Stanęli przed lokalną tawerną. Już z zewnątrz widać było że jest przepełniona, gwar dało się usłyszeć z dziesięć kroków przed budynkiem.
- Sądząc po ilości uchodźców, ceny będą zabójcze. - westchnął Faren.
- A zamierzałeś płacić? - odparła czarodziejka.
Krasnolud uśmiechnął się. Podobał mu się jej pragmatyzm.
- Rozważam taką możliwość, choć ma małe szanse powodzenia zważywszy na fakt, że w chwilach kryzysu krasnoludy są dużo bardziej czujne, niż w czasie pokoju. - zauważył - Nie sądzę, by z ludźmi było inaczej.
- Analiza potencjalnych zysków i strat - stwierdziła
- Tak, coś w tym stylu.
Z czarodziejką za plecami i mabari u boku, wszedł do karczmy. Lokal był przepełniony ludźmi. W kominku w lewym rogu płonął ogień, stała obok niego jakaś kapłanka. Mnóstwo stołów i ław, wypełniało pomieszczenie, w głębi widać było podwyższenie, też zapełnione gośćmi. W prawym rogu sali był kontuar, za którym niski człowiek czyścił kufel. Przeważali wieśniacy w prostych koszulach i kubrakach, ale było też kilku zbrojnych. Jeden z nich podniósł wzrok na wchodzących. Skinął głową do swoich kolegów i wstali od stołu. Farenowi to się nie spodobało.
- No proszę, czy to nie tego krasnoluda mieliśmy wypatrywać? - stwierdził brunet.
- No, a ci wieśniacy się zarzekali, że nigdy ich nie widzieli. - dodał jego towarzysz. - Ale nie ma z nim tego drugiego.
Cała sala zamarła.
Morrigan pochyliła się do Farena.
- Nie bardzo mogę tu czarować. - szepnęła
- Ja się tym zajmę. - odszepnął.
Wojownicy podeszli do nich żwawym krokiem.
- No, no wiesz jaką nagrodę wyznaczył tern Loghain za twoją głowę? - dryblas stanął przed Broscą.
Faren nie zdążył odpowiedzieć bo niespodziewanie wtrąciła się kapłanka, co ciekawe rudowłosa, tak jak on sam.
- Panowie, nie działajmy pochopnie. Jestem pewna że to tylko nieporozumienie.
Uwaga zbrojnych skupiła się na dziewczynie, co Faren wykorzystał by przesunąć rękę do sztyletu zza plecami. Powoli wyciągał go pochwy...
- Nie wtrącaj się! - warknął trzeci - To nie twoja sprawa!
- Radzę ci dziewczyno, byś ich posłuchała. - powiedział Faren - Sam sobie poradzę.
Wojownik spojrzał na niego a Brosca był już ze sztyletem. Nie zdążył wyciągnąć miecza z pochwy, gdy Faren wbił mu ostrze w stopę, przybijając ją do podłogi. Wrzasnął a krasnolud chwycił go za łeb i uderzył nim o stół.
Dryblas zamachnął się z góry mieczem na Brosce. Krasnolud załapał go za rękę i wykorzystując energię ciosu, przerzucił go przez plecy. Człowiek uderzył z łoskotem plecami na podłogę.
Ruda sprzedała stojącemu najbliżej jej, prawy prosty w szczękę. Poprawiła lewym sierpowym w głowę i ten zwalił się nieprzytomny na ziemię.
Faren płynnym ruchem wyszarpnął nóż z cholewy przy bucie i wbił pod pachę leżącemu pod nim przeciwnikowi, zanim zdążył się pozbierać. Ten zacharczał i już się nie podniósł. Odwrócił się do trzeciego ale ten miał ostrze noża kapłanki na gardle. "Szybka jest" - pomyślał
Na ostatniego rzucił się Kamień, obalając go. Próbował się szarpać ale ogar bojowy miał przewagę masy i wgryzł się zębiskami w jego nieosłonięte gardło.
CZYTASZ
[Dragon Age] Z Kurzowiska do...
AbenteuerFaren nigdy nie był zbyt dobry czy miły dla innych. W końcu czego innego się spodziewać po bezkastowym rzezimieszku? W Orzamarze to kim jesteś zależy od kasty w której się urodziłeś. Ci bez kasty mają trzy piękne drogi do wyboru: wyjdą na powierzch...