2.

5.3K 212 606
                                    

[EDIT]
Dopiero teraz zobaczyłam, jaki ja szit pisałam:')

[y.n]

Kiedy wyszłam z gabinetu Ciela, poszłam do swojego pokoju przebrać się w mój strój. Była to czarna lekko rozkloszona sukienka sięgająca do kolan z białym fartuszkiem, kokardą w pasie w tym samym kolorze, bufiastymi ramionami i lekkim kołnierzykiem. Kiedy siedziałam przy toaletce czesząc moje [h.c] włosy, do pokoju weszła dziewczyna o wiśniowych włosach, i wielkich okularach. Była ubrana w podobną sukienkę, oraz  miała kozaki z płaskimi podeszwami.

-Cześć! Jestem Mey-rin i pan Sebastian poprosił mnie, abym pomogła ci posprzątac. Z tego co mi mówił, mamy wymyć podłogę, uprasować firanki i umyć okna w sali balowej. Dziś ma odbyć się bal... W sumie to nie wiem jaki, ale... Ale mamy tam razem pzprzątać. Nie wiem co ty będziesz robić, ale ja mam jeszcze duuużo rzeczy do zdobienia.

Pokazała mi listę, na której widniały jej obowiązki. Było tam z 7 czy 8 punktów. Kiedy ja jej pokazałam moją, na której było ich chyba 30, w pewnym sensie się załamała.

-A mog-gła bym wiedzieć, i-ile panienka ma lat...?

-13...

Lekko zdziwiło mnie to pytanie.

-Umm... Może wezmę za pan-

-Mów mi [y.n].

Uśmiechnełam się lekko a dziewczyna odwzajemniała uśmiech.

-i nie, nie musisz mi pomagać. Uwierz, że jako młodsze dziecko miałam więcej zajęć. No nic. Idziemy sprzątac?

Mey-rin pokiwala twierdząco głową, i razem poszłyśmy w stronę sali balowej. Po drodze spotkałyśmy Ciela.

[Ciel]

Szedłem do mojego biura, kiedy zobaczyłem na swojej drodze dwie pokojówki. Jedna miała [h.c] włosy, a druga wiśniowe.

-Oh...! [y.n] zapomniałem ci powiedzieć. Sebastian dał ci złą kartkę z obowiązkami. Tu masz swoją, a tamtą, daj jemu.

Podałem jej kartkę z o wiele mniejszą ilością zadań. Te które otrzymała dla zwykłego człowieka były by nie możliwe. Ale Sebastian, to Sebastian.

-dziękuje paniczu. A teraz, panicz pozwoli, ale pójdę zrobić przydzielone mi obowiązki.

Powiedziała z lekkim uśmiechem, i poszła razem z Mey-rin prawdopodobnie do sali balowej. Zdziwiło mnie to, jakiego języka używa. A niby jest z sierocińca i ulicy.

[y.n]

Mey-rin prasowała wielkie ciemno fioletowe firanki, kiedy ja mylam okna. Zeszłam z drabiny ponieważ Mey-rin chciała zdjąć stamtąd firanki. Kiedy schodziła, zauważylam postać z karabinem. Kiedy nasze spojrzenia się zetknęły, wycofał się w głąb lasu.

-Mdy-rin.

Mowilam spokojnym tonem.

-Gdzie masz broń.

-P-poco panience taka i-infor-

-zaatakują. Dziś. Nie wiem kiedy ale dziś.

[Edit]
[Jaki szit:')]

Nadal mowilam spokojnie. Mey rin zdjęła okulary, zeszła z drabiny i wyjrzała przez okno.

-faktycznie.

Stwierdziła widząc postać na drzewie. Była prawie nie widoczna. Jak ona go zauważyła?

-Trzeba powiadomić Sebastiana a ty idź i się uk-

Dziewczyna z piekła rodem: KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz