Ufam ci

108 13 0
                                    


-Yoongi noo~ Nie bądz taki uparty - mogę się założyć, że marudzenie rozbudzonego Luhana słyszał cały oddział.

Mój współlokator od dobrych dwudziestu minut próbował namówić mnie na krótkie wyjście i przywitanie rudowłosego wolontariusza przy szpitalnej bramie, ale przecież nie był bym sobą, gdybym nie stawiał sprzeciwu, będąc przy tym uparty jak osioł.

-Nie i kropka - skrzyżowałem chude ramiona na klatce piersiowej. - Nigdzie nie jadę.

Po moich, z pozoru normalnych, słowach w powietrzu zawisła nagła, ciężka cisza, bo oboje zdążyliśmy już zorientować się jak bardzo unikałem słowa "chodzić". To siedziało głęboko w sercu.

Chciałem załagodzić sytuację, ale niespodziewanie zabrakło mi słów, jakbym wrócił do bycia dzieckiem, które nie umie nic oprócz obserwowania otoczenia.

-Pokłóciliście się? - nieprzyjemną sytuację przerwał ciepły głos, który słyszałem tylko kilka razy.

Razem z Luhanem jednocześnie zwróciliśmy głowę w kierunku drzwi. Nawet nie potrafię określić uczuć jakie mną w tym momęcie zawładnęły.

Zachwyt, radość, fascynacja... zauroczenie.

Lu rzucił się radośnie w ramiona Jimina, na co tamten bez wahania go odjął i pogłaskał po włosach, przez co w moim sercu pojawiły się kolejne uczucia.

Rozdrażnienie, zazdrość, irytacja... samotność i w pewnym momencie rezygnacja.

Spóściłem wzrok na swoje dłonie, które zaciśnięte były na kocu. Knykcie zaczęły mi powoli bieleć, a w oczach zebrały się łzy. Słabość.

Nim zdążyłem surowo się skrytykować, poczułem silne ramiona, delikatnie mnie obejmujące i uspokajający, wręcz kojący oddech na szyji.

-Już dobrze, Yoongi - ciepłe powietrze owiało okolice mojego ucha, a czułe słowa wtargnęły do umysłu. - Jestem tu też dla ciebie. Jeśli coś cię martwi, zawsze możesz mi o tym powiedzieć.

Jestem tu dla ciebie.

Te słowa całkiem mnie rozbiły. Od zawsze marzyłem by je usłyszeć. Marzyłem by ktoś dla mnie po prostu był.

Nie wiem kiedy zacząłem tak głośno płakać. Nie wiem ile czasu spędziłem w ramionach Jimina. Nie wiem gdzie zniknął Luhan. Nie wiem dlaczego w ciągu tych ostatnich dni tak się zmieniłem. Nie wiem czy to właściwe, że czuję się tak dobrze w ramionach innego chłopaka.

Ale wiem za to, że Jimin tu jest i odbudowuje rozbitego mnie.

Osoba, którą tak długo próbowałem zniszczyć, odbudowuje mnie.

-Ładnie ci w blondzie - wydusiłem z siebie wreszcie.

-Dziękuję - wraz z tym jednym słowem odkryłem najpiękniejszą rzecz na świecie.

Jego uśmiech.

▪☆▪


Po jakimś czasie znalazł się mój współlokator z marną wymówką, mimo że dobrze wiem dlaczego wyszedł i jestem mu za to cholernie wdzięczny.

Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, śmialiśmy się razem z Jiminem. To było dla mnie takie... inne. Wcześniej mimo, że miałem "przyjaciół" tak naprawdę nie gadaliśmy na inne tematy niż imprezy, alkohol, "fajne dupy" czy koszykówka. Czasem zdarzało nam się wejść na inny tor, ale bardzo rzadko - głównie z Markiem.

Z rozmyśleń wyrwało mnie czyjeś pojawienie się w sali.

-Hyung, ty ruda małpo! Nawet nie wiesz jak cholernie się martwiłem! - Jeon szybko znalazł się przy Jimine. - Zmieniłeś kolor włosów? Było aż tak źle? - zmartwienie w oczach dzieciaka wzbudziło moją czujność. Coś się stało.

-Już wszystko wporządku, Jungkooki - uśmiechnął się lekko blondyn. -Naprawdę - zapewnił na podejrzliwe spojrzenie młodszego.

-No niech ci będzie, hyung - mruknął. -A właśnie dlaczego mnie znowu w chuja zrobiłeś i nie przyszedłeś wczoraj, jak mi powiedziałeś?

Śmiech Jimina rozniósł się po sali. Naprawdę piękny dźwięk. Chciałbym słyszeć go częściej. Chciałbym umieć go wywoływać.

-Nie Jungkooki, to ty znowu grałeś na konsoli i źle zrozumiałeś - jego głos był taki słodki.

-Mówisz tak samo jak ten koński łeb - prychnął czarnowłosy.

▪☆▪

Kiedy Jimin już poszedł, a Luhan zasnął, ja siedziałem jeszcze, patrząc za okno i jedna myśl chodziła mi po głowie.

Miałeś rację Mark. Żałuję. Bardzo.





:)

Give me back my smile || YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz