, to nikt nie może!

Blondynka miała na sobie sukienkę, krojem podobną do tej aktorki, ale jej była w odcieniach ciemnego granatu z ciemno fioletowymi akcentami. Miała na sobie również pelerynę, która u dołu zamieniała się w kłęby dymu. W dłoni trzymała kartkę oraz pióro. Coś na niej napisała, po czym goście w pierwszym rzędzie zamienili się w leśne zwierzęta i instynktownie zaczęli uciekać we wszystkie strony. Reszta widowni również zerwała się z miejsc i ukryła po salach. Gdy cała nasza klasa udała się do szatni, jako kryjówka, Adriena już nie było. Zmartwiłam się. Czym prędzej wbiegłam po schodach do pomieszczenia, gdzie zostawiłam Tikki. Stworzonko jadło ciastka, zrobione wcześniej przez moich przyjaciół.

- Zostaw to, Tikki. - Krzyknęłam do niej.

- Przedstawienie się już skończyło?

- Nie, ale mamy teraz ważniejsze sprawy do załatwienia. Mamy w szkole akumę. - Kwami pokwitowała mi, energicznie kręcąc głową.

Wypowiedziałam formułkę i ruszyłam na pomoc Czarnemu Kotu, który już opanowywał sytuację i próbował zapanować nad zdziczałymi zwierzętami. Spojrzał na mnie z prośbą o pomoc. Zebrałam je w swoje jojo i "wyrzuciłam" na drugi koniec sali, wybiegli z budynku wprost na ulicę.

- Szczęśliwy traf i tak wszystko załatwi. - Pomyślałam.

- Gdzie jest ta dziewczyna, która zabrała moją rolę? - Spytała z groźnym wzrokiem blondynka. Skierowała w naszą stronę swoje pióro.

Razem z partnerem ruszyliśmy na nią, dogadując się jedynie ruchem głowy. Zaatakowaliśmy z dwóch stron. Zakumanizowana sprytnie nas wyminęła, przez co o mało nie upadłam. Na szczęście w ostatniej chwili złapałam się rusztowania sceny. Podciągnęłam się na nie. Niestety szybko moja równowaga została zachwiana przez przeciwniczkę, która energicznie uderzyła w metalowy słup. Spadłam w dół, ale w ostatniej chwili zostałam złapana przez bohaterskiego Czarnego Kota. Podtrzymał moje plecy i nogi, ostrożnie odstawił na ziemi z szerokim uśmiechem. Przeczesał swoje włosy.

- Całe szczęście, że cię złapałem, królewno. - Powiedział prześmiewczo.

- To nie było nawet dziesięć metrów. Gdybym upadła, nic by mi się nie stało. - Podniszczyłam trochę jego morale. Prychnął na mnie, na co się zaśmiałam.

Wszystko, co dla Ciebie zrobiłam - Miraculous [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz