~Marinette~
Gdy wróciłam do szkoły po przerwie świątecznej w ogóle nie miałam energii. W dodatku nie do końca wykurowałam się po sylwestrze. Nie wiem, czy mój ból głowy jest teraz wynikiem dziwnych anomalii, które ostatnio mnie spotykają czy imprezy u Nino. W każdym razie nie byłam w stanie myśleć trzeźwo. Władało mną również dziwne uczucie, którego nie mogłam określić. Jakby złość, ale chodzi o to, że nie mam pojęcia na co lub na kogo. Nie przejęłam się tym i jakby nigdy nic wykonywałam swoje codzienne obowiązki. Bo jak nie ja, to kto?
Przemieniłam się w Biedronkę, gdy na ulicach Paryża pojawiło się kolejne zagrożenie. Był to pierwszy atak akumy od dłuższego czasu. Widocznie Władca Ciem dał sobie spokój po tym jak odzyskałam swoje miraculum. Lepiej dla mnie, bo ostatnio nie czuję się najlepiej.
Wraz z Czarnym Kotem szybko uporaliśmy się z Buntowniczką, która z nieznanych nam przyczyn została zakumanizowana. Sprawiała ona, że ludzie, jak sama nazwa wskazuje, buntowali się przez co robili ogólny chaos na ulicach miasta. Nawet policja była bezradna. Dla nas też nie było to najprostsze. Walka z grupą na raz, do tego niewinnymi obywatelami, przyprawiała nas o lekki niepokój, a nasze ruchy były bardzo ograniczone. Całe szczęście udało nam się opanować sytuację.
- Zaliczone! - Przybiłam żółwika z partnerem.
Zaczepiłam swoje jojo na jednym z prętów, który wystawał z dachu, aby jak najszybciej wrócić do domu i nie przemienić się na oczach reporterów, a co za tym idzie, całego Paryża. Nim, jednak zdążyłam unieść się w górę i uciec, Czarny Kot złapał moją talię, nie pozwalając mi odejść. Stanęłam jak słup soli, czując na sobie wzrok tłumu ludzi dookoła. Chłopak przybliżył swoją twarz do mojego ucha, aby po chwili szepnąć do niego, wywołując na moim ciele przeszywający dreszcz.
- Bądź dzisiaj późnym wieczorem w "naszym" miejscu. - Powiedział, chuchając mi na policzek.
Skinęłam speszona głową. "Nasze miejsce" oznaczało, rzecz jasna, dach naprzeciw wieży Eiffla. Uwielbialiśmy razem oglądać z niego widok, zwłaszcza, gdy światła latarni rzucały ciepłe światło na śpiący Paryż. Miało to swój urok i cieszę się, że to właśnie z blondynem miałam przyjemność oglądać tę perspektywę.
Czym prędzej pociągnęłam linką swojego jojo i pędem wskoczyłam na dach, gdy usłyszałam trzecie piknięcie moich kolczyków. Pomachałam do kamery z nerwowym uśmiechem na pożegnanie. Będąc już w powietrzu, widziałam jak jedna z reporterek, będąca na miejscu zdarzenia od początku, podchodzi do Czarnego Kota. Zapewne pytała go o ten cyrk, który odstawił przed chwilą. Jak zwykle szuka okazji, aby pokazać nas w dziwnym świetle przed publiką. Obawiałam się, że kiedyś może pójść to w złą stronę.
Padłam na łóżko, w tym samym czasie przemieniając się z powrotem w Marinette. Tikki czym prędzej podleciała do ciastek, aby następnie zajadać jednego po drugim dla uzupełnienia sił. Korzystając z okazji, również wzięłam coś do jedzenia z lodówki. Łyknęłam tabletkę przeciwbólową, łudząc się, że pomoże. Niestety to raczej nie był ból, jaki można było usunąć jakimiś lekami. Ale dalej miałam nadzieję. Mimo, że poczułam się nieco lepiej, może to mój mózg sobie coś ubzdurał, to dalej pozostało to tajemnicze uczucie złości, może również niespożytkowanej energii.
Złapałam za swój plecak, aby w czasie oczekiwania na umówione spotkanie z Kotem, odrobić swoje lekcje. Nie było tego dużo, więc uporałam się ze wszystkim w wyznaczonym czasie. Spojrzałam na zegarek, a następnie za okno. Było już ciemno, co oznaczało, że należy się zbierać. Nie rozumiem, dlaczego nie możemy umówić się na konkretną godzinę tylko bawimy się w jakieś podchody. Przywołałam do siebie Tikki i wypowiedziałam formułkę, aby następnie udać się przed wieżę Eiffla.
CZYTASZ
Wszystko, co dla Ciebie zrobiłam - Miraculous [Zakończone]
Fiksi Penggemar[Zakończone] Jak to powiadają: "Serce nie sługa". Miłość jest czymś pięknym, wspaniałym przeżyciem. Jednak co się stanie, gdy twoje myśli krążą wokół dwóch osób? Przystojnego kolegi z klasy i tajemniczego bohatera, Czarnego Kota? Marinette to siedem...