Najstarszy z rady starszych? Nie, to Hokage!

378 33 5
                                    


Reader

Po drodze do Hokage zdobyłam wiele ciekawych a zarazem zaskakujących informacji o tematyce zwyczajów panujących wśród tych ludzi. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to czego się dowiedziałam, a raczej to co Kakashi mi powiedział jest tylko drobną częścią życia, która mnie czeka. Wiem również, że te informacje mogą okazać się troszeczkę (o ile nie całkowicie) odmienne w praktyce. Tu dobrym przykładem może się okazać wcześniejsze spotkanie z panem od "siły młodości" (cokolwiek to znaczy) Guy'em Might'em, wulkanem energii, jak go nazwał mój opiekun.

W każdym bądź razie, nie wiem ile czasu minęło zanim dotarliśmy pod gabinet dowódcy tej jakże dziwnej, ale również niesamowitej wioski. Zanim jednak weszliśmy, Kakashi postanowił mnie z kilka razy upomnieć abym czasem się nie odzywała, żebym mu pozwoliła przedstawić całą zaistniałą sytuację. Zgodziłam się na to. W końcu mężczyzna nie zabił mnie kiedy wszystko mu wyśpiewałam, a miał ku temu okazję i to nie jedną. Co więcej, wydaje mi się, że wyjątkowo dobrze rozumie powagę sytuacji w jakiej się znalazłam oraz mogę go darzyć pełnym zaufaniem.

Chwila... Czy ja powiedziałam "zaufaniem"? To dziwne... Swojemu ludowi nie mogłam w pełni zaufać, a temu mężczyźnie z szarymi włosami i zakrytą większą częścią twarzy bez żadnych obiekcji pokazuję swoje słabości. W dodatku od razu zdradziłam mu informacje, których nigdy nie powinien usłyszeć!

Z zamyślenia wyrwał mnie głuchy odgłos. To Kakashi pukał w ścianę... nie, wróć... w drzwi. Muszę w końcu zapamiętać, że oni tu swoje przejścia zamykają, aby nie powtórzyła się drugi raz sytuacja ze szpitala.

Po krótkiej chwili usłyszeliśmy głos zapraszający nas do środka. Weszliśmy; choć tak właściwie to Kakashi wszedł i pociągnął mnie za sobą. Ani na moment nie puścił mojej dłoni od tego drobnego incydentu z jego kolegą w zielonym ubraniu, tak jakby bał się, że coś narobię. Chociaż z drugiej strony to było wielce prawdopodobne. Zdecydowanie mam talent do wpakowywania się w przeróżne kłopoty i tu nie chodzi tylko o ten poszczególny wymiar...

Pomieszczenie, do którego weszliśmy nie było jakoś specjalnie umeblowane. Jasne ściany, jasna podłoga i coś podobnego do stołu, ale jak na stół to trochę za gruby blat...

Moją uwagę przyciągnął starszy mężczyzna, który wyglądem przypominał mi najstarszego członka z rady starszych przymykający oko na moje dziecięce wybryki. Posiadał to samo ciepłe spojrzenie co ten będący teraz przede mną.

- Kakashi. Widzę, że przyszedłeś złożyć raport. - odezwał się staruszek. - Czy to ta kobieta, o której opowiadali twoi podopieczni? Ta, która spadła z nieba wyglądając na gwiazdę, jak to określił Naruto? - tu wskazał na mnie.

- Tak, Lordzie Hokage. To (imię), ma 22 lata. Prawdopodobnie przez upadek nabawiła się amnezji, mimo że lekarz uznał ją za okaz zdrowia.  - Dlaczego powiedział, że żyję tak krótko? Czy powinnam wyprostować to kłamstwo? Nie, lepiej nie... Niech zostanie tak jak jest.

- Po czym to wnioskujesz? - Odpowiedział staruszek przyglądając mi się bacznie.

- Z obserwacji. Nie pamięta podstawowych czynności takich jak zjedzenie jabłka czy otwieranie drzwi. - na samo wspomnienie tych sytuacji zrobiło mi się gorąco. W dodatku baczna obserwacja staruszka wcale mi nie pomagała ochłonąć. Czułam się jak przed jakimś sądem...

- To by znaczyło, że sama nie będzie w stanie przeżyć... - staruszek zamyślił się. Pomruczał coś pod nosem, a po chwili spojrzał na nasze ręce, które wciąż były splecione. Kakashi powiódł wzrokiem za Hokage i kiedy uzmysłowił sobie, że jego dłoń ściska moją. Automatycznie puścił ją drapiąc się po karku. Mogłabym przysiąc, że jego szata na twarzy zrobiła się ciemniejsza! Nie wiem jak to możliwe, ale tak było. Staruszek uśmiechnął się na widok zachowania mężczyzny. Ciekawe co sobie pomyślał...

- W takim razie Kakashi, ty i twoja drużyna od teraz jesteście za nią odpowiedzialni. Na początku będzie mieszkała z tobą, a potem... - tu się zamyślił i powoli dokończył - Potem zobaczymy jak sprawy się potoczą. Możecie iść, (imię) pewnie będzie już głodna. - zaśmiał się dobrodusznie.

- Tak jest, Lordzie Hokage. - odparł mężczyzna z szarymi włosami zmierzając w stronę drzwi, a ja ruszyłam za nim bojąc się, że znów nie będę potrafiła otworzyć przejścia. Zanim jednak wyszliśmy usłyszałam za plecami głos Hokage.

- Witaj w Wiosce Liścia (imię). Miejmy nadzieję, że będzie tu tobie dobrze.

Hokage

'Jest tak jak podejrzewałem. Kakashi nie powiedział mi całej prawdy obawiając się śmierci (imię), ale również pod jej namową. Nie mam mu tego za złe. Całkowicie ufam jego osądowi... Szkoda tylko, że nie zaufał mi w tej kwestii.' Westchnąłem wstając od biurka. Podszedłem do okna i spojrzałem na panoramę Konohy. Wioski, która jest dla mnie tak bardzo ważna. Po czym znów zacząłem się zastanawiać:

'Dzięki zwojom zostawionym przez moich poprzedników wiem, że ta dziewczyna nie musi być zagrożeniem pomimo pochodzenia, ale może nim być jeżeli pójdzie w ślady swoich braci... Nie sądzę jednak aby miało to nastąpić. W jej oczach dostrzegłem dobroć i miłość do istoty życia. Teraz pytanie: czym według niej jest owe życie? Możliwe, że ona sama jeszcze nie zna odpowiedzi. Jednak to tylko kwestia czasu zanim ją znajdzie, a wówczas zobaczymy co się stanie...' 

Moje rozmyślania przerwał Guy wparowujący mi do gabinetu. Wykrzykiwał z ekscytacją coś o sile młodości Kakashi'ego, a po chwili chwycił się za głowę.

- O nie! Zapomniałem się zapytać o jej imię! - i jak wpadł tak wypadł zostawiając mnie w osłupieniu...

Kakashi

'Jak mogłem zapomnieć, że wciąż trzymałem jej drobną dłoń? Co musiał sobie pomyśleć Hakage widząc taką sytuację? Mam nadzieję, że ten incydent nie wpłynie jakoś specjalnie na opinię o mnie, ani nie rozniesie się poza gabinet...' Z moich ponurych rozmyślań wyrwał mnie zdyszany głos (imię). Dopiero teraz zauważyłem, że dziewczyna ledwo za mną nadążała.

- Kakashi... przepraszam, ale czy mógłbyś chociaż troszkę zwolnić? Nie potrafię tak mocno wyciągać nóg, jak ty...

- Ach... Tak, przepraszam... - odparłem zakłopotany. 

- Gdzie idziemy? - zapytała lekko się uśmiechając z delikatnym rumieńcem, przystając przy mnie. Starała się unormować swój oddech.

- Spotkać się z drużyną siódmą, a potem do domu...

- Domu? - zapytała lekko przekrzywiając głowę, przypominała w tej pozie szczenię pokazujące swoje zdziwienie. Uśmiechnąłem się na to porównanie.

- Budynku, w którym jest miejsce na spoczynek. Wiesz... taki twój kąt, w którym można odetchnąć od reszty świata.

- Rozumiem, ale obiecałeś pokazać las... Tam ma być więcej drzew. - odparła z entuzjazmem, którego prędzej nie widziałem. Chyba nawet dorównywała w tej dziedzinie Guy'owi...

- Jasne... Wszystko w swoim czasie... - uśmiechnąłem się. Po czym zająłem swoje myśli nad znalezieniem miejsca, gdzie będzie spała... Chyba należałoby jej ustąpić miejsca w sypialni, a ja najwyżej zajmę kanapę... 


Kolejny rozdział już jest ^.^ muszę przyznać, że dobrze mi się go pisało, dlatego... mam nadzieję, że się wam spodobał ^.^ 

Do następnego~

Zmieniłam też okładkę... Myślę, że ta bardziej odpowiada ^.^' 

Poddana Próbie (Świat Naruto x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz