Dzieciak Demon

80 5 0
                                    

Krasnolud lekko uchylił drzwi prowadzące na dziedziniec twierdzy. Rosło na nim wielkie drzewo, którego konary dorównywały wysokością murów obronnych. Zauważył schody prowadzące do centralnego puntu obrony, imponujących rozmiarów zresztą  i bramę z kratą, oraz mechanizm który odpowiadał za jej otwieranie. Nie wspominając już o sporej grupie żywych trupów, zarówno na dziedzińcu, jak i na schodach. Trupy chodziły to tu, to tam, bez żadnego większego celu. Faren ostrożnie, wycofał się do pozostałych.

- Dobra, sprawa wygląda tak. Truposzy jest tam większa banda, zarówno na naszym poziomie, jak i na szczycie schodów. Brama jest po lewej od wyjścia, a za nią czeka na nas wsparcie. - Przedstawił skrótowo panującą tam sytuację. Jowan nerwowo ściskał znalezioną w zbrojowni  włócznię. Ponoć mag potrzebował kostura, by lepiej rzucać zaklęcia, ale Morrigan miała tylko jeden.  Kamień siedział na zadzie, patrząc oczekująco i drapiąc pazurami podłogę.

- Znaczy powinno pójść gładko, jeśli na czas otworzymy bramę. - Stwierdził Alistair, zakładając stalowy hełm garnczkowy. - Jaki jest plan? 

Krasnolud zastanowił się chwilę, pod wyniosłym spojrzeniem czarnowłosej. Ten wzrok, kojarzył mu się z kastą wojowników i sprawiał, że Faren miał ochotę pozbawić delikwenta jaj. Albo i cycków, jeśli jesteśmy przy równouprawnieniu.

- Plan jest prosty. Wychodzimy na zewnątrz, biegiem do bramy i ją otwieramy. - Powiedział, poprawiając skórzany czepiec. - Znaczy, jeden otwiera a reszta osłania go. Jak brama się otworzy, to razem z rycerzami pozbywamy się reszty żywych trupów. A co później, to się zobaczy.

Nikt nie miał więcej pytań, więc wcielili w życie plan. I jak to w życiu jest, plany się komplikują.

Kiedy tylko opuścili lochy i wyszli na otwarty teren, od razu zostali dostrzeżeni przez potwory. 

- Grrraauuu!!! - Wydał z siebie ryk, jeden wskazując kikutem ręki na intruzów. Truposze na schodach naciągnęli cięciwy.

Truposze poruszały się wcale szybko, ale nie szybciej od ludzi, jak się przekonali ostatniej nocy.

- Biegiem kurwa, biegiem! - Krzyknął Faren, wskazując sztyletem na bramę. 

Alistair w biegu uderzył tarczą truposza, odrzucając go w bok. Faren przemknął między dwoma, ciachając ich w kolana, tak że się przewrócili jak ścięte sosny.  Reszta jak jakaś chmara wściekłych os, rzuciła się za nimi.

- Nie wdawać się w walkę! Do bramy! - Zawołał bezkastowiec, uchylając się przed strzałami, które w nich leciały.  Jedna o włos minęła głowę Morrigan, o trzy cale od jej oczu. Wbiła się w ścianę za czarodziejką.

Pierwszy dopadł do bramy Jowan i zaczął kręcić kołowrotem. Włócznia upadł mu na ziemię, a krata powoli zaczynała się podnosić. 

- Morrigan, daj znak reszcie! Cokolwiek, byle szybko! -  Zawołał Faren, stając razem z Alistairem i Kamieniem w półkolu, by chronić maga.  Ciął jednoczesnym wymachem  obu sztyletów, pierś truposza, który postanowił spróbować szczęścia. Nie miał go.

Czarodziejka nakreśliła symbol w powietrzu, posyłając w grupę truposzy kulę ognia.  Wybuch odrzucił wysoko w powietrze wszystkich w epicentrum, rozrywając ich na kawałki. 

- Pośpiesz się do kurwy nędzy! - Krzyknął Alistair, wbijając miecz w gardło umarlaka. - Nie mamy całego dnia!  - Dwie strzały wbiły się jednocześnie w tarczę Strażnika, jedna zawadziła o hełm.

Jowan wytężał mięśnie, podczas gdy krata uniosła się do wysokości mabarii. Słychać już było bojowe okrzyki naciągającego wsparcia.  Kamień wgryzł się w udo truposza o ubiorze stajennego, odgryzając mu spory kawał mięsa. Ten zachwiał się, co wykorzystał Faren, kończąc to co zaczął ogar. 

[Dragon Age] Z Kurzowiska do...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz