Godzina Zero! Atak na Wioskę Liścia!

190 18 2
                                    


Reader

Dziś jest dzień finałowej rundy egzaminu na chunina. Wraz z Sakurą (która w moim mniemaniu została niesłusznie zdyskwalifikowana podczas eliminacji) siedziałyśmy na trybunach areny. Było tak wielu ludzi, co bardzo mnie zaskoczyło, ponieważ w poprzednich etapach nie mogłam się nawet zbliżyć do zdających genin'ów, a teraz Kakashi sam mnie zachęcił, abym poszła popatrzeć na walki. Powiedział, że mogę się z nich wiele nauczyć, wykorzystując swój "zmysł obserwacji", jak nazwał mój sposób "nauki" jutsu. 

W każdym razie, siedziałam jak na szpilkach. Miałam wrażenie, że coś się stanie, coś złego. Bałam się, że nie będę w stanie odpowiednio szybko zareagować, a wtedy stracę kogoś mi bliskiego. 

Ten strach zaczął się od momentu, kiedy Kakashi zaprowadził mnie do szpitala, gdzie leżał nieprzytomny Sasuke. To był dla mnie potężny cios, na który kompletnie nie byłam przygotowana. Uspokoiłam się dopiero wtedy, kiedy Naruto (cały i zdrowy) szukał Kakashi'ego, aby odpowiednio przygotować się do dzisiejszej rundy, czyli następnego dnia od wizyty w szpitalu. Musiało mu się udać skoro potem widywałam się tylko z Sakurą. Czas spędzony z nią wspominam całkiem spokojnie, gdyż przez chwilę zapominałam o zmartwieniach. Byłam wtedy zajęta pocieszaniem dziewczyny i staraniem się, choć na chwilę wywołać na jej twarzy uśmiech.

A teraz te obawy się nasiliły. Rozglądałam się na wszystkie strony, wypatrując zagrożenia. Widziałam ludzi, jedni byli podekscytowani, inni znudzeni, a jeszcze inni rozmawiali ze sobą beztrosko. Nikt nie wyglądał podejrzanie i to mnie dobijało, bo nie wiedziałam czego się spodziewać. A może trochę przesadzam? Może te obawy są bezpodstawne? Nie wiem, ale warto się na wszelki wypadek zabezpieczyć i być czujnym.

Zobaczyłam, jak Naruto wbiega na arenę, choć bardziej pasowałoby tu słowo "wpada" na arenę, ale to szczegół. Na jego widok trochę się rozluźniłam. Kakashi rano uprzedził mnie, że Sasuke się trochę spóźni, więc o niego byłam spokojna. Wręcz cieszyłam się, że ten poważny chłopiec szybko doszedł do siebie i mógł przygotować się do walki ze swoim przeciwnikiem. Sakura wspominała mi jego imię, ale tak jakoś wyleciało mi z głowy. Pamiętam tylko, że włada piaskiem, przez co jest bardzo silny. Jednak nie martwiłam się tym, bo wierzyłam w moich przyjaciół.

Poczułam lekki ruch od strony Sakury. 

- Gdzie jest Sasuke? Spóźnia się. - powiedziała zaniepokojona. Blondynka obok niej (chyba mówią na nią Ino) starała się ją pocieszyć i dodać otuchy. Dlaczego jej nie powiedziałam o tym, co wiem o spóźnieniu naszego przyjaciela? To proste, Kakashi mi zwyczajnie zabronił, grożąc nieprzyzwoitymi rzeczami z jego książki. Oczywiste jest, że jak na razie wolałam tego uniknąć.

Zaczęła się pierwsza walka, do której stanął Naruto i jakiś przeraźliwie sztywny chłopak, który podczas walki wyglądał, jakby tańczył...

Patrzyłam jak zaczarowana, nie dlatego, że początkowo blondyn dostawał porządne lanie, lecz dlatego, że się nie poddawał. Wciąż się podnosił i nie dawał za wygraną, aż w końcu zwyciężył. Tak, to była piękna walka. Od początku wiedziałam, że jest silny. Czułam w nim nikłą, bo nikłą cząstkę mego Stwórcy. Drzemała w nim siła, o której pewnie sam nie wiedział...

Sakura znów poruszyła się nie spokojnie. Zapewne dlatego, że teraz miał walczyć Sasuke, a go wciąż nie było! Niestety jej nastrój udzielił się również mnie. I w ten oto sposób obie siedziałyśmy jak dwie sierotki, nie wiedząc, co powinnyśmy zrobić. Po chwili dołączyła do nas Ino, która zaczęła coś mamrotać pod nosem. 

Dopiero pół godziny później publiczność (w tym również my) dowiedziała się, że pojedynek Sasuke jest przesunięty, dlatego teraz do akcji wkroczyli kolejni uczestnicy egzaminu, a przynajmniej mieli wkroczyć, ale jeden postanowił się poddać, przez co zaczęła się trzecia walka... Podczas niej, Ino wydawała się bardzo pobudzona i z zapałem kibicowała swojemu przyjacielowi. Gdy już wszyscy myśleli, że chłopak wygra, ten zwyczajnie się wycofał, stwierdzając, że nie pozostało mu za wiele czakry (kolejna istotna informacja dla mnie - ludzka czakra nie jest wieczna). Zwycięstwo przypadło blondynce z wachlarzem.

Po tej walce sytuacja się powtórzyła. Sasuke i Kakashi się spóźniali, a ja zaczynałam być poważnie poirytowana, zastanawiając się, czy nie powinnam iść ich szukać... Jednak po piętnastu minutach, w końcu się zjawili. Akurat, wtedy kiedy wstałam z zamiarem szukania zaginionych.

Podczas tej walki moje obawy się ziściły. Ten cały Gaara zaczął się dziwnie zachowywać. Do tego coś buchnęło z balkonu, gdzie przebywał Hokage z kimś tam jeszcze, a na arenie zaczęły pojawiać się jakieś pióra, które zasłaniały mi obraz na sytuację. Poirytowana wyobraziłam sobie, jak te pióra się palą i przestają mi przysłaniać obraz, ale to nie pomogło. Dopiero jak poczułam lekkie szturchnięcie w lewy bok, odzyskałam pełny widok na otaczającą nas sytuacje. Jak się okazało, Sakura uwolniła mnie z gen, gen, gen-czegoś tam za co byłam jej wdzięczna.

Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam bitwę. Nacierał na nas jakiś wrogi ninja z nutką na ochraniaczu, ale Kakashi go unieszkodliwił. Pojęłam wówczas, kto jest wrogiem, więc ruszyłam na najeźdźców, siejąc spustoszenie. Kątem oka zobaczyłam, jak Gai rozwala przejście, przez które Naruto, Sakura i przyjaciel Ino wraz z Pakkun'em ruszają w las. Nie wiem dlaczego? Nie wiem, kiedy Kakashi wezwał psinę. Nie było czasu, wrogowie wciąż atakowali i nie dawali nawet chwili wytchnienia. Mój umysł, moja wyobraźnia ledwo nadążała... Tak, w tej chwili dziękowałam w duchu za treningi sprawnościowe Sasuke i taktyczne Kakashi'ego, gdyż to właśnie dzięki nim mogłam robić odpowiednie uniki oraz zaplanować sobie chwilę, w której mogłam wykorzystać swoje umiejętności. Byłam tak pochłonięta walką, że nie zauważyłam, jak zaczęłam się oddalać od Kakashi'ego i Gai'a. A to o mały włos nie doprowadziło do katastrofy, którą ledwo udało mi się uniknąć...


No moi mili, powoli zbliżamy się do końca. Wiem, w tym rozdziale nic się nie dzieje, a to dlatego, że samą walkę pozostawiam waszej wyobraźni. No? To jak wy byście ją przeprowadzili?

Poddana Próbie (Świat Naruto x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz