Rozdział 5

5.8K 346 161
                                    

~Marinette~

Po powrocie do domu i przebraniu się w wygodniejsze ciuchy, położyłam się na swoim łóżku i przyłożyłam poduszkę do piersi. Przewracałam się z boku na bok, nie mogąc zebrać myśli. Zauważyła to Tikki. Podleciała do mnie i rozłożyła niewielkie łapki.

- Co cię dręczy, Marinette?

Westchnęłam głośno. Przewróciłam się jeszcze parę razy, wstrzymując się z odpowiedzią.

- Sama nie wiem, Tikki. - Wstałam do pozycji siedzącej. Skrzyżowałam swoje nogi. - Gdy Adrien uratował mnie wtedy przed atakiem Volpiny coś we mnie pękło. - Z powrotem położyłam się na pościeli. - Nie mam pojęcia, co się stało. Mój oddech był nierówny, czułam się strasznie dziwnie, a jego oczy... Ah... Jego oczy sprawiały, że chciałam się rozpłynąć. Nie zapominając o jego czułym głosie. Nawet przy Czarnym Kocie nie czuje się tak zdezorientowana.

Czekałam z niecierpliwością na odpowiedź kwami.

- Zakochałaś się. - Odpowiedziała zdecydowana po dłuższej chwili.

Po raz kolejny usiadłam na łóżku. Popatrzyłam na przyjaciółkę kolejny raz. Zaśmiałam się nerwowo.

- Niemożliwe. - Zaprzeczyłam od razu. - Znamy się od paru dni. Jedno uratowanie mi życia niczego nie zmieni. Czarny Kot robił to przecież niejednokrotnie. - Rozłożyłam ręce.

- Może Adrien ma coś w sobie, czego nie ma Kot?

- Wiem zdecydowanie czego nie ma. Słabych żartów mojego partnera. - Zaśmiałam się pod nosem.

- Marinette, wiem co mówię. Już nie jeden raz przerabiałam temat młodzieńczych miłości i zauroczeń. Rozmawiasz z osobą z ponad tysięcznym doświadczeniem. - Oświadczyła dumnie.

Nawet jeśli... Nawet jeśli mi się podoba, to co z tego? Co mam ja, czego nie ma każda inna dziewczyna, którą spotyka? Modelki, z którym pracuje?

Nie zrobię nic, dopóki nie upewnię się w uczuciu. Ostatecznie postanowiłam położyć się na łóżku i przejrzeć wszelkie portale społecznościowe dla zabicia czasu. Później zajęłam się lekcjami. Spojrzałam na godzinę w swoim telefonie.

- Już dwudziesta?! - Krzyknęłam przerażona.

Usłyszała to Tikki, która momentalnie wybudziła się ze swojej drzemki.

- Miałam przecież spotkać się Czarnym Kotem, a słońce już prawie zachodzi!

Szybko zerwałam się ze swojego miejsca. Sprzątnęłam książki i zeszyty z biurka. Wypowiedziałam dobrze znaną mi formułkę i już po chwili skakałam po dachach w nadziei, że gdzieś uda mi się wpaść na towarzysza.

Po paru minutach byłam zrezygnowana, gdy nigdzie go nie zastałam. Przysiadłam na krawędzi jednego z dachów. Oparłam się rękoma do tyłu. Spojrzałam zamyślona przed siebie. Miałam stąd doskonały widok na przepiękny zachód słońca. Chłopak pewnie i tak już wrócił do domu. Kto szlajałby się po ciężkiej walce, czekając na osobę, która pewnie go wystawiła? Zapewne tak myślał.

- Już myślałem, że mnie olałaś, Moja Pani. - Usłyszałam za sobą przyjemny pomruk i poczułam zapach drogich perfum.

Wzdrygnęłam się. Obok mnie usiadł znany mi kocur. Spojrzałam na niego, po czym ukryłam twarz za granatową grzywką.

- Tak, przepraszam. Kompletnie o tym zapomniałam. Nie zrozum mnie źle, to nie tak, że nie chciałam cię zobaczyć. Wręcz przeciwnie. Ale, gdy zaczęłam się uczyć, czas dziwnie szybko mi zleciał i... - Plątałam się w zeznaniach.

Spojrzałam na blondyna. Posłał mi uśmiech, którym jasno zaznaczył, abym skończyła upokarzać sama siebie. Tak, więc zrobiłam. Trwaliśmy przez chwilę w przyjemnej ciszy. Z każdą chwilą czułam jak chłopak przybliża się do mnie. Nie miałam zamiaru się odsuwać. Moja dłoń spotkała jego. Poczułam jak zalewam się rumieńcem. Partner jedynie poszerzył swój uśmiech. Jego twarz zbliżyła się do mojej. Stopniowo zaczęłam się oddalać i subtelnym ruchem ręką, odsuwałam chłopaka od siebie.

- O czym chciałeś porozmawiać? - Próbowałam wybrnąć z tej sytuacji.

- W sumie, to o niczym. Nie mogę się po prostu spotkać z przyjaciółką?

Przemilczałam to. W dalszym ciągu starałam się nie zwracać na niego większej uwagi. W końcu, jednak postanowiłam się odezwać.

- Czarny Kocie...

- Tak?

- Byłeś kiedyś zakochany?

Blondyn wstrzymał się z odpowiedzią. Zamruczał, zastanawiając się.

- Tak... - Odparł po chwili. Przytaknęłam mu.

- W takim razie opowiedz mi jak to jest.

W pierwszej chwili spojrzał na mnie zdziwiony. Byłam, jednak pewna, o co pytam i byłam w stu procentach poważna. Wyglądał na dość zakłopotanego. Na pewno był zaskoczony, że nagle wyskoczyłam z takim pytaniem, ale naprawdę chciałam, aby ktoś wprowadził mnie na odpowiedni tor.

- Czujesz się zakłopotana przy tej osobie równocześnie, jednak chcesz przebywać z nim cały czas. Przytulać, całować. Po prostu być. Wiem, że brzmi to teraz jak ckliwa historia romantyczna, ale tak jest. - Blondyn oparł swoją rękę na kolanie. - Nie wiem jak mogę wyjaśnić ci więcej. Nigdy nie byłem w stanie powiedzieć dziewczynie, którą kocham o moich uczuciach. Nigdy nie zostały też odwzajemnione. - Widać było jak posmutniał. - Ale mam nadzieję, że przynajmniej tobie się uda. Nieważne kim jest ten chłopak. - Westchnął głośno. - Dobra. Koniec o mnie. - Czarny Kot spojrzał na godzinę na swoim kicimkiju. - Zleciały już dwie godziny? Powinienem się zbierać.

Nim wstał, zbliżył się do mnie. Odsłonił moje czoło spod granatowej grzywki. Ostrożnie pocałował mnie w to miejsce. Był tak delikatny, jakbym była porcelanową figurką i nie chciał mnie zbić. Ostatni raz uśmiechnął się do mnie. Nim zdążyłam się zorientować skakał już po dachach w oddali na tle gwieździstego nieba. Zrobiło się strasznie melancholijnie.

Wstałam, otrzepałam się z niewidzialnego kurzu. Dotknęłam miejsca czułego pocałunku. Było wilgotne, mimo, że już po chwili osuszył je chłodny, wrześniowy wiatr.

Najpierw Adrien, później Czarny Kot...

Jestem kompletnie rozdarta w uczuciu między kolegą z klasy, a tajemniczym superbohaterem.

Chciałam wymazać sobie uśmiechniętą twarz blondyna z pamięci. Skarciłam się w myślach. Czym prędzej udałam się w stronę swojego domu.

--------------------------------------

#ProtectThisCinamoonRollChatNoir2k17

Wszystko, co dla Ciebie zrobiłam - Miraculous [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz