Przykro było patrzeć jak dwójka najlepszych partnerów, przyjaciół, a od niedawna nawet kochanków walczy ze sobą po przeciwnych stronach. Niestety dla obojga oznaczało to przegraną. Dla przegranego, porażkę. Dla zwycięzcy świadomość, że skrzywdziło się kogoś bliskiego.
Tłum gapiów znikł tak szybko, jak się pojawił. Nikt nie chciał przeszkadzać w tak niebezpiecznej potyczce. Deszcz nie przestawał padać, co znacznie utrudniało poruszanie się po śliskim podłożu.
Przeciwnicy posyłali sobie nienawistne spojrzenia, przeplatane wyrazem smutku. Czarny Kot trącał kicimkijem Marinette, ale w dalszym ciągu nie był w stanie poważnie jej zranić. Mimo, że mógłby wygrać paroma przemyślanymi ruchami to nie mógł się przemóc, aby to zrobić. Ich wymiana ciosów nie była równa. Dziewczyna nie miała skrupułów, aby poważnie go uderzyć czy zabić. Zaczęła grać o wiele agresywniej. Jej celem było zabranie miraculum bohaterowi.
Dokładnym ruchem złapała jego nadgarstek i położyła na łopatki. Wyginała jego rękę w nienaturalny sposób, na co syknął z bólu, błagając o zaprzestanie. Granatowłosa złapała jego palec, na którym znajdował się pierścień. Chłopak w dalszym ciągu starał się wyrwać. Wiercił się, tak aby utrudnić jej zdjęcie biżuterii. Z trudem przerzucił się na plecy, tak że to ona znajdowała się pod nim. Poprawił swoje miraculum. Marinette wymierzyła solidny cios w jego czoło jej głową, gdy ten spróbował zbliżyć się do kolczyków.
Rozmyślał nad tym jak może zabrać jej miraculum, w którym znajdowała się akuma. Rzecz jasna nie dawała się do siebie zbliżyć, nie wspominając o kontakcie z uszami. Jedynym sposobem było unieruchomienie jej. Niestety bez Szczęśliwego Trafu Biedronki niewiele mógł sam zdziałać. Kicimkijem ani kotaklizmem będzie trudno ją zamknąć na tak otwartej przestrzeni. Jedyne co go otaczało to kamienne ściany kamieniczek i niskie murki. Nie miał wystarczająco czasu na wymyślenie czegoś odpowiedniego, ponieważ opętana cały czas wyprowadzała go z równowagi. Nie dawała za wygraną i w dalszym ciągu starała się dosięgnąć pierścienia Kota.
Zaczął wymianę ciosów z Marinette w taki sposób, aby skierować ją na najbliższą ścianę budynku. W taki sposób będzie miała przynajmniej o jedną drogę ucieczki mniej. Udawało się to lecz opornie.
Wykorzystał pierwsze, co przyszło mu na myśl pod wpływem silnych emocji. Przycisnął dziewczynę do kamiennej ściany swoim torsem. Przytrzymał jej ręce, łapiąc za nadgarstki. Zbliżył swoją twarz do jej. Granatowłosa wierciła się czym komplikowała plan blondyna. Ujął jej policzki w jedną dłoń i złączył usta w gorzkim pocałunku. Z początku nastolatka nie chciała dopuścić do siebie warg chłopaka, ale gdy ten zaczął całować ją namiętniej i wepchnął swój język do jej ust, straciła głowę i oddała się pieszczocie. Rozluźniła się, a ich ciała nie były już tak blisko siebie, dzięki czemu mieli więcej swobody. Czarny Kot puścił jej rękę. Marinette położyła swoją dłoń na jego klatce piersiowej, która podnosiła się prędko pod wpływem adrenaliny.
Zszokowana dziewczyna opuściła gardę. Blondyn tylko na to czekał. Uniósł ręce na wysokość jej głowy. Powoli zaczął zbliżać je do uszu granatowłosej. Szybkim i stanowczym ruchem zdjął jej kolczyki. Zakumanizowana drgnęła. Jej strój zniknął w ułamku sekund. Na twarzy nastolatka pojawił się chytry uśmiech. Przygryzł wargę Marinette ostatni raz, po czym odsunął się od niej dając okazję do złapania oddechu.
Gdy już przemieniona licealistka otworzyła oczy, Kot pokazał jej dłoń, w której trzymał jej miraculum. Ta szybko złapała się za uszy. Rozchyliła usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale ten szybko jej przerwał.
- Nie ma czasu na wyjaśnienia. Akuma nam ucieka. - Rzekł, wskazując kciukiem na oddalającego się motyla. Dziewczyna pokwitowała mu ruchem głową.
Wzięła z jego ręki swoją biżuterię. Czym prędzej założyła ją i przemieniła się w celu dogonienia, i oczyszczenia akumy. Całe szczęście po krótkiej chwili udało jej się złapać stworzonko.
- Koniec twoich rządów mała akumo.- Wypowiedziała.
Bohater podszedł do niej. Był ciekaw jak ma się jego ukochana i czy cokolwiek pamięta. Nim zdążył się zatrzymać, kostium Biedronki znikł, a sama partnerka zamknęła oczy i upadła wprost do ramion towarzysza. Uśmiechnął się troskliwie. Ucałował ją w czoło. Złapał jej nogi, unosząc do góry w stylu panny młodej. Tikki usiadła na jego ramieniu. Nie wyglądała najlepiej. Na pewno była zmęczona. Nie wiadomo jaki wpływ mogło mieć na nią opętanie.
Blondyn czym prędzej zabrał obie zmęczone przyjaciółki do domu Marinette. Całe szczęście dziewczyna w dalszym ciągu zawsze zapominała zamykać drzwi balkonowych. Wszedł przez nie po cichu. Położył nieprzytomną granatowłosą na jej łóżku. Przykrył ją kocem, który leżał nieposkładany na krześle obok. Jej małe kwami położył tuż obok niej. Nie miał pojęcia, co powinien zrobić z tą istotką, pozostawił więc tę sprawę bohaterce.
Chłopak przystawił sobie krzesło. Oparł łokieć na nodze. Mógł wpatrywać się w nastolatkę godzinami, ale i to by nie wystarczyło. Kosmyk włosów opadł na jej twarz. Założył go za jej ucho.
Po chwili kostium Czarnego Kota zniknął. Koło jego blond włosów znalazł się Plagg, który jak zwykle domagał się swojego przysmaku. Adrien wyciągnął zza swojej kurtki kawałek śmierdzącego sera. Na jego widok kwami zaświeciły się oczy, oblizał się, biorąc do łapek przekąskę.
Po chwili oboje usłyszeli głośne ziewnięcie. Nastolatek o mało co nie spadł z krzesła. Przestraszył się, że partnerka zobaczy go w cywilnej postaci. Całe szczęście była to jedynie Tikki. Przetarła powieki małymi rączkami. Podleciała do góry zza pleców słodko śpiącej granatowłosej. Spojrzała na dwóch siedzących jegomościów. Mrugnęła parę razy, upewniając się, czy dobrze widzi. Na jej twarzy zawitał ogromny uśmiech. Podleciała do Plagga, uścisnęła go przez, co ten wypuścił swój ser. Śledził przygnębionym wzrokiem trasę jego lotu na podłogę.
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - Spytała piskliwym głosem kwami.
- Hej! A ja to co? Duch? - Uniósł się, zważając by nie obudzić Marinette. Poczuł się lekko urażony, że stworzonko właśnie odkryło kim jest Czarny Kot, a miało to sobie za nic.
- Adrien jest Czarnym Kotem? - Spytała po raz kolejny. Plagg kiwnął głową twierdząco.
Tikki podleciała do jego twarzy, wywołując u niego zdziwienie. Przyjrzała mu się dokładnie.
- Faktycznie. - Potwierdziła. - Aż dziwne, że się nie zorientowałam.
- Kwami nie wiedzą, kim są wybrańcy? - Zdziwił się blondyn.
- Oczywiście, że nie. To dla ochrony waszych tożsamości. Raz mieliśmy pewien niefortunny przypadek, który nie skończył się najlepiej. - Odparła. - Głupia Duusu... - Dodała nieco ciszej.
Chłopak zauważył tacę z ciastkami na biurku nastolatki. Podszedł do niej, wziął ją w dłonie i podał jedno z przysmaków Tikki, sobie również nie odmówił.
- Czy wszystko będzie z nią w porządku? - Zapytał troskliwie.
- Jasne. - Odpowiedziała z pełną buzią. - Jutro pójdziemy do Mistrza, a on się upewni.
- Mistrza?
- Nie zaprowadziłeś go do niego?! - Nakrzyczała na Plagga z wyrzutem. Ruszył obojętnie ramionami w odpowiedzi. Westchnęła.
- No nic. - Powiedział w końcu Adrien, podnosząc się ze stołka. - Będziemy się zbierać nim Marinette się obudzi.
Niechętnie przemienił się w Czarnego Kota, by po chwili wyskoczyć przez balkon i pognać w stronę swojego domu.
- Zabawny zbieg okoliczności... - Rzekła Tikki, gdy miała pewność, że chłopak jej nie usłyszy.
CZYTASZ
Wszystko, co dla Ciebie zrobiłam - Miraculous [Zakończone]
Fanfic[Zakończone] Jak to powiadają: "Serce nie sługa". Miłość jest czymś pięknym, wspaniałym przeżyciem. Jednak co się stanie, gdy twoje myśli krążą wokół dwóch osób? Przystojnego kolegi z klasy i tajemniczego bohatera, Czarnego Kota? Marinette to siedem...