21.

1.6K 123 3
                                    

A jednak, nie potrafiłam się skupić całkowicie na pracy. Od czasu w którym przestałam spotykać się z chłopakami z Monsty, przemieszczałam się jedynie między agencją a domem. Potrzebowałam odskoczni od ciągłej harówki z Jacksonem. Premiera jego nowej płyty zbliżała się wielkimi krokami, więc z nią wiązały się coraz większe obowiązki. Moją odskocznią stał się Kai. Spędzaliśmy każdą wolną chwile razem. Nie miałam nikogo innego, a on potrafił zadbać o mój cenny czas. Ciągle gdzieś podróżowaliśmy, zobaczyłam miejsca, na które nigdy nie miałam czasu, on mi je zapewnił. Poznałam Seul z innej perspektywy. Odwiedzaliśmy miejsca, które kiedyś były dla nas ważne. Przyzwyczajałam się do jego towarzystwa, po tych wszystkich latach, ale było coraz lepiej z każdym dniem. Pokazał mi jak bardzo się zmienił, jak bardzo dojrzał. Lubiłam z nim spędzać czas. Pomagał mi zapominać o wszystkich otaczających mnie problemach, o wszystkich obowiązkach. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Czasami czułam się przy nim jak przy Wonho, praktycznie nie różnili się charakterem. A może doszukiwałam się w nim cech charakteru, które posiadał Wonho? Może wmawianie sobie że są do siebie podobni pomagało mi bez niego przetrwać. Nadal oglądanie jego teledysków w telewizji, słuchanie jego muzyki w radiu sprawiało ból, którego nie potrafiłam opisać. Ale wtedy pojawiał się Kai, przy którym zapominałam. Naprawdę brakowało mi Wonho, brakowało mi ich wszystkich. Miałam ochotę jechać do ich dormu, zapukać i po prostu ich przytulić. Ale nie mogłam. Musiałam pałać do nich nienawiścią by się nie złamać.

- Obiecałaś – usłyszałam głos za sobą.

Odwróciłam wzrok, znajdowałam się w ciemnym pomieszczeniu z jednym niewielkim oknem. Promienie słoneczne, które delikatnie do niego wchodziły ukazały mi plecy postaci, dziewczyny. Poznałam ją od razu po włosach.

- Obiecałaś i nie dotrzymałaś słowa – powtórzyła.

- Tyle się zmieniło, nie mogę być przy jego boku, doskonale o tym wiesz – odpowiedziałam.

- Obiecałaś! – krzyknęła i odwróciła się do mnie twarzą – obiecałaś, że będziesz mnie odwiedzać.

- Słucham? – zapytałam zaskoczona, że nie chodzi jednak o Wonho.

- Zostałam sama, Wonho nie przychodzi, Ty nie przychodzisz, nikt nie przychodzi – rozpłakała się.

- Przepraszam, nie miałam ostatnio czasu...- zaczęłam.

- To jest Twoje wytłumaczenie? Gdzie było Twoje wytłumaczenie gdy mi to wszystko zrobiłyście?! – krzyczała upadając na kolana.

- Przepraszam, czego jeszcze ode mnie chcesz?!

- Odwiedź mnie, proszę – powiedziała cicho.

Poczułam ciepłe uczucie na swoich dłoniach, spojrzałam na nie, z nadgarstków leciała krew, robiło mi się słabo na sam widok.

Usiadłam na łóżku cała spocona, znowu przeżywałam to samo. Znowu mi się śniła, powodując ciarki na całym moim ciele. Spojrzałam na zegarek, dochodziła siódma, więc i tak nie miałam po co kłaść się z powrotem, zresztą chyba bym nie zasnęła. Od paru dni notorycznie o niej śnię, ciągle prosi o to samo, ciągle pokazuje to samo, ciągle widzę to samo. Kai, możesz przyjechać za dwie godziny? Wiem, że jest wcześnie ale muszę podjechać do jednego miejsca – napisałam sms'a do Kai. Musiałam się w końcu zebrać w sobie i tam pojechać, Kai od razu mi odpisał, że załatwi parę swoich spraw i będzie nawet wcześniej. Potrzebowałam kogoś by był tam ze mną. Faktycznie, nie odwiedziłam jej ani razu, od momentu w której Wonho mnie do niej zawiózł. Dopiero teraz czułam się źle i podle, że nie znalazłam na to czasu. Dopiero teraz gdy sny z jej udziałem stawały się coraz gorsze i bardziej krwawe.

Szybko poszłam się ogarnąć i zjeść śniadanie. Gdy skończyłam swoje poranne czynności usłyszałam dzwonek do drzwi. Zleciałam z góry szybko i otworzyłam drzwi.

- To jedziemy?

- Tak, tylko wezmę torebkę – uśmiechnęłam się na jego widok i złapałam torebkę z kuchni wychodząc z domu.

Wsiedliśmy do jego samochodu.

- To gdzie jedziemy?

- Na cmentarz.

- Na cmentarz? – zapytał zaskoczony – Kogo?

- Sung In Kim – odpowiedziałam – wiedziałeś?

- Wiedziałem, byłem na pogrzebie.

- Dlaczego wszyscy wiedzieli, tylko ja tak późno o wszystkim się dowiedziałam?

- Wiesz, że to wszystko była wina Jinny i moja, Ciebie to nie dotyczyło.

- Byłam tak samo winna jak Wy.

Reszta podróży przebiegła bez słowa. Pół godziny później dojechaliśmy na miejsce. Od razu przypomniała mi się pierwsza wizyta tutaj. Jak życie mnie zweryfikowało, że zamiast z jej obrońcą odwiedzam jej grób z osobą, która jak ja była winna. Ruszyłam pierwsza do przodu zostawiając Kai'a przy samochodzie. Pamiętałam tą trasę jak bym chodziła nią codziennie. Spojrzałam na jej grób. Był tym razem całkowicie zaniedbany, wszystkie kwiaty uschły, a świeczki były pobite i porozrzucane w około. Pomodliłam się przepraszając za wszystko po raz kolejny. Posprzątałam wszystko i postawiłam nowe świeże kwiaty i zapaliłam znicze. Od razu zrobiło mi się lżej na sercu i na sumieniu.

- Spoczywaj w pokoju – szepnęłam odchodząc w stronę wyjścia z cmentarza.

Przechadzałam się jeszcze chwilę zerkając na inne nagrobki i zapaliłam jeszcze parę zniczy na innych, nie znanych mi osób. Podnosząc się z przed jednego z nich spojrzałam w swoją lewą stronę. Byłam zmieszana osobą, którą zobaczyłam. Wonho? Nie wiedziałam jak mam się zachować. Tak dawno się nie widzieliśmy twarzą w twarz. Patrzył na mnie z równie zmieszanym wzrokiem. Żadne z nas chyba nie sądziło, że od czasu ostatnich wydarzeń spotkamy się akurat na cmentarzu. Staliśmy patrząc się ciągle na siebie w niedalekiej od siebie odległości. Chciałam móc rzucić mu się na szyje. Docierało właśnie do mnie jak bardzo za nim tęskniłam. Jak bardzo tęskniłam za czasami, gdzie każdą chwilę spędzaliśmy razem. Nawet za tymi w których robił wszystko by mnie zniszczyć i złamać. Wolałabym by w tej chwili mnie uderzył, niż żeby obojętnie koło mnie przeszedł. Wtedy przez głowę przeszły mi znowu słowa ich fanki, a potem jego kłamstwa opowiadane w telewizji. Co z tego, że tęsknota mnie dobijała szczególnie w tym momencie? Otrząsnęłam się. Ruszyłam przed siebie spuszczając wzrok, próbując go wyminąć i nie wchodzić z nim w żadne dyskusję.

- Dominika – usłyszałam jego ciepły głos – proszę – widziałam jak wyciąga rękę by złapać mnie za nadgarstek gdy go mijałam.

- Zostaw ją – usłyszałam obok Kai'a i zobaczyłam jak jedna jego dłoń zatrzymuje rękę Wonho a drugą łapie mnie w pasie i przybliża do siebie.

- Jak śmiesz się tutaj pojawiać? Jak śmiałaś go tu przyprowadzić? – głos Wonho uległ zmianie z ciepłego na głos kompletnego szaleńca.

Spojrzałam na niego kątem oka, był wściekły, ale jego oczy się zaczynały szklić. Chciałam stamtąd iść jak najdalej, bo wiedziałam że za chwilę i ja się rozpłaczę. Tak bardzo bolało, że nie mogłam go przytulić, że nie mogłam z nim normalnie porozmawiać, że musiałam odejść. Kai mocniej mnie do siebie przytulił i pociągnął za sobą.

- Żegnaj Wonho – zdążyłam jeszcze szepnąć.

Wychodząc z cmentarza odwróciłam się w jego stronę. Stał odwrócony w naszym kierunku z zakrytą twarzą rękami. Ten widok przyprawiał mnie o dreszcze. Myślałam, że uda mi się przetrwać nasze spotkanie na spokojnie, bo wiedziałam, że na pewno go kiedyś spotkam. Ale nie byłam na to przygotowana. A jego widok sprawił, że serce znowu mi się złamało. Byliśmy nadal blisko, ale jednak tak daleko od siebie. 

Assistant Manager | WonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz