Rozdział 2

1.3K 104 97
                                    

- Już jestem!- krzyknąłem gdy wróciłem po szkole do domu.

- W kuchni! - uslyszałem głos mamy.

- Cześć mamo - podszedłem do niej i pocałowałem w policzek.

- Jak w szkole?

- Um.. dobrze.

- Poznałeś jakiś ciekawych ludzi?- uśmiechała się do mnie.

- Um.. tak. Kilka.

- Nawet nie Wiesz jak się cieszę. No, a teraz myj ręce! Zaraz obiad.

- Już lecę.

* * * *

Po obiedzie pomogłem mamie posprzątać, po czym zacząłem odrabiać lekcje. Włączyłem muzykę i zacząłem się uczyć.

Ehh. Jak ja nie lubię chemii. W ogóle nie ograniam tych wszystkich wzorów. Ugh.

Napiszę cokolwiek. Przynajmniej się starałem.

Gdy już skończyłem, poszedłem do łazienki po czym położyłem się spać.

* * *

Rano obudził mnie mój tata, który oznajmił żebym już wstawał jeśli nie chce iść pieszo do szkoły. Nie powien, przekonał mnie.

Szybko ubrałem się, po czym zjadłem gofra którego zrobiła moja mama.

Gdy dojechaliśmy do szkoły, wysiadłem z auta i pożegnałem się z ojcem.

- No to idę - powiedziałem sam do siebie po czym ruszyłem w stronę szkoły.

Z szafki wyciągnąłem potrzebne książki i poszedłem w stronę klasy. Zostało jeszcze pięć minut do lekcji, postanowiłem, że wejdę do sali i poczekam tam.

W klasie było już kilku uczniów, w tym grupka osób z którą wczoraj się poznałem.

- Hej! Thomas, chodź do nas! - krzyknął Minho. Niepewnie ruszyłem w ich stronę.

- Hej - powiedziałem cicho.

- Hej, Tommy - uśmiechnął się do mnie Dylan, do odwzajemniłem.

Szatyn chciał coś powiedzieć, ale do klasy weszła nauczycielka.

- Dzień dobry klaso. Na dobry początek dnia, zapraszam kogoś do odpowiedzi - uśmiechnęła się​ aż za słodko.

Przejrzała dziennik od góry do dołu i podniosła głowę.

- Hm.. może pan Sangster - powiedziała w końcu.

Serio? Jestem tu od wczoraj a już mam dostać jedynkę?!

- Ale... - zacząłem ale nauczycielka mi przerwała.

- No już, już. Nie mamy całej lekcji.

Westchnęłem głośno i ze spuszczoną głową ruszyłem w stronę tablicy.

* * * *

- Nienawidzę fizyki! - krzyknąłem gdy wyszliśmy z klasy.

Dostałem piękną czerwoną jedynkę. Z plusem. Ta głupia baba dawała mi pytania z kosmosu! Ugh.

Tłumaczyłem jej przez dwadzieścia minut, że dopiero wczoraj jestem w tej szkole. Ale nie. Pytała mnie tego, czego uczyłem się w starych szkołach.

- Nie było tak źle. Przynajmniej masz plusa - powiedział Minho gdy wyszliśmy.

Spojrzałem na niego z rządzą mordu a ten jedynie podniósł ręce w geście obronnym.

- Na pewno poprawiasz - powiedział Dylan podchodząc do nas - jak chcesz mogę ci pomóc się uczyć - uśmiechnął się.

- Um.. w sumie, czemu nie - uniosłem lekko konciki ust.

- Świetnie! Daj telefon. Zapiszę ci mój numer.

Podałem mu smartfon, a chłopak szybko wpisał numer i oddał mi go.

- Będziemy w kontakcie.

Uśmiechnąłem się.

- Ekem. Nie chce przerwać tej jakże niesamowitej wymiany uśmiechów, ale właśnie zadzwonił dzwonek na lekcję - Minho zaśmiał się.

- Em.. już idziemy na lekcje - odpowiedziałem.

- Co teraz masz? - spytał Dylan przyglądając mi się uważnie.

Spojrzałem na rozpiskę, ponieważ nadal nie pamiętałem jej.

- Historię.

- Ja matematykę - zrobił smutną minę.

- Miło, że mnie też się pytacie. Też mam historię, pójdziemy razem - podział coraz bardziej zirytowany Azjata.

- Okej, do zobaczenia Dylan - uśmiechnąłem się do szatyna.

- Na razie, Tommy.

Po chwili spojrzałem na Minho który patrzył się na mnie dwiwnym wzrokiem.

- Co?

Wzruszył jedynie ramionami.

- Jestem trochę zazdrosny.

- Um.. ja..Uh.

- Ej. Spokojnie. Chodziło mi, że teraz cały czas o tobie gada i zapomina czasem o mnie - zaśmiał się - chyba wpadłeś mu w oko.

- A-a Dylan jest... No wiesz? - zacząłem niepewnie.

- Nie. Jest hetero i leci na chłopaków - odparł z sarkazmem - jasne, że jest.

- Wolałem się upewnić - powiedziałem pod nosem.

Minho przewróci jedynie oczami.

- Chodź do sali.

* * *

Po skończonych lekcjach, wyszedłem ze szkoły i ruszyłem w stronę domu.
Wyjąłem słuchawki i włączyłem piosenkę American Idiot zespołu Green Day. Po drodze spoglądałem na miasteczko, nie było ogromne i w sumie dobrze, miało tylko kilka sklepów i kafejek.

Nawet nie zauważyłem kiedy czarny samochód zatrzymał się tuż obok mnie.

- Podwieść cię? - zza szyby wychylił się Dylan.

- Nie, przejdę się - machnąłem ręka by jechał dalej.

- No dawaj, nie będziesz iść skoro mogę cię podwieść.

W sumie.

- No dobra - powiedziałem i wysiadłem do auta.

- Gdzie Podwieść? - zapytał, gdy usiadłem obok.

- Kendell Street 47.

Droga do domu minęła mi bardzo szybko, głównie na rozmowę o bezsensownych rzeczach. Nawet nie zauważyłem, kiedy byliśmy na miejscu.

- To tutaj - wskazałem na nieduży dwu piętrowy dom.

- Widzisz, jak szybko? - uśmiechnął się szatyn.

- To ten.. ja już idę. Jeszce raz dzięki. Narazie.

- Do jutra! - krzyknął za mną Dylan.

Wszedłem do domu, a moja mama wyskoczyła z salonu.

- A kto to był? - powiedziała podekscytowana.

- Um.. kolega z klasy.

- Jak ma na imię?

- Dylan.

- A gdzie.. - zaczęła.

- Mamo. Piszesz jego biografie czy jak?

Kobieta spojrzała jedynie na mnie przymrużonymi oczami i odeszła do kuchni.

Aha?

Don't Let Go [Dylmas]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz