11.

2.2K 129 33
                                    

[Ciel]

Bardzo nie pasowała mi ta sytuacja. Poszedłem do pokoju [y.n], by zapytać się czy wie cos na ten temat. Wszedłem do jej pokoju, a [h.c] spała... Ehh.. No nic. Zapytam się jej jutro. Poszedłem do mojego gabinetu. Znów mam pełno papierów do wypełnienia. Usiadłem przy biurku. Dochodziła godzina 20, a ja siedze w biurze, zmęczony, głodny, i napiłbym się herbaty. Muszę chwile odpocząć. Ulożyłem ręce na biurku, i oparłem o nie głowę. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

[Y.n]

Obudziłam się, kiedy było już ciemno. Co ciekawe, obudziłam się w moim łóżku. Popatrzyłam na zegar. Była 3.47. Poszłam do gabinetu Ciela. Nie wiem czemu, ale tam poszłam. Świece były zgaszone, a sam chłopak zasną na biurku. Wyglądał przeeeee uroczo! Nie chciałam go budzić. Ale pewnie nie wygodnie jest spać na biurku. Podeszłam do niego i zaczęłam go szturhać. Mrukną coś pod nosem w stylu ,,Sebastian jeszcze pięć minut..."

-Hej... Ciel... To ja. [Y.n]. Wstawaj. Musisz iść do łóżka.

Powiedziałam pół szeptem. Chłopak nawet nie otwierając oczu podniósł się. Miał lekko roztrzepane włosy, a opaska lekko zsunęła się ze swojego miejsca. Uchylił powiekę, i spojrzał na mnie przymulonym wzrokiem.

-Yhymm... Jusz... (Specjalnie napisałam ,,Już" przez ,,sz"~Autorka~)

I znów padł na biurko. Ja nie wytrzymał z tym dzieciakiem... Poszłam po mojego tate, żeby powiedzieć mu, ze Ciel zasną na biurku. Kiedy miałam iść w stronę pokojów dla służby, usłyszałam głos dwóch kobiet, z czego jeden był dziecięcy. Ahh... No tak. Elizabeth z jej matką przyjachały na noc. Właśnie... Elizabeth. To ona jest narzeczoną Ciela, a nie ja. Nie wpowinnam robić z nim tego, co robię. Jak na razie jestem zwykłą pokojówką. Chociaż jakbym chciała, to mogłabym mieć własną posiadłość, mieć własną służbę, i skończyć jak Ciel. Ale wole się nie mieszać w sprawy pomiędzy Elizabeth, Cielem a matką tego różowego czegoś. Jeżeli chodzi o matkę tego czegoś... I co ja mam z nią zrobić. Co ja mam jej zrobić. Może to, co ona mojej mamie? Nieee... Ona nasłała na moją mamę jakichś ludzi, a ja... Ja chce ją zabić sama. Chyba te ,,lekcje" do czegoś się jednak przydadzą. Tylko teraz... Trzeba to jakoś zaplanować. Tak. Juz wiem co zrobię. Tylko będzie pewne ryzyko. Ryzyko, że Ciel się dowie. Dowie sie ze to ja. A może... Nic nikomu nie będę mówić. Po prostu zniknę któregoś dnia, bez poinformowania kogokolwiek? Tak nagle. Jestem, a zaraz mnie nie ma. Ale tez jakbym miała zabić tą starą jędze, to bym musiała odejść z rezydencji. Zmienić się. Wyjechać i zacząć wszystko od nowa. Chce tego. Chce zemsty. Chce, żeby Elizabeth poczuła to, co ja. Chce żeby płakała po nocach. Chce...

Chce

Zabić

Francis

Midford

[Ciel]

Jest juz ranek. Fajnie... Zasnąłem na biurku. [Y.n] chciała mnie obudzić, co po części jej się udało. Wstalem i pomaszerowałem do mojego pokoju. Sebastian juz tam czekał, wiec szybko mnie przebrał, a ja zszedłem na śniadanie. [Y.n] nie było, co mnie lekko zdziwiło. Od jej ojca, czyli Sebastiana, dowiedziałem się ze gdzieś rano wyszła. Zjadłem w spokoju śniadanie z moją narzeczoną. Tak bym chciał powiedzieć, lecz ona zaczęła temat.

-Więc...? Jak tam ta twoja nowa pokojówka? Dobrze się sprawuje? Bo jako moja koleżanka, była dobra.

Zaczęła ciągnąć. Przytaknąłem jej, by jak najszybciej wyjść z tego przeklętego pokoju. Ona jednak, nie ustąpiła mi tak łatwo.

Dziewczyna z piekła rodem: KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz