20.

1.6K 122 1
                                    

***

Wonho siedział na parapecie przyglądając się ludziom zmierzającym do pracy. Byli tacy szczęśliwi, z uśmiechem na twarzy robili każdy krok do przodu. A jego życie polegało na podróży między dormem i agencją. Nie żałował że został idolem, żałował tylko tego że tyle go omija. Każdego dnia musi spotykać się z nowymi wyzwaniami którym musi stawić czoła, a chciałby móc znowu żyć bez presji nad głową. Był szczęśliwy, że tyle ludzi mu kibicuje w tym by odnieśli jak największy sukces, fani to jedyne co go teraz trzyma w ryzach. Bo zabrakło jednej, jednej osoby, z której musiał zrezygnować na rzecz swojej kariery. Do tej pory nie mógł się pozbierać. Widząc ją dzisiaj w telewizji uświadomił sobie wiele, jak bardzo siebie wystawił na próbę i nie podołał. Nie podołał presji kierowanej w jego stronę przez managera, przez media, przez fanów. Nie mógł podążyć drogą którą sam chciał, musiał się dostosować. Wiedział, że nie bardzo może już decydować o swoim życiu, wszystko zależało od decyzji ludzi, którzy nawet nie byli dla niego bliscy.

- Przepraszam, znowu zawiodłem, znowu pozwoliłem komuś bliskiemu odejść – spojrzał na zdjęcie swojej przyjaciółki na ścianie – najpierw Tobie, a teraz jej.

Czuł się okropnie, zmusił ją do kłamstwa. Do kłamania przed kamerami. Pozwolił komuś zrobić z niej idiotkę przed całym światem i odegrał swoją rolę, a ona się nawet nie broniła. Próbował się z nią kontaktować, ale najwidoczniej zmieniła numer, bo jej komórka nawet nie odpowiadała. Ona go już nie potrzebowała i on sam sobie na to zapracował. Ale nie mógł tego wszystkiego tak po prostu zostawić. Wiedział, że będzie miał z tego powodu problemy i to spore, ale to wszystko nie pozwalało mu spokojnie spać, spokojnie funkcjonować, spokojnie skupić się na każdej kolejnej czynności którą wykonywał.

- Nie dam rady, muszę z nią porozmawiać – powiedział do siebie i poszedł do salonu po swoje ciuchy.

- Gdzie idziesz? – zapytał Minhyuk patrząc się na ubierającego Wonho.

- Jadę do JYP – oznajmił ubierając buty.

- Zwariowałeś? Jak się manager dowie, to nie odpuści tym razem – krzyknął Shownu słysząc słowa Wonho – Czy jesteś w stanie wszystko zaryzykować dla niej?

- Tak, jestem – odpowiedział pewnie Wonho patrząc na wchodzącego do salonu Shownu – to nie jest przypadek, że to akurat ona została naszą asystentką, otwórzcie oczy bo kiedyś jak skończymy karierę nikogo nie będziemy mieć wokoło siebie – powiedział trzaskając za sobą drzwiami wyjściowymi.

Wsiadł do samochodu i ruszył w stronę JYP, bał się tej rozmowy bardziej niż rozmów z managerem. Bał się że ona nie będzie chciała go widzieć, że powie mu żeby się odwalił, dla niego to w tym momencie było gorsze niż wyrzucenie z zespołu. Zastanawiał się co w niej jest takiego, że on dla niej tak ryzykuje. Kiedyś jej nienawidził, a teraz chce o nią walczyć, jakby od tego zależało jego życie. Chciał by wiedziała co on do niej czuje, że mimo jego kłamstw jego uczucia do niej się nie zmieniły. Albo zmieniły się – na mocniejsze. Wytrzymał dwa tygodnie ze względu na ciągłe obowiązki, ale dłużej już nie potrafił. Jak miał być coraz lepszy jak co innego zaprzątało mu głowę.

Dojechał pod budynek JYP, spotykając po drodze Jacksona też zmierzającego do środka.

- Co Ty tu robisz? – warknął Jackson na jego widok.

- Przyjechałem z nią porozmawiać, chcę wszystko wyjaśnić.

- Nie masz o czym z nią rozmawiać, bądź pewny, że zrobię wszystko by Cię nie wpuścili do środka – zirytowany Jackson wszedł do środka prosząc ochroniarzy o nie wpuszczanie Wonho do agencji, a oni stanęli przy drzwiach.

- Przecież nie będę się z nimi bił – powiedział sam do siebie Wonho i pokiwał głową zmieszany – poczekam na nią.

Wrócił do swojego samochodu rozsiadając się wygodnie w fotelu i uderzając pięścią o kierownicę. Wiedział, że Jackson zrobi naprawdę wszystko by on się do niej nie zbliżył. Raz już go dopuścił by mógł naprawić swoje błędy, a on zrobił kolejny. Rozglądał się w około patrząc, którędy mógł by wejść do budynku agencji, tak by tego nikt nie zauważył. Jego wzrok napotkał czarne włosy po drugiej stronie ulicy. Znał doskonale ten czarny, lśniący nieład. Przypatrzył się dokładnie osobie za szybą kawiarni. To była ona. Nie wahał się ani przez chwile, wyskoczył z samochodu i ruszył w stronę kawiarni. Przystanął na środku ulicy gdy zobaczył, że ona nie jest sama. Że jest z mężczyzną, mężczyzną który trzymał ją za dłoń i który przeszywał ją wzrokiem. Widział to doskonale i nie mógł w to uwierzyć. Poznałby go wszędzie.

- Co Kai z nią robi? – zapytał sam siebie nie zważając na to, że w około niego jeżdżą samochody gdy on stał na samym środku jezdni.

Powoli ruszył w kierunku kawiarni, Dominika teraz siedziała do niego tyłem.

Ale doskonale zauważył, że Kai go widzi, bo od razu jego ruchy stały się pewniejsze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ale doskonale zauważył, że Kai go widzi, bo od razu jego ruchy stały się pewniejsze. Widział jak podnosi jej dłoń i delikatnie całuje opuszki jej palców. Nie mógł na to dłużej patrzeć. Miał ochotę rozbić tą szybę i rzucić się na niego. Za wszystko co kiedykolwiek zrobił. A teraz zabrał mu ją. Łzy podeszły mu do oczu, mimo że nie chciał płakać, znowu. Odwrócił się na pięcie i wrócił do samochodu. Nie patrzył już w stronę kawiarni, przyjechał ją odzyskać, ale najwidoczniej jej łatwiej przyszło wszystko, że znalazła kogoś innego. I to jeszcze jej licealnego chłopaka, który nie raz dał mu popalić. Wrócił do dormu, zamykając się w pokoju na klucz. Nie potrzebował słyszeć pytań, których się spodziewał. Chciał być po prostu sam. Musiał do siebie przyswoić wszystko. Tamtego wieczoru czuł, że między nimi naprawdę się coś rodzi, że naprawdę zaczęła go lubić, a teraz sam nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Wiedział że źle zrobił, ale nie wiedział że ona odpłaci mu się tak szybko i tak boleśnie.

***

Kai delikatnie pocałował opuszki moich palców wyrywając mnie z myślenia o Wonho.

- Co Ty robisz? – wyciągnęłam dłoń z jego uścisku – musze wracać do pracy – nerwowo zaczęłam ubierać kurtkę.

- Spotkamy się jeszcze? - zapytał.

- Nie wiem, mam dużo obowiązków i za mało czasu – pożegnałam się całując go w policzek i wybiegłam z kawiarni ruszając w stronę agencji.

Ciśnienie w tym momencie ze mnie zeszło. Miałam tyle na głowie, a oni wszyscy jeszcze mi dokładali. Potrzebowałam się teraz skupić tylko na jednym – na pracy.




-----------------------------------------

ciężko pisało mi się ostatnie rozdziały, nie mam w ogóle weny i często gubię się we własnych myślach.

Mam pomysł na końcówkę, a do końca jeszcze tak daleko.

Mam nadzieję że nie macie mi za złe że czasami wprowadzam taki chaos XD.

Assistant Manager | WonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz