36.

1.1K 103 11
                                    

 - Znaleźliśmy dawcę – powiedział Pan Park wychodząc do chłopaków z Monsta i do Jacksona – znaleźliśmy serce aż w Japonii, ale już do nas dotarło i za kilka godzin będziemy w stanie zrobić przeszczep jak wszystko odpowiednio przygotujemy – delikatnie się uśmiechnął, jak zobaczył jak na buziach wszystkich pojawił się uśmiech.

- Naprawdę? – krzyknął Jooheon – to chyba jakiś cud.

- Tak, naprawdę Wasz kolega ma ogromne szczęście, wracam do pracy – uśmiechnął się i odszedł do swojego gabinetu.

- Jezu, to lepsza wiadomość niż cokolwiek innego, naprawdę traciłem już nadzieję – mruknął Shownu siadając z wrażenia na krześle.

- Wonho tak łatwo by nas nie zostawił, ma jeszcze tyle do zrobienia w życiu, to serce musiało się znaleźć – zaśmiał się Hyungwon.

- Idę do Dominiki zobaczyć – machnął ręką Jackson i ruszył do sali do której dali Dominikę.

Usiadł koło jej łóżka szpitalnego na którym leżała i spojrzał na nią. Nadal spała.

- Znaleźli dawcę dla Wonho, ale dowiesz się o tym jak się obudzisz, teraz musisz mocno odpocząć – szeptał – niby jesteś taka krucha, ale taka silna, podziwiam Cię każdego dnia jeszcze bardziej, jesteś najlepszym co mi się w życiu przytrafiło – uśmiechnął się do siebie i wyszedł z sali.

Bez informowania nikogo pojechał do swojego domu. Był ciekawy przez cały dzień co Kai mu zostawił. Miał ochotę osobiście go zniszczyć, nie powinien go za nic obwiniać, ale jednak on był najbardziej winny całej tej chorej sytuacji. Miał mu to wszystko za złe, nawet nie to że Wonho wylądował w szpitalu tylko to jak to zniszczyło Dominikę.

Dojechał pod swoje mieszkanie. Przed drzwiami leżała koperta, bez wahania od razu ją otworzył. Ten list nie był do niego, był do niej, ale nie zauważył tego dopóki nie skończył go czytać.

- Że co? – zapytał się sam Jackson nie wierząc w to co czyta – Kai jest dawcą Wonho? – złapał się za głowę rozwalając swoją wiecznie idealnie ułożoną fryzurę – To pojebane – usiadł na schodkach bo jego nogi były jak z waty.

Przeczytał to jeszcze raz, bo to dla niego wszystko było niedorzeczne. Ale bardziej niedorzeczne było dla niego to, że on chciał dobrze, a wszyscy go zlali i zbesztali z błotem. Każdy go obwiniał, a on mu właśnie w tym momencie pomógł najbardziej z nas wszystkich. Zdecydował się na krok, w którym życie Wonho było dla niego ważniejsze niż swoje własne. Nikt nie chciał go słuchać, nikt nawet nie próbował, został z tym sam. A jednak się zdecydował. Jackson upuścił list który trzymał w ręce. Wiedział, że całe życie nie należał do cudownych i dobrych ludzi, ale nie mógł przyswoić sobie tego, że tak źle traktował tego człowieka, a on był naprawdę dobry.

Wybrał do niego numer i próbował się do niego dodzwonić, bo nadal nie mógł w to uwierzyć. Przecież lekarz dokładnie powiedział, że serce jest z Japonii.

- Abonent czasowo niedostępny – usłyszał w słuchawce.

Wstał i wszedł do domu rozwalając wszystko po drodze co napotkał. Był z jednej strony szczęśliwy, bo Wonho przeżyje, ale z drugiej był na siebie wściekły jak nigdy w życiu, bo wiedział co się stanie jak Dominika się dowie. Pomimo, że był nieuleczalnie chory i nie zostało mu dużo czasu, oni wszyscy powinni z nim być w ostatnich jego chwilach, a on został z tym sam. Został sam z najważniejszą decyzją w swoim życiu. Żyjąc w ostatnich chwilach swojego życia z przekonaniem, że to wszystko była jego wina.

- On naprawdę tego nie chciał – krzyknął do siebie Jackson, bo czuł się tak jak by to on miał teraz jego krew na rękach.

Czuł się strasznie, jak nigdy Wiedział, że i tak by go nie powstrzymał, ale żałował że nie był przy nim. Nie lubił go, ale on poświęcił swoje kilka ostatnich tygodni życia dla człowieka, którego nawet nie lubił, który był jego wrogiem.

***

Pojedyncze łzy kapnęły na kartkę papieru, którą trzymałam w ręku. Jeden z najlepszych dni w moim życiu zamienił się znowu w jeden z gorszych. Spojrzałam na Jacksona, który odwrócił się w moją stronę. Płakał. Pierwszy raz widziałam Jacksona, który płakał. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Obydwoje byliśmy roztrzęsieni informacjami, które przekazał Kai w liście. Tym bardziej, że nie byłam w stanie nic już zmienić, go już z nami nie było, a jego serce było łączone w tym momencie z sercem Wonho. Nie miałam okazji nawet mu podziękować, jedyne co potrafiłam zrobić to kazać mu spierdalać. To właśnie byłam ja. Zawsze do przodu kilka kroków, a tak naprawdę nie wiedziałam co dzieje się za mną.

- Dominika, Jackson co Wy tu robicie? – usłyszeliśmy z oddali głos Kihyuna.

- Dominika potrzebowała świeżego powietrza – spojrzeliśmy w jego stronę.

- I płakaliście?

- To ta wiadomość o przeszczepie, to łzy szczęścia Kihyun – uśmiechnęłam się lekko.

- Już po wszystkim, przeszczep się przyjął, Wonho będzie żył – usiadł koło mnie.

Nie powiedziałam nic więcej, zwyczajnie go przytuliłam z całej siły. Cieszyłam się jak nigdy w życiu, a z jednej strony moje złamane serce złamało się jeszcze bardziej. Kai oddał mu serce by żył, by żył dla mnie. Byśmy byli razem, bym ja była w końcu szczęśliwa. Kai popełnił w swoim życiu wiele błędów, czasami takich których nie powinno się nawet wybaczyć, ale zawsze był dobrym człowiekiem, schowanym za maską, którą sam stworzył.

- Idziemy? – wyrwał mnie z zamyślenia Kihyun, a ja kiwnęłam mu twierdząco głową.

Cała nasza trójka ruszyła z powrotem na szpitalne korytarze, by w końcu dotrzeć do sali do której właśnie przewieźli Wonho. Nie mogliśmy jeszcze do niego wejść, ale widok go żyjącego i oddychającego samodzielnie był najlepszym widokiem od paru ostatnich dni. Spojrzałam na jego opatrunek, który miał na długości lewej strony klatki piersiowej. Tam było połączone jego serce z Kai'em. Serce dwóch osób które mnie kochają połączyły się w jedno, by jeden z nich mógł żyć.

- Dziękuję Kai – szepnęłam do siebie nie spuszczając wzroku z śpiącego Wonho – obiecuję, że tym razem Cię nie zawiodę.





-----------------------------

 nie mam zielonego pojęcia czy wattpad sie na mnie za coś mści.

ale dodaje rozdziały, a one się nie dodają, chyba ze na nastepny dzien dodają się po parę.

a potem nie mogę ich usunąć bo ciągłe błędy.

jeśli będą te same po kilka razy prosze nie przejmujcie się!

Assistant Manager | WonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz