[Ciel]
Wstałem pierwszy. [Y.n] jeszcze spała, a ja delikatnie zdjołem jej głowę ze swojego torsu, i udałem się do okna wyglądając przez nie. Było jeszcze ciemno, lecz można było w oddali zobaczyć wschód słońca. Poszedłem do kuchni bo zachciało mi się pić, a umiem sobie nalać wody. Otworzyłem lodówkę {tak wiem... Nie było w tedy lodówek, ale na potrzeby opowiadania jest~Autorka} i zobaczyłem trzy napoje. Mleko, sok pomarańczowy i nie zidenfikowana substancja. Wziołem sok pomarańczowy, sięgnołem, a raczej prubowałem sięgnąć szklankę. W tedy przypomniały mi się słowa [y.n]. Odłożyłem sok do lodówki i wziołem mleko. Napiłem się z gwinta bo:
Po pierwsze nikt mnie nie widzi,
Po drugie... Mogę. Po prostu.
Po trzecie... Nie dosięgam do szklanek...
Chociaż z drugiej strony... Ten pieprzony demon widzi wszystko. No ale cóż. Kiedy wypiłem pół butelki mleka, chciałem wrócić juz do swojego pokoju, kiedy w drzwiach pojawił się Sebastian.-Paniczu. Co panicz tu robi?
Popatrzył na mnie z wyższością. Ja tylko zmarszczyłem brwi, i go ominołem. Kiedy był juz za mną, usłyszałem jego szyderczy śmiech. Chciałbym być chociaż troszeczke wyższy.
Wruciłem do swojego pokoju, i zastałem już przebraną w koszulę, siedzącą na łóżku i wpatrywującą w okno [h.c] włosą dziewczynę. Podszedłem do niej, i zobaczyłem lśniące się jej policzki w świetle księżyca. Usiadłem koło niej.
-hej... Coś się stało...?
Zapytałem lekko zaniepokojony. [Y.n] podkuliła kolana pod brodę i owinała rękami nogi. Zaczeła lekko płakać. Przytuliłem, i pogłaskałem ją po głowie.
-Ja wiem... Musiało to być dla ciebie trudne... Już spokojnie nie płacz...
Zaczołem lekko kołysać się na boki z, nadal, przytulającą się do mnie [y.n], a ta popatrzyła na mnie swoimi [e.c], mokrymi oczami.
-bo-boje się...
Schowała głowę w mój tors.
-Ale czego? Jesteś tu bezpieczna, a ta stara jędza ci już nic nie zrobi... Obiecuje.
Oparłem brodę o czubek jej głowy.
-Nie tego się boje.
Odkleiła się odemnie, i spojrzała mi w oczy.
-Boje sie tego, że kiedyś zostanę sama. Nikogo przy mnie nie będzie... Zostanę sama, sama jedna z tyloma rzeczami na głowie...
Znów się skuliła. Nie mogłem patrzeć na jej stan.
-Ej... Uspokuj się... Ja cie nigdy nie opuszcze. Nigdy. Obiecuje na swoją...
Przerwałem chciałem powiedzieć dusze, ale ja jej tak jagby już prawie nie mam.
-na swoje życie...
Powiedziałem z lekko drżącym głosem i lekko musnołem jej usta, w obawie, że mnie odepchie.
[Y.n]
Ciel zaczął mnie całować. Lekko odwzajemniłam pocałunek, za to on go pogłębił. Było przyjemnie. Ta chwila mogła by trwać, i trwać. Lecz nic nigdy nie trwa wiecznie. Do pokoju nagle wszedł... Sebastian. On to umie wszystko zepsuć.
Szybko odklelijiśmy się od siebie, i usiedliśmy tak, jagbyśmy przed chwilą rozmawiali.
-Powinniście już spać. Paniczu, [y.n] kładzcie się spać, bo jutro, czeka was ciężki dzień... A raczej wyczerpujący.
Po tych słowach, kamerdyner zniknął. O co mu chodzi? Nie wiem, prawdopodobnie tak samo jak Ciel, który siedział i patrzył się na zamykające drzwi ze zmieszaniem. Chłopak poszedł do łazienki się przebrać a kiedy wrucił położył się koło mnie. Poszliśmy spać.
CZYTASZ
Dziewczyna z piekła rodem: Kuroshitsuji
FanfictionJej nie zna nikt. Ona zna wszystkich. Pewna 13-sto letnia dziewczyna zostaje wybrana na pokojówkę hrabi Phantomhive'a. Co z tego wyjdzie? Czy jej przeszłość powróci? Tyle pytań, zero odpowiedzi. [Edit 050319] LOL. Nie będę tego poprawiac, bo mi się...