12

67 5 0
                                    

Nathan POV
Wstałem  o godzinie 11. Wczorajsza kłótnia z Ashtonem troche mnie zmęczyła.  Kiedy weszłem do kuchni na blacie leżała kartka. Podniosłem ją i zacząłem czytać jej  zawartość:

,, Cześć Nathan, śniadanie jest w lodówce. Nie chciałam cię  budzić gdy wychodziliśmy do szkoły. Ashton chyba już nie jest na ciebie zły,,
                                                   Rose☺
Odrazu się uśmiechnąłem  z powodu dwóch  ważnych informacji. Pierwsza i ważniejsza to taka że Ashton nie jest już prawdopodobnie na mnie zły. A naprawde nie chciałbym wyjeżdżać skłócony z moim najlepszym kumplem z dzieciństwa. Druga  informacja to taka, że w lodówce czekało na mnie już gotowe jedzonko.  Od razu podeszłem do lodówki. Jak sie okazało były to kanapki z  szynką, serem i różno kolorowymi warzywami. Wyjąłem talerz i  szybko postawiłem na stół.

***

Po obfitym śniadaniu  powędrowałem do salonu i włączyłem telewizor. Właśie leciał  film o samochodach.  Oglądałem z zaciekawienie.  Gdy się skończył  na zegarku była już 15. Więc zaraz do domu wrócą Ashton  i Rose. Postanowiłem  zacząć się pakować. Gasząc telewizor powędrowałem na górę do mojego tymczasowego pokoju.
Wrzuciłem wszystko nieschludnie do walizki. Przejrzałem jeszce dokładnie szafki czy na pewno niczego nie zapomniałem. Nagle przypomniało mi się że w łazience są moje  kosmetyki. Wyszedłem  z pokoju gdy na schodach ujrzałem rodzeństwo . Ashton odrazu do mnie podszedł i uścisnął mnie niespodziewanie. Naprzeciwko nas widziałem uśmiech na twarzy Rose. Po chwili chłopak mnie przeprosił  za wczorajsze  zachowaniem.  Byłem zadowolony że jednak  rozstaniemy się w zgodzie.

 Szybko dokończyłem pakowanie i zeszłem na dół gdzie  w salonie czekali już na mnie domownicy. Usiadłem  na jednym z foteli, tak aby mieć dobry widok na dwójkę. Zaczeliśmy wspominać dzieciństwo. Byłem w szoku ile rzeczy  obydwoje spamiętali.

-A pamiętasz jak  poszedłeś  do sąsiadki z naprzeciwka  i spytałeś się  jej czy możesz iść na spacer z jej kotem w zamian za 10 złotych?-spytałem z szerokim uśmiechem na ustach przypominając sobie ten dzień.
- Ashton wybuchł śmiechem na moje wspomnienie- tak pamiętam ona spojrzała sie na mnie dziwnym wzrokiem a potem zadzwoniła do rodziców żeby pojechałi ze mną do szpitala bo chyba mam coś z głową- wszyscy  śmialiśmy się do łez. 

-Jak ten czas szybko mija- powiedziała  Rose
-Propo czasu to została mi godzina do lotu więc powinieniem się zbierać- odparłem spoglądając na zegar. Dochodziła już 18. Wypuściłem głośno powietrze, czyli już pora się z nimi żegnać. Wielka szkoda. Chciałbym tu zostać, ale tam jest moja szkoła i rodzina.

***

-Naprawdę musisz jechać-spytała się Rose  już na lotnisku. Zaraz miał być  mój lot. I właśnie się żegnałem.
- Niestety- powiedziałem ponuro- ale wielkie dzięki  za   te kilka dni. Mam nadzieje że niedługo znów się spotkamy. Trzynajcie sie. - powiedziałem i podszedłem do Rose ściskając ją. Poczym podszedłem do Ashtona  i podałem mu rękę którą mocno złapał, przysuwając mnie do siebie, klepiąc  po plecach.

Złapałem walizke i ruszyłem w strone  odprawy. Gdy się   odwróciłem   dwójka stała i wpatrywała się we mnie . Gdy zobaczyli że się na nich patrze pomachali mi z uśmiechem na co im odmachałem. Podałem  młodej i uśmiechniętej  kobiecie bilet
I ruszyłem w strone pokładu samolotu.
Zająłem swoje miejsce . Po pewnym czasie gdy już lecieliśmy  zacząłem  rozmyślać nad wszystkimi momentami związanymi z tamtą dwójką.  Odkąd pamiętam przyjaźniłem się z Ashton , ale czasem również do  naszych zabaw dołanczała Rose. Kiedy wyjechałem kontakt się  urwał.  Moment w którym wyjeżdzałem i musiałem się z nimi pożegnać  był dla mnie trudny, bo zostawiałem wszystko co miałem a jechałem do nikąd. Gdy tak rozmyślałem wpadł mi do głowy pewien pomysł, ale niewiedziałem czy to mi się uda.  W pewnym momencie  nie wiedząc kiedy zasnąłem. Obudziłem sie gdy już byliśmy na miejscu i wszyscy wysiadali, więc zabrałem swoje rzeczy i również ruszyłem w stronę wyjścia.

***

Gdy byłem już w domu przywitali  mnie rodzice. Odrazu po tym usiedliśmy w salonie i zacząłem im opowiadać o tym jak tam było, oraz że wiele rzeczy się tam pozmieniało.

                                   ***
Rodzice bardzo chcieli pojechać na pogrzeb gdyż również znali  i utrzymywali bardzo dobre kontakty z rodzicami Ashtona i Rose, ale nie mogli  z powodów biznesowych. Więc postanowiliśmy że pojadę sam. 

O tym zajściu dowiedzieliśmy się przez przypadek.  Akurat gdy wracaliśmy z meczu wraz z tatą w radiu leciały wiadomości. W pewnym momencie usłyszeliśmy imiona i nazwiska zmarłych, i już wiedzieliśmy kto tam zginoł.

                                   ***
W pewnym  momencie powiedziałem im o  moim planie. Gdy to usłyszeli   byli temu przeciwni, lecz po długim namawianiu  Zgodzili się. Byłem szczęśliwy że się zgodzili. Teraz zostało mi tylko wprowadzić mój plan w życie.   Z rodzicami mam bardzo dobry kontakt zawsze z nimi gadam i żartuję . Rozumieją mnie i szanują moje decyzje, więc byłem przekonany że zgodzą się na mój plan.

***
Ashton POV:
Zniknął nam z oczu za ścianą. Po powrocie  do domu  włączyliśmy wraz z Rose spokojną muzykę i wyjeliśmy rodzinne albumy. Było ich sporo. Zaczeliśmy się śmiać z naszych min.  I rzeczy które robiliśmy razem z rodzicami .

Byliśmy bardzo szczęśliwi -powiedziała moja siostra z mało widocznym uśmiechem.
-jesteśmy  Rose. Pomimo że już rodziców niema pamiętaj że masz mnie a ja zawsze będę cie chronił- powiedziałem to i objąłem dziewczyne w szczelnym uścisku . -pamiętaj że jeśli będziesz miała jakiś problem możesz do mnie z nim przyjść a ja ci go pomoge rozwiązać.

Dziękuję - powiedziała wciąż w moim uścisku.
 tak zakończył się ten dzień jeszce troche oglądaliśmy zdjęcia po czym wróciliśmy do swoich pokoi i zasneliśmy.

***
ROSE POV:

Następne dni mijały tak samo-: dom szkoła dom. Czasami przychodziła do mnie Emma . Ashton odrazu po szkole jeździł do pracy, więc ja wracałam sama na piechotę  ,a z racji tego że często mi sie nudziło samej w domu zapraszałam Emme. Co drugi  dzień staram się wymieniać kwiaty na grobie moich rodziców, aby cały czas były świeże  I  pachnące. Zawsze gdy do nich przychodze łzy lecą  same a ja nie jestem w stanie ich kontrolować.   Zazwyczaj rozmawiam z nimi a raczej mówie sama do siebie z myślą że jednak mnie słyszą.
 Okazało się że rodzice jakiś czas przed śmiercią założyli  dla nas konto na którym jest odłożona spora sumka.  Dzięki  nim nie musimy się martiwoć  że skończymy na ulicy. Co prawda Ashton pracuje ale lepiej wiedzieć że wrazie braku pracy mamy inne zabezpieczenie. 

***

W szkole  było normalnie kartkówki , srawdziany.   Szkoła jak szkoła. Dało  się przeżyć.

Miesiąc  później:

  Dzisiaj  jest sobota. Postanowiłam że wybiorę  się z Emmą na zakupy.  Ubrałam się w czarne dżinsy i bluzkę w koleże pudrowego różu. Włosy  rozpuściłam. Zrobiłam sobie lekki makijaż.  Dziś było dość pochmurno więc założyłam skurzaną kurtkę i buty na obcasie. Gdy dzwonek zadzwonił do drzwi poszłam je otworzyć  informując przedtem Ashtona. Zbiegam ze schodów łapiąc za moją torebkę ktora leżał na blacir chowam telefon do torebkę. Zanim schowałam telefon sprawdziłam godzinę. Zdziwiłam sie, bo było jeszce dobre 15 minut  do umuwionej godziny. Skierowałam  się  w stronę drzwi.  Gdy je  otworzyłam natychmiast doznałam kilkusekundowego zawału.

****

Cześć wszystkim. Na początku chcę was przeprosić za tak długą nieobecność.  Teraz postaram się dodawać rozdziały regularnie. Jeszcze dokładnie nie wiem co ile, ale postaram się jak najszybciej. Jeśli wam się spodobał  zostaw po sobie  znak w postaci gwiazdki lub komentarza. Będzie mi bardzo miło i będe mała więcej motywacji do pisania.

                               Do kolejnego Natalia

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 09, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Układ (nie) idealnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz