Zmiana drogi

138 19 8
                                    

Ból

Pierwsze co poczuł Faren, był ból na całym ciele. Spróbował się poruszyć. Ból wzmocnił się tak że jęknął. Otworzył oczy i pierwsze co zobaczył były kraty. Nic dziwnego, po tym co wydarzyło się na arenie powinien już nie żyć. Ostatnie co pamiętał byli rzucający się na niego ze wszystkich stron żołnierze. Chyba zdołał powalić ze trzech, czy czterech, nie pamiętał. Zapewne oberwał w głowę, choć z resztą ciała nie było wcale lepiej. Podnosząc się usłyszał znajomy głos.

- Wreszcie się obudziłeś-powiedział Lesce- Zaczynałem się już niepokoić czy nie oberwałeś zbyt poważnie w łeb

Przyjaciel siedział w sąsiedniej celi, w samej koszuli i gaciach, tak samo jak Faren.

-Lesce - zaczął Brosca, rozcierając czoło- Jak długo tak leżałem?

-Nie wiem, sam obudziłem się jakiś czas temu-odparł

- Tak w ogóle jak się tu znalazłeś- spytał Faren- Przecież ty nie walczyłeś na arenie

Lesce pokręcił głową

- Po twoim występie zamknięto Areny Prób i całe przeszukano. Zaglądali dosłownie w każdy zakamarek w poszukiwaniu bezkastowców i tak mnie znaleźli

-Jak myślisz, co nam grozi?- zapytał Faren, choć się domyślał

-Ucięcie prawej ręki za podszywanie się pod wojownika, obcięcie drugiej za kradzież zbroi, zdarcie skóry za wzięcie udziału w Próbach-wymieniał Lesce- A jak to cię nie zabije, to jeszcze ukamienowanie za ośmieszenie całej kasty wojowników

Faren powinien się przerazić tą perspektywą, ale jakoś przepełniał go dziwny spokój i satysfakcja z tego co zrobił

-Wiesz Lesce, gdyby nie fakt że wpadłeś razem ze mną, to powiedziałbym że nie żałuję

Kamrat spojrzał na niego, jak na wariata.

-Nie żałujesz że zaraz zginiemy?!

-Nie, nie żałuję i wiesz dlaczego? Bo powiedziałem im prosto w twarz co myślę! Udowodniłem że nie ma żadnej różnicy pomiędzy kurzalcem a szlachcicem- mówił coraz bardziej uniesiony- Ich wyraz twarzy, ich hipokryzja wyszła na jaw! I w dodatku przed obcym! Tak zginę ale za to z uśmiechem na ustach, bo udało mi się coś, o czym inni z Kurzowiska tylko marzyli! Pokazałem wartość bezkastowca!

Lesce wpatrywał się w niego z szeroko otwartymi oczami.

- Ty chyba faktycznie oberwałeś nieźle w głowę- stwierdził a potem zmienił temat- Chyba nie jesteśmy w lochach straży

Faren wrócił na ziemię

-A skąd ten wniosek?

-Wiesz zdarzyło się raz czy dwa odwiedzić nasze więzienie i zapewniam cię że inaczej wygląda. Zresztą, sam się rozejrzyj- dodał widząc pytający wzrok kompana

Brosca popatrzył w około. Faktycznie pomieszczenie wyglądało bardziej na wykute w skale, niż obmurowane kamieniem. Kraty też sprawiały wrażenie roboty partackiej, mocne ale krzywe. W kącie leżała kupka nadgniłej słomy. W rzeczy samej, miejsce może nie było komnatą księcia, ale lochami orzamarskiej straży też nie. W pokoju między celami siedział znudzony Lewar, pewnie jako ich strażnik.

-Zgoda, nie jesteśmy raczej pod czułą opieką stróżów prawa- zastanowił się - Skoro nie jesteśmy pieczą Patrona Orzamaru a rodziny królewskie nie było na miejscu to pozostaje nam..

-Berath- dokończył Lesce- I na pewno bardzo zadowolony, zważywszy że zakłady zostały anulowane, więc zapewne jest stratny na dużą ilość szmalu

[Dragon Age] Z Kurzowiska do...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz