Chyba jestem gotowa

70 6 0
                                    

Następnego dnia rano
7:00
Obudziłam się z mocnym bólem brzucha i głowy.
Zeszłam na dół powiedzieć o tym babci.
- Babciu.- zaczęłam ale mi przerwała.
- Matko kochana, coś ty taka blada jak ściana? Dobrze się czujesz?
- No właśnie nie za bardzo. Brzuch mnie boli, a do tego głowa.
- W takim stanie nie pójdziesz do szkoły. Idź się połóż, zaraz przyniosę ci herbatkę.
Pokiwałam głową i poszłam do swojego pokoju.
Położyłam się i wtuliłam w poduszkę. Po paru minutach zawibrował mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, to Adam.

- Hej mała, o której dziś kończysz? Podjechał bym po ciebie.
- Dziś nie będzie mnie w szkole.
- Coś się stało?
- Źle się czuje.
- Przyjechać do ciebie?
- Było by miło.
- Zaraz będę.
- Dziękuję.
- Nie ma za co 😘.

Uśmiechnęłam się pod nosem i znów wygodnie ułożyłam na poduszce. W pewnym momencie zebrało mnie na wymioty. Pobiegłam szybko do łazienki, a tam działo się to co się miało dziać. Gdy wyszłam, byłam wyczerpana. Oparłam się o drzwi łazienkowe i zsunęłam na ziemię.
- Kochanie, co się stało?- zapytała babcia podchodząc do mnie.
- Wymiotowałam.
- Idź na górę, zaraz przyniosę ci przegotowanej wody.- powiedziała z troską.
- Dobrze, dziękuję.
Podreptałam na górę i ponownie się położyłam.
Gdy byłam już blisko snu zauważyłam, że ktoś otwiera drzwi.
Stanął w nich Adam i podszedł do mnie. Uklęknął przed łóżkiem, położył szklankę przegotowanej wody na szafce nocnej i pogładził moje włosy.
Uśmiechnęłam się lekko do niego co odwzajemnił.
- Śpij spokojnie. Nie opuszczę cię nawet na krok.
- Dziękuję.- odparłam i zamknęłam powieki.
Po paru minutach już spałam.

2 godziny później
Obudziłam się, a koło mnie jak był tak jest Adam.
- Jak się czujesz?- zapytał z troską w głosie.
- Już lepiej.- odparłam nadal zmęczona.
- Minie, zobaczysz.- odparł i pocałował mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się do niego i bardziej wtuliłam w poduszkę.
- Nie wiesz, co ci zaszkodziło?- zapytał.
- Nie mam zielonego pojęcia.
Adam pokiwał głową i zaczął oglądać moje zdjęcia wraz z przyjaciółmi, które stały na biurku.
- To Alex?- zapytał pokazując jedną z fotografii.
- Tak.- odparłam trochę zawstydzona, bo na tym zdjęciu całowałam Alexa w policzek.
- Tylko przyjaciele, tak?- zapytał z lekkim, a zarazem cwaniackim uśmieszkiem na twarzy.
- Przyjaciele nic więcej.- odparłam.
- A ja po tym zdjęciu wnioskuję coś innego.
Wzięłam poduszkę, która leżała obok mnie i rzuciłam nią w Lamberta.
- PRZY-JA-CIE-LE.
- Niech ci będzie, zobaczymy za kilka lat, miesięcy, tygodni, a może nawet i dni.
- Oj przestań.- odparłam i zakryłam głowę kołdrą.
Słyszałam jak Lambert się śmieje, dlatego wyciągnęłam jeszcze jedną poduszkę i rzuciłam nią w Adama.
- Oj mała, nie wiadomo co cię czeka w przyszłości.- odparł podnosząc obie poduszki.
- Wiem.- powiedziałam odkrywając głowę.
- Potrzebujesz czegoś?- zapytał.
- Jak na razie nie.
- Okey. W takim razie co robimy?
- Mogę cię o coś zapytać?
- Wal śmiało.
- Jak to jest być na scenie i występować przed tysiącami osób?
- Jak to jest? Wspaniale. Uwierz mi, że to jest coś niesamowitego.
- Nie stresujesz się?- zapytałam.
- Czasami, ale tylko czasami. Zawsze gdy wchodzę na scenę cały stres mija. Widzę swoich fanów, którzy tylko czekają na mój występ, a później na autografy i zdjęcia ze mną.
Pokiwałam głową.
- A coś się stało, że mnie o to pytasz?
- Nie, po prostu chciałam wiedzieć jak to jest.
- Rozumiem.
Później rozmawialiśmy, a to na temat występów Adama, a to na temat mojej szkoły i moich głupot.
- Adam, muszę ci coś powiedzieć.- powiedziałam po chwili.
- Słucham.
- Myślałam dużo nad tym, co powiedziałeś mi gdy pierwszy raz się spotkaliśmy i chyba... Chyba jestem gotowa.
- Jesteś gotowa, aby zamieszkać ze mną?- zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Tak.
- Matko kochana.- odparł i mocno mnie przytulił.- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Może nie wiem, ale czuję.- odparłam.
- A no tak, przepraszam.- powiedział puszczając mnie z uścisku.- To co? Pomóc ci się spakować?- zapytał.
- Nie, dam sobie radę.- odparłam i wstałam biorąc walizki z szafy.
- A twoja babcia?
- Rozmawiałam z nią i powiedziała, że jeżeli chce to mogę.
Adam pokiwał głową i wstał.
- To od czego zaczynasz?- zapytał.
- Od szafy, ale dam radę.
- Nie marudź i tak siedzę i nic nie robię.
- Dziękuję.- powiedziałam.
- Nie ma za co.
Razem z Adamem zabraliśmy się za pakowanie moich rzeczy.
- Adam, czy jak zamieszkam z tobą, będę musiała zmienić szkołę?- zapytałam patrząc na zdjęcie na którym znajdowałam sie ja i Alex.
- No wiesz, ta szkoła jest daleko od mojego domu, także pewnie tak.
Westchnęłam i schowałam zdjęcie do torebki.
- Ale mała nie przejmuj się. Będziesz mogła spotykać się ze swoimi przyjaciółmi.
Uśmiechnęłam się do niego i dalej pakowałam rzeczy. Gdy w pewnym momencie na górę weszła babcia.
- Jednak wyprowadzasz się do Adama?- zapytała.
- Tak.
- Ale nie po to przyszłam. Alex przyszedł.
- Alex?- zapytałam zdziwiona.
- Tak.
Podreptałam szybko na dół.
- Cześć.- odparł gdy mnie zobaczył.
- Cześć.
- Mam dla ciebie lekcje.
- Ah, dziękuję. Nie musiałeś.
- Musiałem.- odparł wyjmując kartki i zeszyty z plecaka.
Podał mi je, a ja popatrzyłam mu głęboko w oczy. Pochwili moje oczy napełniły się łzami.
- Coś się stało?- zapytał.
- Będę musiała zmienić szkołę.- odparłam.
- Co? Ale jak to?
- Opowiadałam ci o Adamie.
- No tak.
- Postanowiłam z nim zamieszkać.
- To rewelacyjnie, ale...
- Wiem. Mi też będzie ciężko.- powiedziałam.
Alex przytulił mnie mocno do siebie, co odwzajemniłam.
Staliśmy tak dopóki na dół nie zeszła babcia z Adamem.
- Dziękuję jeszcze raz.- powiedziałam i puściłam oczko do Alexa.
- Nie ma za co.- odparł.- Trzymaj się pa. Do widzenia.
- Pa.- powiedziałam, a Alex wyszedł.
- Do widzenia.- odparła babcia z Adamem.
Spojrzałam na nich. Mieli na twarzy cwaniackie uśmieszki.
- No co?- zapytałam.
- Nie nic.- odparł Adam z uśmiechem na twarzy i uniesioną brwią.
Przewróciłam oczami i poszłam z powrotem na górę.
Po paru minutach w drzwiach stanął Adam.
- Oj mała.
- Co?
- Przyjaciele?
- Dasz w końcu spokój?- zapytałam.
- Może tak, może nie...
Przewróciłam oczami i zasunęłam walizkę. Co prawda musiałam na niej usiąść, aby ją zamknąć, ale to szczegół.
A Adam zanim mi pomóc, to się rył.
Gdy byłam już spakowana, razem z Adamem wzięliśmy moje walizki i zeszliśmy na dół.
Dałam Adamowi walizki które trzymałam i poszłam do babci, aby się pożegnać.
Weszłam do kuchni, a tam zastałam siedzącą za stołem smutną babcię.
- Babciu.- odparłam podchodząc do niej i przytulając ją do siebie.- Wiesz dokładnie, że będę do ciebie przyjeżdżała w każdy weekend.
- Wiem kochanie, ale to nie to samo.- odparła.
Westchnęłam i pocałowałam ja w policzek.
- Gotowa?- zapytał Lambert wchodząc do kuchni.
- Tak.- odparłam.- Trzymaj się babciu.
- Ty też kochanie.
Jeszcze raz mocno się przytuliłyśmy. Gdy się od siebie odsunęliśmy podeszłam do Adama, który uśmiechnął się ciepło.
Poszliśmy razem do samochodu. Wsiedliśmy i ruszyliśmy w stronę domu Adama...

Nowe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz