6.

2.9K 184 198
                                    

Obudziłam się rano. A dokładniej to ktoś mnie obudził. Była to wysoka postać, o szkarłatnych oczach i czarno brązowych włosach.

-[y.n], obudź się. Pora wstawać, masz dzisiaj wiele rzeczy do zrobienia.

Stwierdził bez duszenie. Czasami mam wrażenie, że Sebastian mnie nie lubi. Może to tylko moje wrażenie, a może to prawda. Chyba będę musiała porozmawiać z Cielem. Jesteśmy dla siebie jak najlepsi przyjaciele, chodź nie znamy się długo. Dobra. Może najlepsi przyjaciele, to za mocne określenie naszych relacji, ale ufamy sobie i jakoś tak ogólnie jesteśmy przy sobie bardzo otwarci. Ciel nawet czasem się przy mnie uśmiecha.

-Tak... Już wstaje... A...

Przerwałam podnosząc się do pozycji siedzącej, tak aby nadal na swoich ramionach mieć ciepłą kołdrę, i lekko przetarłam dłonią oczy wkładając głowę  pod kołdrą.

-która godzina...?

Zapytałam patrząc na bruneta.

-Jest już po 9. Czas wstawać. Panicz Ciel chce dziś z tobą porozmawiać.

Uśmiechnął się i wyszedł. Kiedy drzwi od mojego skromnego pokoju się zamknęły, podeszłam do szafy stojącej na przeciwko łóżka. Wyciągnęłam z niej białe zakolanówki, mój czarny sukienko-fartuszek, a następnie podeszłam do toaletki stojącej obok szafy i założyłam kolczyki, które kupił mi Ciel. Wyszłam z pokoju w kierunku gabinetu chłopaka.

Byłam już na miejscu. Jego gabinet nie był położony jakoś suber daleko, ponieważ dostałam pokój w innym miejscu niż reszta. Zapukałam do dębowych drzwi, a kiedy dostalam pozwolenie na wejście otworzyłam je. Na fotelu przy szachownicy siedział czarno-granatowo włosy.

-Siadaj. Tym razem, nie chcę grac w szachy, a z tobą porozmawiać.

Lekko się uśmiechnął, a ja usiadłam na wyznaczonym przez niego miejscu.

-Wiec.... O czym chciałeś porozmawiać?

Zapytałam zdziwiona biorąc kosmyk włosów za ucho.

-Widzę, że masz kolczyki które ci kupiłem.

Powiedział z uśmiechem na twarzy. Kiedy nie jest ponury czy nie jest pozbawiony jakich kolwiek uczuć, wygląda jak zwyczajny 13-sto latek. Lekko się zaczerwieniłam, co musiał zauważyć, ponieważ zasmiał się pod nosem.

-T-tak... Ale, co chciałeś mi powiedzieć?

Zapytałam, a z jego twarzy znikł uśmiech.

-Elizabeth przyjeżdża, tym razem z jej matką. Na ostatnim balu Elizabeth powiedziała mi, że chce się do mnie wprowadzić, a dokładniej jej matka tego chce.

Zdziwiłam się. Nie wyobrażam sobie mieszkania pod jednym dachem z nią! Tym czymś dla którego życie kręci się wokuł różu, maskotek i innych pierduł.

Lekko, prawie niezauważalnie zmarszczyłam brwi i zacisnełam zęby, by nie powiedzieć mu co tak naprawdę myślę o niej, i jej rodzinie.

-Tak, mi ten pomysł też się nie spodobał, wiec się nie zgodziłem.

Trochę się uspokoiłam i pozwoliłam sobie się poprzeć.

-Jednagrze.

Ciel kontynuował też się opierając.

-Dziś przyjeżdża z matką, i chyba Elizabeth tu zamieszka, z czego nie jestem zadowolony.

Miałam minę uśmiechniętej dziewczynki, z żądzą mordu w oczach. Elizabeth i ja... To się nie skończy dobrze, ponieważ jak ostatnio rozmawiałam z Cielem na balu, i ona to zauważyła, od razu do nas podbiegła i go odemnie oderwała. Jest o niego zazdrosna. ZBYT zazdrosna. Aż mi się przypomniała ta piękna chwila w błocie... Chyba jednak nie jest zazdrosna...

Dziewczyna z piekła rodem: KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz