38.

1.2K 108 7
                                    

- Kocham Cię Wonho, naprawdę Cię kocham – to były pierwsze słowa, które Wonho był w stanie usłyszeć.

To były te słowa które chciał usłyszeć. Chciał usłyszeć od tak dawna. Wiedział, że głos, który to mówi należał do niej. Czuł się jak w amoku przez chwilę. Początkowo nie wiedział, dlaczego znajdował się w szpitalnym łóżku. Ale chwilę później przypomniał sobie wszystko. Przypomniał sobie krzyk kobiety, przypomniał sobie pisk opon i przypomniał sobie ból, który mu towarzyszył. Czuł się jakby przespał pół życia. Ale to wszystko go nie obchodziło w tej chwili. Dla niego nie liczył się ból, który nadal mu towarzyszył, nie liczyło się to, że nie mógł się ruszyć, nie liczyło się dla niego to co się stało, ani to co ostatnie za tkwiło mu w pamięci, dla niego liczyło się to że ona jest obok i właśnie powiedziała mu o swoich uczuciach. Czuł jej delikatne usta na swoich dłoniach, czuł jej delikatną twarz.

- Ja Ciebie też kocham, naprawdę Cię kocham – wydukał powoli, przecierając swoją dłonią jej twarz.

Podniosła na niego wzrok, w jej oczach lśnił płomień, płomień szczęścia. Nie przypominał sobie kiedy ostatni raz widział u niej taki wzrok. Na jej twarz zagościł uśmiech, który zaraz i on odwzajemnił. Chciał móc wstać i ją przytulić, ale jego ciało mu na to nie pozwalało.

- Jak się czujesz? – zapytała.

- Dziwnie, czuję się jak bym przespał większość życia, czuję taką wewnętrzną pustkę – mocniej ścisnął jej dłoń – ale psychicznie jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo Ty jesteś obok.

- Pamiętasz co się stało?

- Pamiętam galę, pamiętam że nie słyszałaś mojej przemowy, pamiętam że wybiegłem, pamiętam że zobaczyłem Ciebie i Kai'a, pamiętam krzyk i pisk – spojrzał na ścianę przed siebie pustym wzrokiem – Co się ze mną działo?

- Umierałeś Wonho – odpowiedziała mu, a jego wzrok zwrócił się w jej stronę ponownie.

- Umierałem?

- Miałeś przeszczep serca, znaleźli serce w ostatniej chwili gdy Ty byłeś już jedną nogą na tamtym świecie – spuściła wzrok.

- Miałem przeszczep serca? Mam kogoś serce? – zaczął zadawać miliony pytań.

- Masz cząstkę czyjegoś serca, gdyby nie to, nie było by Cię z nami – po jej twarz spłynęła łza, mimo że była szczęśliwa.

- Ale jestem – uśmiechnął się delikatnie podnosząc dłoń i ocierając jej twarz opuszkami palców.

- Przepraszam Wonho.

- Za co przepraszasz?

- Za to, że to wszystko musiało się stać.

- Przestań, jesteś teraz tu przy mnie, nic więcej się dla mnie nie liczy – spojrzał w stronę okna – a co między Tobą, a Kai'em?

Nie wiedziała co miała mu odpowiedzieć. Nikt oprócz niej i Jacksona nie wiedział o tym, że Kai nie żyję. Że jego cząstki są teraz w nim. Że on zawsze będzie mu teraz towarzyszył. Będzie towarzyszył im wszystkim. Kai prosił by nic nie mówiła i ona chciała tego dotrzymać. Zresztą dopiero co Wonho obudził się po jednej z najcięższych operacji, nie miała zamiaru dobijać go faktem, że ktoś oddał za niego życie. I to ktoś kogo Wonho nienawidził.

- Kai...- zaczęła.

- Chłopie, żyjesz! – obydwoje usłyszeli krzyk za swoimi plecami.

Całe Monsta wpadło do sali z takim hukiem, ale za chwilę się opanowali gdy zobaczyli, że Wonho przytkał sobie uszy.

- Przepraszamy, po prostu tak się cieszymy że znowu jesteś z nami – dopowiedział Minhyuk.

- Tęskniliśmy za Tobą – zaśmiał się Kihyun – naprawdę tęskniliśmy.

- Zostawię Was samych – Dominika uśmiechnęła się wstając z krzesła i puszczając rękę Wonho.

- Zostań – Wonho w ostatniej chwili ponownie ją złapał.

- Spędź czas z chłopakami, będę blisko, przysięgam – wyrwała się po raz drugi i wyszła z pokoju zostawiając Wonho z chłopakami.

Na korytarzu zauważyła siedzącego Jacksona, nie wyglądał najlepiej.

- Cześć, coś się stało? – usiadła koło niego.

- Kai, to się stało, nie mogę tego normalnie przetrawić – złapał się za głowę.

- Widziałam się z jego mamą, zorganizuje mu pogrzeb, on chciał i nadal chce byśmy byli szczęśliwi – położyła swoją dłoń na jego ramieniu.

- I co z tego Dominika? Nie znałem go, nie pałałem do niego sympatią, ale to nie zmienia faktu, że okropnie go potraktowałem i to nie raz, gdy on naprawdę chciał wyciągnąć rękę by nam pomóc, to ja mu się śmiałem w twarz – Jackson spojrzał przed siebie – nie potrafię sobie tego wybaczyć, że on został z tym wszystkim sam, sam umierał.

- Ja też to przeżywam, ale to będzie z nami już całe życie, a my musimy iść dalej.

- Ty siebie słyszysz? Mówisz tak, jak by nie obchodziło Cię to, że facet który Cię naprawdę kochał oddał życie byś mogła być z innym, którego Ty kochasz! – podniósł głos wstając z krzesła.

- Jackson, doskonale wiesz, że tak nie jest – Dominika wstała za nim łapiąc go za rękę i odwracając w swoim kierunku – Jak możesz mówić, że mnie to nie obchodzi, gdy on to zrobił dla mnie? To mnie najbardziej obchodzi, nie masz pojęcia co czuje, jak łamię mnie w środku, jak z jednej strony jestem szczęśliwa a z drugiej mam złamane serce, co Ty możesz o tym wiedzieć?! Powiedz mi co mam robić?! Jak mam się zachowywać, byś wiedział, że przeżywam to bardziej niż myślisz?! – zaczęła bić Jacksona w klatkę piersiową.

- Uspokój się, przepraszam, nigdy nie czułem się tak jak w tej chwili, to mnie przerosło – złapał ją za ręce by przestała go bić – nic mi nie musisz udowadniać, po prostu ja nie potrafię sobie z tym poradzić i nie mam pojęcia dlaczego tak jest, Kai nie był mi nawet bliski.

- Kai nie żyje? Kai oddał serce dla Wonho? – obydwoje usłyszeli znajomy głos z ich prawego boku.

Odwrócili wzrok w prawo. Przed nimi stał Jooheon z wzrokiem wbitym w nich. Dominika tylko na niego spojrzała i zaraz spuściła wzrok zwyczajnie odchodząc od niego i Jacksona. Obydwoje byli nie odpowiedzialni, że postanowili się o to kłócić na szpitalnym korytarzu tuż obok sali w której leżał Wonho.

- Pytam się, to prawda? – Jooheon podszedł do Jacksona pytając ponownie, ale Jackson nic mu nie odpowiedział, odwrócił się i odszedł za Dominiką. 

Assistant Manager | WonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz