- Hej, Thomas - zaczepił mnie na przerwie Minho.
- Hm? - mruknąłem niewyraźne.
- Coś ty taki?
- Nie wyspałem się.
- Pewnie się uczyłeś do późna, co nie? - dopytywał.
Zastanawiałem się, czy mu powiedzieć.
- Em. Nie, nie uczyłem się. Do czwartej pisałem z Dylanem - odpowiedziałem patrząc przed siebie.
Poczułem jak azjata łapie mnie za ramię i przytula jedną ręką. Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Noo. Czyżby nasz Tommy się zakochał - uśmiechnął się jak psychopata.
- Co? Nie! Jesteśmy przyjaciółmi!
Chociaż chciał bym być kimś więcej dla niego.
- Tak, tak. A ja jestem baletnicą - przewrócił oczami - chyba będę musiał wkroczyć do akcji - mruknął pod nosem.
- Co? - zatrzymałem się i popatrzyłem się na niego.
- Nic, nic - uśmiechnął się - chodźmy już do klasy. Zaraz się lekcja zacznie.
* * *
Lekcje minęły mi wyjątkowo szybko.
Minho co jakiś czas odciągał na bok Dylana i mówił mu coś na ucho. Azjata cały czas się uśmiechał, a szatyn kręcił głową co chwile uderzał chłopaka w głowę. Ciekawa rozmowa.
Razem z Danielem czekaliśmy na nich pod szatnią, przyszli pod koniec przerwy. Szybko przebrani się i wszyscy razem poszliśmy na boisko.
Ja nie mogłem grać, więc odrazu usiadłem na trybunach i oglądałem jak ćwiczą. Nie ma nic lepszego, od patrzenia na Dylana, w dodatku robiącego pompki.
- Uważaj, bo ci ślinka pocieknie - usłyszałem czyjś głos za sobą.
- Em. Czemu niby? - zapytałem się Kay.
- No nie udawaj - usiadła obok i uśmiechnęła się.
- Nie udaje.
Taa, w ogóle.
- I tak każdy wie, że was do siebie ciągnie - przewróciła oczami.
- Co?
- Przecież to widać, jak na siebie patrzcie i w ogóle. Poza tym, Dylan zrobił się inny. Oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu.
Wzruszyłem ramionami i dalej patrzyłem na chłopaków.
Właśnie zaczynali grać.
- Dylan jest kapitanem drużyny - szepnęła mi na ucho Kaya.
- No i?
- No i nic. Tylko tak mówię - uśmiechnęła się.
Aha?
* *
Gdy lekcja skończyła się, Dylan poprosił mnie żebym poczekał na niego przed szkołą.
Minął mnie Minho z tym swoim dziwnym uśmiechem.
Spojrzałem na niego zdziwiony a ten tylko poruszył brwiamu w wymowny sposób.
Stuknąłem palcem w głowę na co zaśmiał się.- Co ty robisz? - usłyszałem czyjś śmiech za mną.
- Ee. Nic - uśmiechnąłem się lekko.
- Dobra. Chodź, odwiozę cię i przy okazji chcę cię o coś zapytać.
Przytaknąłem i ruszyłem za chłopakiem.
Gdy byliśmy w samochodzie, zauważyłem, że szatyn jest straszne spięty.
- Dylan? Wszystko dobrze - zapytałem.
- Nie. Znaczy tak. Znaczy nie ale tak. Znaczy... Uh - chłopak oparł głowę o kierownicę.
- A po ludzku?
- Bo j-ja... Chciałem się zapytać... Czy ty. No ten. Może byś c-chciał, iść na taką jakby randkę?- powiedział jąkając się - albo wiesz co, zapomnij. Nie było tematu- dodał szybko i przekręcił kluczyki w stacyjce.
- Czekaj - położyłem swoją dłoń na jego przez co spojrzał na mnie zdziwiony - nie dałeś mi dojść do słowa - zaśmiałem się.
- Czyli, że t-ty chciał byś pójść ze mną?
- Jasne, że tak - ponownie zaśmiałem się.
- O matko - chłopak westchnął i opadł na siedzenie - cieszę się - uśmiechnął się i przytulił mnie.
Uśmiechnąłem się lekko i odwzajemniłem gest.
Tak naprawdę, miałem ochotę skakać jak małe dziecko, ale za dużo tu ludzi.
Zrobię tak w domu.
CZYTASZ
Don't Let Go [Dylmas]
Hayran KurguThomas przeprowadza się do małego miasteczka w Kalifornii. Poznaję tam przyjaciół. Oddanych przyjaciół, którzy są z nim na dobre i na złe. Poznaję też kogoś, kogo pokocha całym sercem. Poznaję ktoś, kto zostanie z nim na zawsze. Czy jednak los im n...