Pogodzenie się i przebaczenie - piękne, ludzkie czynności.

246 22 3
                                    


Reader

Już pół dnia minęło, odkąd jestem niewidzialna, ale jakoś nie potrafię zdenerwować Kakashi'ego... Na początku myślałam, że chociaż trochę wyprowadzę go z równowagi samym zniknięciem, ale tak się nie stało. Próbowałam również w niego rzucać wszystkim, co tylko było w moim zasięgu, lecz to też nie poskutkowało. Pewnie dlatego, że moja celność nie jest w najlepszej formie. Trafiłam we wszystko tylko nie w cel. Co gorsza, on nawet nie zauważył, że coś się dzieje, bo albo usiadł i przedmiot pofrunął nad jego głową, albo się o coś potknął... Jednym słowem, mam już dość. Chyba zrezygnuję ze słodkiej zemsty, która okazała się bardziej gorzka niż słodka... Tak właściwie to sama nie wiem, dlaczego chciałam jej dokonać. Przecież to nie leży w mojej naturze! Może powinnam już się pojawić? Znów być widzialna? 

Jednak muszę przyznać, że trochę mi smutno... Mógł chociaż trochę się pomartwić moją nieobecnością... Może nie jestem mu bliska tak jak on mnie? Jest moim przyjacielem, a przyjaciele troszczą się o siebie, prawda?

Westchnęłam cicho, idąc za mężczyzną o srebrnych, sterczących włosach. Trening skończył się już z jakieś dwie godziny temu... o ile dobrze mierzę czas. 

Spojrzałam do góry na błękitne niebo ozdobione ogromnym, jasnym słońcem. Lubiłam zarówno niebo, jak i słońce. W moim świecie tego nie ma... światło otaczało nas z każdej strony, ponieważ z każdej strony był nasz stwórca. Gdy wychodziliśmy z jego ciepłej bariery, dotykał nas lodowaty mrok, który sprowadzał na nas szybką i niezwykle bolesną śmierć... a przynajmniej tak nam mówiono. Jakaś część mnie tęskni za tamtym światem, za jego zwyczajami, ale nie chcę tam wracać. Mój lud, moi pobratymcy nie są tacy jak tutaj. Większość z nich jest po prostu zdrewniała. Nie stać ich na głębsze uczucia, wszystko robią z myślą o korzyści. Nie mają ciepła w sobie, choć otacza ich ciepło i miłość. Nigdy do nich nie pasowałam. Mną kierowały od zawsze emocje i uczucia. Może to właśnie dlatego tak bardzo przywiązałam się do tego wymiaru?

Pochłonięta w swych myślach nie zauważyłam, że Kakashi stanął przede mną, a jego odsłonięte oko wpatruje się w moją osobę. Najwyraźniej, kiedy zagłębiłam się w moje wnętrze, bariera niewidzialności przestała działać.

- Byłaś przy mnie przez cały czas? - zapytał, a ja bałam się odpowiedzieć. Było mi głupio za ten dziecinny wybryk. On jednak się uśmiechnął, dodając pogodnym głosem - Tak myślałem, że te latające przedmioty to twoja sprawka. Tylko nie wiedziałem, jak to robisz... Dobrze, że nic ci się nie stało...

Muszę przyznać, że zaskoczyły mnie jego słowa. Nie wydawał się zły ani urażony. Jego spojrzenie było łagodne, powiedziałabym pełne ciepła. Moje serce zabiło mocniej. Nie wiem dlaczego, ale na policzkach poczułam słone łzy, łzy szczęścia. W końcu znalazłam swoje miejsce na świecie. Chcę zapomnieć, że nie urodziłam się w tym świecie. Teraz nie obchodziło mnie czy prawidłowo przejdę próbę. Nie, teraz zamierzam jak najbardziej wtopić się w ten świat. Być częścią niego; ale czy to jest możliwe? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Pozostaje mi tylko starać się ze wszystkich sił, aby być pełnoprawnym człowiekiem. Poddać się emocjom, które w głębi mnie funkcjonują, których do końca sama nie rozumiem.

Kakashi

-... Dobrze, że nic ci się nie stało...- powiedziałem. Poczułem, jak ogromny ciężar spada mi z serca. Bałem się, że efekt zastosowany przez (imię) będzie nieodwracalny. 

Na początku nie wiedziałem, że te wszystkie przedmioty, które miały we mnie uderzyć, były rzucane przez dziewczynę o (kolor) włosach. Domyśliłem się tego, dopiero kiedy usłyszałem jej westchnięcie. Wtedy wszystko stało się jasne. 

Cieszyłem się, że nic się jej nie stało. Jednak, kiedy zobaczyłem jej łzy, poczułem niemal cielesny ból. Wszystko we mnie krzyczało, a ja stałem w milczeniu, patrząc na nią. Nie mogąc się ruszyć.

W końcu zdobyłem się na odwagę, aby choć trochę pocieszyć dziewczynę, która wprowadziła chaos do mojego spokojnego życia. Jednak prawda jest taka, że pokochałem ten armagedon. Z dnia na dzień, (imię) stawała się mi bliska. Przytuliłem ją lekko, nie rozumiejąc jej łez. Kiedy powoli zaczęła się uspokajać, dziewczyna podniosła swój wzrok na mnie i uśmiechnęła się pogodnie. Po chwili odsunęła się ode mnie, po czym zaczęła się radośnie śmiać.

- W końcu mam swoje miejsce... - powiedziała radośnie. Nie rozumiałem, co miała na myśli, ale nie przejąłem się tym zbytnio. Teraz liczyło się tylko to, że widzę (imię) uśmiechniętą i radosną jak nigdy.

Mówi się, że dom jest tam, gdzie twoje serce, a moje jest przy tej drobnej dziewczynie z innego świata, która stała się namiastką tego, co niegdyś utraciłem. Czuję, że dostałem szansę, aby na nowo być dobrym przyjacielem. Nie mogę tego zaprzepaścić. Już nigdy więcej nie chcę być samotny, z poczuciem winy kroczącym za mną krok w krok. Już nigdy więcej...

Spojrzałem na nią, widząc anioła, szansę na rozpoczęcie swego życia od nowa. Uśmiechnąłem się na tę myśl. Wziąłem jej drobną dłoń i ruszyłem w stronę domu. 

- Chodź, już jest pora obiadowa. Co chciałabyś zjeść?

- Nie wiem... Pozwolisz mi pomóc w kuchni?

- Pewnie, czemu nie...

- A-ano... Kakashi? 

-Tak? - spojrzałem na nią zaciekawiony.

- Ja... Przepraszam za moje zachowanie...

- Nie przejmuj się tym. To nic, najważniejsze, że jesteś bezpieczna. Dla mnie tylko to się liczy. - uśmiechnąłem się na widok, że (imię) kiwnęła głową, lekko się uśmiechając.


Kolejny rozdział już jest! Muszę przyznać, że napisałam go w momencie melancholii... Mam nadzieję, że się chociaż trochę podobał ^.^

I jeszcze takie pytanko - Czy ktoś zna się na tworzeniu okładek? - zastanawiam się nad drobną zmianą w tej kwestii. Jak coś to proszę o kontakt.

I dziękuję za czytanie moich bazgrołów ^.^'

Poddana Próbie (Świat Naruto x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz