Pierwszy trening od dawna.

246 33 3
                                    


Reader

Naruto, Sakura i Sasuke przeszli do kolejnego etapu egzaminu na chunina, który zaczął się wczoraj. Przeszli jako drużyna, co jest naprawdę ogromnym osiągnięciem. Zwłaszcza że z tego, co zauważyłam, chłopcy dość często nie zgadzali się w niektórych sytuacjach. Jednak myślę, że ich sprzeczki są tylko i wyłącznie na pokaz. Tak naprawdę są ze sobą bardzo związani, są niczym dwa konary z dwóch różnych drzew, podtrzymujących się nawzajem. I to jest to, co najbardziej kocham w tej dwójce. Są dla mnie, w pewnym sensie, mentorami, przykładem prawdziwej przyjaźni. Trudnej, totalnie pogmatwanej przyjaźni, ale prawdziwej... Ciekawe czy oni też tak to odbierają... Zapewne nie. Co do Sakury... myślę, że jest dla nich mniej więcej łącznikiem, który scala tę dwójkę. Każda roślina potrzebuje promieni słońca i wody, a zwłaszcza te dwa konary... Powiedzmy, że Sakura jest promieniem, dającym namiastkę ciepła, a wspólnie spędzany czas to orzeźwiająca woda, gasząca pragnienie wyczerpanych suszą korzeni.

Po małej kłótni, jaka miała miejsce po powrocie Kakashi'ego i mojej nudzie, czyli z dwa dni temu, mężczyzna nie spuszcza mnie z oczu. Za karę, że narobiłam wtedy taki bałagan, musiałam samodzielnie posprzątać całe mieszkanie. Kakashi nawet nie kiwnął palcem, żeby mi pomóc. No, chyba że pokazywanie, co pominęłam, zalicza się do pomocy. Już więcej nie będę chodzić po meblach, bo znowu będę musiała sama sprzątać, a tego wolę uniknąć. Mogę pomóc, ale nie chcę tego robić sama. To ponad moje siły...

W każdym razie, od tego właśnie czasu nie spuszcza mnie z oczu. Dlatego też dzisiaj jestem z nim na patrolu... a przynajmniej tak nazwał chodzenie po murach odgradzających wioskę od lasu. Nie mam pojęcia, dlaczego ludzie tak bardzo pragną odgrodzić się od tych drzew... Czyżby były toksyczne? Tak jak otaczająca mojego Stwórcę ciemność?

- Kakashi? - Chciałam w końcu poznać odpowiedź. Przecież jestem tu, aby się uczyć, czyż nie. Mruknął pod nosem swoje „hm?", co miało znaczyć, że mnie słucha. Ośmielona tym zadałam pytanie:

- Czy te drzewa tam na zewnątrz są trujące? - Mężczyzna spojrzał na mnie, chyba zaskoczony. Po chwili namysłu odpowiedział.

- Nie. Dlaczego tak pomyślałaś?

- To dlaczego się od nich odgradzacie? I w dodatku obserwujecie je, jakby były groźne...

- Te mury, które zapewne uznałaś za barykadę przed lasem, wyznaczają granice wioski. Co prawda obserwujemy drzewa, gdyż mogą w nich czaić się wrogowie, którzy chcą zaatakować. Dlatego tak ważny jest patrol, na który zresztą Cię zabrałem.

- Czyli, że Konoha jest zagrożona? - zapytałam. Z tego, co czytałam, pierwsze trzy Wojny Shinobi nie były, że się tak wyrażę, dobre. Wówczas rządziły trwoga i rzeź, nie mówiąc już o żalu po utraconych bezpowrotnie bliskich. Bałam się tego. Nie chciałam stracić osób, z którymi mam więź, których kocham. Ludzi, których uważam za rodzinę, za jednostkę, której w swoim świecie nie miałam. Nie, nie mogłam na to pozwolić! Wolę poświęcić swoje życie niż patrzeć jak giną moi bliscy, jeden po drugim. Zawsze mogę użyć swoich umiejętności, mimo że nie są jeszcze w pełni rozwinięte.

- Spokojnie, jak na razie mamy czas pokoju. Nie ma wojny, jest rozejm. Nie martw się tak. - powiedział Kakashi uspokajająco, jakby czytając mi w myślach. Czasem zastanawiam się, jak on to robi. Może to jest jakaś jego specjalna moc? W każdym razie odetchnęłam z ulgą. Nie ma  wojny. Czyli, że mam czas, aby doszlifować swoje umiejętności. Niestety nie jest to łatwe, zważywszy na fakt, że mężczyzna o szarej czuprynie nie spuszcza mnie z oczu. Jak mam trenować, skoro nie mogę od niego się oddalić? Nie chcę, żeby wiedział o moich umiejętnościach. Nie wiem, jakby na to zareagował... Może źle robię? Może powinnam mu powiedzieć?

Poddana Próbie (Świat Naruto x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz