32.

1.1K 99 2
                                    

- Mogą państwo iść go zobaczyć, ale proszę pojedynczo i ostrożnie z wszystkim co znajduje się wokół niego – podszedł do nas lekarz z samego rana, gdy dotarli do nas chłopaki z Monsta.

- Panie doktorze, a coś wiadomo odnośnie przeszczepu? – zapytałam nie pozwalając mu od nas tak łatwo odejść.

- Robiliśmy przez noc wiele badań i testów, na razie nie znaleźliśmy narządu który przyjął by się przynajmniej w 80 %, ale szukamy nadal.

- Ile mu zostało? – wtrącił Jooheon.

- Maksymalnie dwa dni, ale to w każdej chwili może się zmienić na mniej – odpowiedział – przepraszam, ale muszę wracać do pracy – lekko się uśmiechnął chociaż widziałam że nie jest mu do śmiechu i odszedł.

- Idźcie pierwsi, ja nie jestem jeszcze gotowa – odwróciłam się do chłopaków.

Przytaknęli w zgodzie i każdy delikatnie pogłaskał mnie po ramieniu kierując się do wyznaczonej sali, w której leżał Wonho.

***

Kai spędził całą noc na spacerze po mieście zastanawiając się nad tym, co najlepszego narobił. Nad ranem dotarł do domu i zaczął się pakować, musiał zniknąć z jej życia, bo wiedział że jak on umrze ona i tak nigdy mu tego nie wybaczy. Musiał wyjechać na zawsze i nigdy więcej nie pojawiać się w jej życiu. Popakował najważniejsze rzeczy i wyszedł z mieszkania obracając się po raz ostatni by na nie jeszcze spojrzeć i zapamiętać jego każdy szczegół. Głęboko złapał powietrze wychodząc na zewnątrz i spoglądał na całą okolicę.

- Muszę ją jeszcze zobaczyć – mruknął sam do siebie – muszę.

Wsiadł do samochodu i zamiast na dworzec, ruszył w stronę szpitala. Po drodze załatwił jeszcze parę spraw przed wyjazdem. Nie dał by sobie rady gdyby nie zobaczył jej przed wyjazdem. Musiał nauczyć się żyć znowu bez niej, ale ten jeden ostatni raz chciał spojrzeć na jej twarz. Dotarł do szpitala i cicho przeszedł zakładając kaptur obok chłopaków z Monsty i Jacksona, by go nie zauważyli.

- Myślicie, że ona sobie poradzi? – usłyszał jednego z nich.

- Ja już zdążyłem się z nim pożegnać, ale nie sądzę by ona dała radę – usłyszał głos Jacksona.

Reszta delikatnie szlochała, Kai miał ochotę podejść do nich i po raz ostatni przeprosić, ale wiedział że nic mu to nie da. Jak by to zrobił nie miał by na pewno szansy by ją zobaczyć. Teraz wiedział, że znajdzie ją przy boku Wonho. Ruszył przed siebie rozglądając się po salach. W końcu jego oczom mignęły doskonale mu znane czarne włosy. Delikatnie podszedł do drzwi uchylając je. Spojrzał na Wonho, jego twarz w ogóle nie przypominała jego. Była spuchnięta, z wielką ilością ran. Przeszedł obok udając, że zmierza do pacjenta za drugą kurtyną. Tam delikatnie usiadł na krześle i usłyszał jej płacz. Serce mu się łamało na samą myśl, że nie może do niej podejść i jej przytulić.

- Gdybym tylko mogła cofnąć czas – usłyszał jej delikatny i łamiący się głos.

***

- Twoja kolej, Dominika, dasz sobie radę czy mam wejść z Tobą? – zapytał Jackson wychodząc z sali w której leżał Wonho.

- Nie, chcę być sama – odpowiedziałam zostawiając go w tyle i wchodząc do pomieszczenia.

Nie minęła sekunda odkąd go w końcu zobaczyłam i już łzy spływały po moich policzkach. Wyglądał tak niewinnie. Jego ręce bezwładnie zwisały z boków łóżka. Jego całe ciało razem z twarzą było pokryte licznymi ranami. Powoli podeszłam do łóżka i usiadłam na krześle. Patrzyłam na wszystkie urządzenia do których był podłączony. Respirator doskonale pokazywał, że jego serce pracuje coraz słabiej.

- Wonho – szepnęłam dotykając opuszki jego palców – przepraszam – rozpłakałam się jeszcze bardziej schylając się delikatnie do przodu i nie mogąc wypowiedzieć przez dłuższą chwilę żadnego kolejnego słowa – Takie przemówienia nie wychodzą mi najlepiej, ale gdybym tylko mogła cofnąć czas, gdybym tylko wiedziała, że Twoje uczucia do mnie są tak wielkie, że zaryzykujesz dla mnie tak wiele inaczej bym to rozegrała. Teraz mogę gdybać bo postąpiłam jak postąpiłam i czasu nie cofnąć nie mogę. Ale obiecuję, że jeśli do nas wrócisz i dasz radę wygrać tą walkę nigdy więcej nie odwrócę się do Ciebie plecami, nigdy Cię nie zostawię, będę zawsze pomimo wszystkiego i ponad wszystko – podniosłam wzrok na niego – Wonho nigdy przenigdy nie czułam do kogoś tego co czuje do Ciebie, szkoda że mówię Ci to dopiero w takim momencie w którym naprawdę mogę Cię stracić na zawsze. Nie wiem co mam Ci powiedzieć, brakuje mi słów gdy patrzę na Ciebie w takim stanie. Wiem, że to wszystko było moją winą, bo nie potrafiłam się zdecydować czego od życia chcę, to że tu leżysz, też jest moją winą, wiem że w złości obwiniałam wszystkich wokoło, najbardziej Kai'a, ale on nie mógł tego przewidzieć, a gdyby nie moja duma może inaczej nasza relacja by się potoczyła – głęboko westchnęłam – chciałabym móc oddać Ci swoje serce, ale mi nie pozwalają dlatego proszę Cię wygraj to, przezwycięż to Wonho, nie daj im odebrać nam Ciebie, proszę, kocham Cię Wonho, słyszysz?! – krzyknęłam, pomimo że przez chwilę trzymałam się w ryzach, ale teraz gdy docierało do mnie że on naprawdę ma coraz mniej czasu i nie mogę nic zrobić załamałam się – Wonho, proszę obudź się, wróć do nas, proszę, ja nie dam rady bez Ciebie – krzyczałam przez łzy upadając z krzesła na kolana.

- Dominika! – usłyszałam za plecami Jacksona, który podbiegł do mnie i próbował pomóc mi wstać – Ciii, chodź potrzebujesz chwili przerwy – powiedział wyprowadzając mnie powoli na korytarz.

***

- Wonho, proszę obudź się, wróć do nas, proszę, ja nie dam rady bez Ciebie! – Dominika krzyczała przez łzy.

Kai delikatnie zajrzał zza kurtyny. Widział jak ona upada na kolana. Chciał do niej podejść i pomóc jej wstać, ale wyprzedził go Jackson, więc zrobił krok w tył. Była na początku taka dzielna, pokazywała że ma nadzieję by w końcu pokazać, że wie doskonale że to jego koniec. Kai też przestawał mieć nadzieję na to, że mu się uda. Doskonale zdawał sobie sprawę że znalezienie odpowiedniego serca do przeszczepu jest jednym z najtrudniejszych poszukiwań w medycynie. Złapał za swoje rzeczy i opuścił szpital, ponownie przechodząc obok nich nie zauważonym. W całym szpitalu dało się słyszeć tylko jej płacz, a on dłużej nie mógł go znieść. Wsiadł do samochodu i ruszył na dworzec.

Assistant Manager | WonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz