Rozdział 4

1K 99 56
                                    

Thomas pov:

- Mamo! Nie jestem kaleką - moja matka traktuje mnie jak porcelanową figurkę.

Od godziny jestem w domu, wcześniej pojechaliśmy do szpitala, tak jak myślałem, mam skręconą kostkę. Super.

Jak na razie nie mogę chodzić przez trzy dni do szkoły.

- Po prostu się martwię, Thomas.

- Ja wiem mamo, ale bez przesady. To tylko skręcona kostka a nie amputowana cała noga.

Matka jedynie spojrzała na mnie przymrużonymi oczami i machnęła ręką.

- Zaraz zrobię Ci coś do jedzienia - oznajmiła po chwili.

- Okej - westchnąłem.

* * *

Następnego dnia Dylan napisał do mnie, dlaczego nie ma mnie w szkole. Wyjaśniałem co mi się stało, a ten uznał, że odwiedzi mnie po szkole. Miło.

Właśnie czekałem na chłopaka, rodzice pojechali na zakupy, więc dom był pusty. Na szczęście, nie zniosę już mojej nadopiekuńczej matki.

Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, odrazu wstałem z kanapy w salonie i powoli podszedłem do drzwi. Kiedy otworzyłem, Dylan odrazu wpadł do domu.

- Jak się czujesz, Tommy?

- Dobrze. To tylko skręcona kostka.

- To skręcona kostka - kładąc nacisk na 'aż'.

Przewróciłem tylko​ oczami.

- Chodź do salonu. Chcesz coś do picia, jedzenia? - zapytałem zamykając drzwi.

- Nie. Lepiej usiądź i nie obciążaj kostki - wskazał na sofę.

Westchnąłem i usiadłem a szatyn za raz po mnie.

- Ile będziesz musiał siedzieć w domu?

- Trzy dni - westchnąłem.

- Szkoda, nudno bez ciebie - zrobił smutną minkę, która wyglądała bardzo słodko.

- Nie wiem jak wytrzymam tu w domu. Matka traktuje mnie jak z porcelany - zaśmiałem się.

- Tylko się o ciebie martwi - uśmiechnął się lekko.

- Wiem, ale to zaczyna robić się wkurzające - westchnąłem.

- Jak wrócisz do szkoły, to ja będę dla ciebie nadopiekuńczy - puścił mi oczko, przez co spuściłem głowę.

- Oo! Jak słodko się rumienisz! - zaśmiał się głośno.

- Wcale nie - założyłem ręce na klatce piersiowej i popatrzyłem na chłopaka.

- Wcale tak. Jesteś bardzo słodki - uśmiechnął się szczerze.

Chyba mam zawał.

Dylan pov:

Jak ja uwielbiam sprawiać, że Tommy rumieni się tak słodko!

On cały jest słodki, taki nieśmiały​.

Chcę go bliżej poznać. Chcę, żeby mi zaufał.

- Em.. to chcesz coś do picia? - zapytał po chwili Tommy, pewnie dlatego, że gapiłem się na niego jak jakiś upośledzony.

- Nie. Muszę się już zbierać. Wiesz, nauka - odpowiedziałem bez entuzjazmu.

Tak naprawdę​ mógł bym siedzieć z nim cały dzień, a raczej na nim... Może kiedyś.

- Oh, okej.

Wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę drzwi.

- Poczekaj, odprowadzę cię - Thomas wstał i podszedł do mnie.

- Nie martw się, trafię.

W końcu zawsze trafiam.

Blondyn przewrócił oczami ale nadal kuśtykał obok mnie.

- Do zobaczenia, Dylan.

- Cześć. Wpadnę do ciebie jutro. Przyniosę ci odrazu notatki z lekcji - puściłem mu oczko na co znów spuścił głowę.

Jak ja to uwielbiam!

- Do jutra, Tommy.

Don't Let Go [Dylmas]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz