Ten rozdział zawiera treści erotyczne. Jeśli nie chcesz ich czytać możesz spokojnie go pominąć. Jeśli jednak chcesz przeczytać choć kawałek, miejsce gdzie zacznie się akcja zostanie oznaczone wykrzyknikiem (!)
~Marinette~
Czułam się dzisiaj jakoś kompletnie inaczej. To moje pierwsze walentynki z Adrienem. Wstałam dzisiaj bardzo wcześnie. Spałam krótko i to z przerwami. Wczorajszy dzień spędziłam na przygotowywaniu prezentu dla chłopaka. Zrobiłam parę babeczek, ciastek i czekoladek. Przyozdobiłam je drobną posypką w kształcie serc i lukrem. Zapakowałam w przezroczystą folę, obwiązałam czerwoną wstążką i przyczepiłam kartkę w kształcie serca z jego imieniem. Do tego wszystko zrobiłam całkowicie sama, więc byłam z siebie strasznie dumna. Mam tylko nadzieję, że nie uzna mnie za wariatkę, gdy zobaczy tyle smakołyków.
Założyłam na siebie białą, luźną, koronkową bluzkę, którą wciągnęłam w jeansową spódnicę. Na nogi założyłam czarne zakolanówki. Włosy spięłam spinką z tyłu, część z nich puściłam wolno na ramiona. Z tego co pamiętam taką samą fryzurę miałam, gdy pierwszy raz spotkałam się z blondynem przed szkołą. Pamiętam to jak dziś, gdy wpadłam na niego, kompromitując się już na starcie. Nałożyłam róż na policzki, aby dodać sobie nieco koloru. Wzięłam swoją torbę, zarzuciłam ją na ramię. Złapałam prezent w dłonie i ostatni raz sprawdzając, czy o niczym nie zapomniałam, zeszłam na dół. W salonie siedział mój tata, tymczasem mama jadła śniadanie.
- Kochanie. - Zawołała mnie kobieta, gdy zakładałam buty. - Pamiętaj, że wychodzimy dzisiaj wieczorem. Nie kładź się zbyt późno. - Uprzedziła mnie.
- Dobrze, tak, pamiętam. - Rzuciłam, otwierając drzwi.
Wyszłam z domu pół godziny przed jedenastą. Byłam umówiona do kina z Alyą, Adrienem i Nino. Pogoda sprzyjała, słońce delikatnie przygrzewało. Wiatr też nie wiał zbyt mocno. Los się do mnie uśmiechnął. Z przyjemnością odwzajemniłam mu ten gest. Dotarłam do parku, gdzie miałam spotkać się z przyjaciółmi. Zauważyłam ich na ławce przy fontannie. Nie chciałam przeszkadzać im w rozmowie, ale bądź, co bądź musiałam to zrobić. Przywitałam się z nimi.
- Nie ma z tobą Adriena? - Spytał mulat. Pokiwałam przecząco głową. - Myślałem, że spotkaliście się już i przyjdziecie razem.
Martwiłam się, że chłopak po prostu zapomniał i nie przyjdzie z własnego widzi mi się. Z drugiej strony nie chciałam, żeby odstawił jakiś spektakl na oczach całego parku. W dalszym ciągu zajmował się modelingiem, co dawało mu rozpoznawalność w mieście. Usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wyjęłam go z torby, obijając nieco Tikki. Posłałam jej ukradkiem uśmiech. Spojrzałam na wyświetlacz.
- To Adrien. - Powiedziałam do grupy.
- To odbierz!- Pośpieszyła mnie Alya.
Przyłożyłam telefon do ucha.
- Słucham?
- Oh, Marinette. Tu Adrien. Przepraszam, ale spóźnię się trochę. Możecie podejść do kina beze mnie?
- Ale przyjdziesz? - Spytałam nieco spięta. Przyjaciele spojrzeli na mnie podejrzliwie.
- Tak. Nie martw się. Spotkamy się na miejscu. Kocham cię, pa. - Dodał, po czym rozłączył się.
- Powiedział, że mamy iść bez niego. Spotkamy się na miejscu.
Poszliśmy więc do wyznaczonego miejsca. Spojrzałam na godzinę na wyświetlaczu. Niedługo zaczynał się film, a blondyna wciąż nie było. Niby zapewnił mnie, że przyjdzie, jednak nie opuszczało mnie uczucie niepokoju. W końcu pod kino podjechał drogo wyglądający samochód. Wysiadł z niego Adrien w białej koszuli. Parę osób obejrzało się za nim. Wiedziałam, że tak to będzie wyglądało. Pomachał do nas na powitanie. Złożył krótki pocałunek na moich ustach. Zza swoich pleców wyciągnął duży bukiet czerwonych róż. Wywołał tym zdziwienie na mojej twarzy.
CZYTASZ
Wszystko, co dla Ciebie zrobiłam - Miraculous [Zakończone]
Fanfiction[Zakończone] Jak to powiadają: "Serce nie sługa". Miłość jest czymś pięknym, wspaniałym przeżyciem. Jednak co się stanie, gdy twoje myśli krążą wokół dwóch osób? Przystojnego kolegi z klasy i tajemniczego bohatera, Czarnego Kota? Marinette to siedem...