Po kilku dniach nadszedł nieunikniony czas wypisu. Kiedy Jimin cicho nucąc pod nosem, pakował moje rzeczy, ja siedziałem wpatrując się w niego uważnie.
Było mi pusto. Nie wiem jak inaczej to określić. Niezadowolenie krążyło w moich żyłach, a w sercu na tronie zasiadał smutek i rządził nim silną ręką. To ironiczne, ale w szpitalu czułem się lepiej niż w domu. Tu miałem Jimina i Lu, który stał mi się bliski, mimo że zauważyłem, iż ostatnio delikatnie się ode mnie odsuwa, co przysparzało mi więcej zmartwień.
-Hyung - spojrzałem na chłopaka, który skończył to, co robił. - Wydajesz się niezadowolony - młodszy przychylił delikatnie głowę, mówiąc to.
-Kto by się cieszył z powrotu do tak pustego miejsca? - zapytałem, nie oczekując żadnej odpowiedzi. - Ty z resztą też ostatnio jesteś jakiś przygnębiony. Coś się stało?
-Nie mogę ci powiedzieć - przybrał lekki uśmiech, a mnie na ten piękny widok zabolało serce, bo jego oczy wcale się nie śmiały.
Nie odezwałem się, bo nie wiedziałem jak mam odpowiedzieć. Chłopak opuścił salę, informując, że zaraz wróci, bo musi zadzwonić.
Po kilku chwilach patrzenia za okno, białe drzwi do sali otworzyły się, a w nich stanął jeszcze bledszy niż ostatnio Lu. Powoli podszedł do mojego łóżka i przysiadł na jego brzegu, wydając z siebie cichutkie westchnienie. Spojrzał na mnie zmęczonymi, podkrążonymi oczami i uśmiechnął się lekko, chwytając moją dłoń.
-Yooni, wychodzisz dzisaj - ścisnął lekko moje palce, jakby nie miał siły, żeby zrobić to mocnej. - Kurczę, a było tak fajnie mieć współlokatora - odwrócił na chwilę wzrok. - Posłuchaj mnie uważnie. To, że nie chodzisz, nie może przeszkadzać ci w posiadaniu marzeń. Obiecaj mi, że nie załamiesz się, będziesz uparty i konsekwentny w dążeniu do swoich celów.
-Lu, no co ty..
-Obiecaj - przerwał mi, przerażająco poważny.
-Obiecuję - powiedziałem cicho.
-Pamiętaj, nie jesteś w żaden sposób gorszy od innych. Jeśli będziesz wytrwale i ciężko pracować, staniesz się całkowicie samodzielny i niezależny. Wieżę w ciebie. Jesteś dobrą osobą, ale zagubioną. Nie daj się nikomu ranić. Nawet jeśli będzie bardzo źle i zostaniesz sam, bądź silny. Obiecaj mi to - patrzył mi głęboko w oczy.
-Obiecuję - poczułęm na policzkach ciepłe łzy, ale nie przerwałem kontaktu wzrokowego.
-Obiecaj mi też proszę, że będziesz dbał o Jimina - tym razem to z jego oka uciekła słona kropla. - Bardzo łatwo go zranić.
-Obiecuję - wykrztusiłem.
-Dziękuję. Dziękuję, że byłeś moim współlokatorem. Dziękuję, że ze mną rozmawiałeś. Dziękuję, że mogłem cię poznać i śmiać się z tobą. Dziękuję, że wytrwałeś ze mną tyle czasu. Dziękuję za wszystko. Mam jeszcze ostatnią prośbę - przerwał na chwilę podnosząc wzrok, żeby się nie rozpoznać. - Nie zapomnij mnie.
-Nie zapomnę cię - uśmiechnąłem się lekko. -Obiecuję. Proszę nie mów tak, jakby to było nasze ostatnie spotkanie, przecież będę cię odwiedzał.
Lu uśmiechnął się szeroko i szczerze, jakby kamień spadł mu z serca. Do sali wrócił Jimin, przez co tak wiele słów, tak wiele pytań zostało niewypowiedzianych, a dziwne wrażenie ogarnęło moje serce. Myśl, że coś jest nie tak, jak powinno, że te zdania już nigdy nie opuszczą moich ust, pojawiła się w mojej głowie i zapanowała nad umysłem.
Z pomocą Jimina usiadłem na wózku, a na moich chudych kolanach wylądowała czarna torba. Opuszczając moją byłą już salę, odwróciłem się w stronę bladego chłopaka.
-Do zobaczenia, Lu - pomachałem mu ręką.
Uśmiechnął się promiennie i powoli odmachał.
Taki obraz Luhana pozostał w mojej głowie na zawsze.
:)
CZYTASZ
Give me back my smile || Yoonmin
Разное《Yoongi to bogaty chłopak, który często wpada w złość. Jimin to cicha osoba z trudną przeszłością. Co się stanie kiedy jeden z nich straci coś, bez czego nie wyobrażał sobie życia?》 "Give me back my smile" to opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy...