01.

4.2K 218 37
                                    

Dochodziła dwunasta. Siedziałam w swoim pokoju patrząc przez okno. Czekałam na jakąkolwiek wiadomość odnośnie pracy. Minął już ponad tydzień i nie dostałam żadnej odpowiedzi, ale się nie zniechęcałam. Próbowałam się dostać do jednej z agencji działających na terenie Korei Południowej na stanowisko asystenta managera. Od prawie roku nie mogłam znaleźć nic ciekawego, rodzice mieli już dość mojego ciągłego siedzenia w domu. Nie po to zapewnili mi możliwość studiowania by teraz moje wykształcenie szlak trafił i bym poszła pracować do pierwszego lepszego supermarketu. To była moja pierwsza rozmowa kwalifikacyjna, naprawdę nie miałam zielonego pojęcia jak mi poszło, bo wyszłam zadowolona ale to nie świadczyło o niczym. Odkąd przeprowadziliśmy się do Korei Południowej kilka lat temu ciężko było mi się dostosować. Nie znałam języka, nie znałam ludzi, nie wiedziałam nic o tym kraju. Zostałam po prostu postawiona przed faktem dokonanym jak zobaczyłam napis Welcome to Seoul na lotnisku. Ojciec dostał ogromne zlecenie w firmie i był zmuszony do przeprowadzki, nie wiedząc kiedy kontrakt się skończy. Nie chciał nas zostawić dlatego razem z mamą zadecydowali o przeniesieniu się. W ogóle mi się to nie podobało, ale co piętnastoletnia dziewczyna miała do powiedzenia? Musiałam zostawić wszystko za sobą, wszystko na co ciężko pracowałam w Polsce – przyjaciół, wspomnienia. Teraz mam dwadzieścia trzy lata i przyzwyczaiłam się do tego, że częściej wyborów za mnie dokonują moi rodzice, a nie ja sama. Dlatego tak bardzo chciałam dostać tą pracę, chciałam móc stać się w końcu nie zależna

- Dominika! – usłyszałam głos mamy z dołu – list do Ciebie!

Od razu zleciałam na dół, wiedziałam że to odpowiedź od agencji. Wyrwałam matce kopertę z ręki i z powrotem wróciłam do swojego pokoju rzucając się na łóżko i chaotycznie ją rozrywając. Wyciągnęłam list z środka i zaczęłam uważnie czytać. Niestety, z przykrością musimy stwierdzić, że nie dostała się Pani na stanowisko asystenta managera. Rzuciłam tym listem w kąt. Naprawdę liczyłam na to, że to było to. Że idealnie nadawałam się na to stanowisko, ale najwidoczniej ktoś był lepszy. Weszłam pod kołdrę gdy usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.

- I co? – zobaczyłam wychylającą się matkę.

- A jak myślisz? – powiedziałam zirytowana.

- Kruszyno, jak nie ta to inna, gdzieś w końcu Cię przyjmą – usiadła koło mnie na łóżku.

- Mamo, może faktycznie pójdę do tego supermarketu, będę miała święty spokój – popatrzyłam na nią, a ona od razu wstała.

- Nawet mi się nie waż, Tato ciężko pracował na to by móc dać Ci na czesne, a teraz chcesz zarabiać grosze? – odpowiedziała oburzona i wyszła z pokoju.

Miała rację. Miała wiele racji. Ale co mogłam innego zrobić? Miałam dość ciągłego proszenia się o pieniądze na nawet głupią kawę. Moi rodzice mi nigdy niczego nie żałowali, ale nauczyli mnie jak dużą wartość ma pieniądz. Byli z jednej strony kochani, ale z drugiej bardzo surowi. Chciałam im pokazać za wszelką cenę, że dam sobie radę w życiu. Ale kompletnie sobie nie dawałam. I to ciśnienie powodowało, że załamywałam się każdym kolejnym dniem w tym domu.

Mój telefon zaczął dzwonić. Wstałam z łóżka podchodząc do biurka. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam nieznany mi numer. Nienawidziłam odbierać telefonów od numerów, których nie miałam zapisanych w książce. Nie odebrałam. Ale za chwilę dzwonił po raz kolejny. Złapałam za niego i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Halo?

- Czy rozmawiam z Panią Dominiką? – usłyszałam delikatny damski głos po drugiej stronie słuchawki.

Assistant Manager | WonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz