Przed ponurym budynkiem szpitala czekał na nas jakiś wysoki, dobrze zbudowany, starszy chłopak. Stał lekko oparty o srebrny samochód, gapiąc się uparcie w niebo, przez co moje oczy automatycznie powędrowały ku górze, by przekonać się co go tak bardzo interesuje, ale nie zauważyłem nic nadzwyczajnego. Niebieskie niebo, kilka szarych chmur, ledwie widoczny samolot i gałęzie drzew.Podeszliśmy, jeśli można to tak nazwać, do różowołosego. Nie powiem, kolor dość oryginalny. Mężczyzna uważnie zmierzył mnie przenikliwym wzrokiem, po czym szybko przeniósł swoją uwagę na zamyślonego Jimina. Odetchnąłem z ulgą. Z jakiegoś powodu nie chciałem podpaść temu chłopakowi, kimkolwiek był.
-Niedługo będzie padać. Zbierajmy się - na usta nieznajomego wkradł się uśmiech. - Halo, ziemia, Jiminie - nie oczekując odpowiedzi od blondyna, znowu spojrzał na mnie. - No tak, my się jeszcze nie znamy. Jestem Park Seokjin, starszy brat tego słoneczka - kiwnął głową w kierunku wolontariusza.
-Hyung, nie nazywaj mnie tak, proszę - Chim momentalnie wyrwał się z zadumy, patrząc błaganie na różowowłosego.
Jin, bo tak kazał się nazywać starszy, bez problemu przeniósł mnie na przednie siedzenie samochodu, podczas gdy Jimin zajął tylne. Czułem się dość nieswojo. Właśnie doszło do mnie, że tak będzie wyglądało moje życie. Nigdzie nie ruszę się bez pomocy innych. Seokjin mruknął jeszcze, żebyśmy zapięli pasy i odpalił silnik, wyjeżdżając powoli z parkingu.
-Sori dzwoniła - stwierdził przerywając niezręczną ciszę.
-Co mówiła? - zapytał nagle pełen energii Jimin.
-Przepraszała, że nie odzywa się za często, ale ma istne urwanie głowy w tych Chinach. Przesyła ci pozdrowienia i całusy. Mówiła jeszcze, żebym uważał, bo podobno ktoś się ciebie czepia - zaniepokoiłem się na ostatnie zdanie, mocniej ściskając pas bezpieczeństwa i niepewnie spojrzałem na blondyna. Chodziło jej o mnie. Wygląda na to, że nawet z Chin ta cała Sori będzie mi działała na nerwy. Świetnie.
W sumie jak się nad tym bardziej zastanowić, to ta pyskata dziewucha groziła mi starszymi braćmi Jimina, ale Jin nie wygląda wcale na takiego groźnego.
-No co ty, hyung - najmłodszy przybrał śmieszny wyraz twarzy, który chyba miał być groźny. - Nie martw się, nikt nie śmiałby ze mną zadzierać.
Pewnie uśmiechałbym się zadziornie w tym momencie, gdybym nie zdał sobie sprawy z niepokojącego faktu. Jimin zatrzymuje wszystkie problemy w sobie i trzyma je tam uparcie, zachowując się, jakby wszystko było w jak najlepszym porządku. Zmartwiło mnie to cholernie. Skierowałem wzrok za okno i zacząłem obserwować mijane budynki.
Kiedy zacząłem tak bardzo dbać o uczucia innych? Podczas ostatnich dni świat, w którym żyłem, tak po prostu stanął na głowie, zmuszając mnie, do nauki chodzenia po suficie. Jimin stał się jedną z najbliższych dla mnie osób, przyjaciele okazali się fałszywi, a ja nie jestem w stanie samodzielnie ustać na nogach.
Nawet nie wiem kiedy Seokjin zaparkował na moim podjeździe. Rozejrzałem się zdezorientowany. Padało... a właściwie to lało. Czy różowowłosy jest jakimś cholernym jasnowidzem? Jimin szybko wysiadł, by zabrać z bagażnika przeklęty wózek, a ja zostałem zaniesiony przez Jina do domu, który okazał się już przygotowany na mój powrót. Meble były niższe, przejścia szersze, a pokój w którym śpię - przeniesiony na parter. Uśmiechnąłem się smutno. Taa~ Wszystko jest proste, kiedy ma się pieniądze.
Postanowiliśmy, że blondyn zostanie, by mi pomóc, na co bardzo się ucieszyłem. Nadal nie wiedziałem jak to wszystko będzie wyglądać. Myślę, że szykuje się sporo problemów z wykonywaniem codziennych czynności.
Starszy odjechał zostawiając mnie z Jiminem, który zamiast wychwalać wystrój, jak robił to każdy do tej pory, po prostu zapytał czy jestem głodny. Mile mnie to zaskoczyło.
Zamówiliśmy pizzę, a w oczekiwaniu na nią zaczęliśmy się wygłupiać. Graliśmy w kalambury. Nie wiedziałem, że ta dziecinna gra może być aż taka zabawna. W pewnym momencie Chim potknął się i wszystko zaczęło się dziać w jakby zwolnionym tempie. Patrzyłem jak upada, nie mogąc nic zrobić. Kiedy ciało chłopaka spotkało się z twardą podłogą, przerażenie zawładnęło całym moim umysłem. Jak najszybciej znalazłem się obok młodszego, co było dość trudne.
-Jiminie, wszystko w porządku? - zapytałem zmartwiony.
Poczułem ogromną ulgę, kiedy usłyszałem jego śmiech. Podniósł się do siadu. No błagam. Całe pomieszczenie jeszcze długo wypełniał radosny dźwięk, przez co nie było już dłużej puste.
-Sorka, hyung - wydusił ciężko przez śmiech - Odzwała się moja niezdarna natura.
Pewnie dalej wygłupialibyśmy się w najlepsze, jednak przerwał nam dostawca pizzy. No znielubiłem gościa, mimo że go nawet nie znałem.
•☆•
Siedziałem zmęczony na kanapie patrząc w wyłączony już telewizor. Na moim ramieniu spoczywała głowa Jimina owiniętego szczelnie miękkim kocem. Zmarzluch z niego. Mimo lata cały czas chodzi w długim rękawie, a teraz jeszcze to. Zacząłem powoli głaskać jego głowę.
Nie jestem głupi. Zacząłem czuć coś więcej do Jimina i nie przeszkadzało mi, że jest mężczyzną.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Wygląda na to, że sam stałem się jednym z pedałów, od których go wyzywałem.
Po chwili jakbym się opamiętał, zabrałem dłoń z głowy młodszego. Uśmiech zniknął z mojej twarzy. Przecież szansa, że Jimin jest gejem, jest tak cholernie niewielka, a nawet jeśli, to nie zasługuję na niego. W moim sercu pojawił się cierń.
Nie zauważyłem samotnej łzy spływającej po policzku Jimina.
Bardzo dziękuje za ponad 100 gwiazdek oddanych na te opowiadanie. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa ♡
Dziękuję również Amizu2k17 za miłe słowa ♡ Mam nadzieję, że ten rozdział Cię nie zawiódł.
CZYTASZ
Give me back my smile || Yoonmin
Sonstiges《Yoongi to bogaty chłopak, który często wpada w złość. Jimin to cicha osoba z trudną przeszłością. Co się stanie kiedy jeden z nich straci coś, bez czego nie wyobrażał sobie życia?》 "Give me back my smile" to opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy...