Rozdział 7

937 84 48
                                    

Thomas pov.

Jest niedziela, a ja nadal myślę o tym, co się wydarzyło wczoraj między mną a Dylanem.

Chciał mnie pocałować.

Uh... Przecież znam go tylko tydzień. To za szybko. Chcę go najpierw lepiej poznać.

Martwię się, że ten niedoszły pocałunek zmieni naszą relacje.

Chciałem nawet do niego napisać, ale co bym powiedział? "Hej, Dylan. Nie gniewasz się o to, że prawie się pocałowaliśmy?" no raczej nie.

Dobrze, że jutro nie muszę iść do szkoły. Chociaż. Dylan i tak by mnie pewnie unikał.

Dylan pov

Nie mam odwagi do niego napisać.

Co jeśli mnie znienawidzi?

Wiem, że nie powinienem tego robić, ale nie mogłem się powstrzymać gdy odwrócił się w moją stronę. Gdyby nie jego rodzice to... Uh.

Nie moja wina, że on jest taki przystojny!

I uroczy.

I słodki.

I cały idealny.

Przez kilka dni nie będzie go w szkole, co daje mi dodatkowy czas na przemyślenie, co mam zrobić.

Może odwiedzę go po jutro po szkole? Nie. Jeszcze znów będę próbował go pocałować. Ale z drugiej strony, jeśli do niego nie napiszę ani nie przyjdę do niego, pomyśli, że jestem zły czy coś.

Napisze do niego.

Ja:
Hej, Thomas

Odpisz, odpisz, odpisz, odpisz.

Słodki Tommy😍
Hej.

Czemu o mi wysyła kropi nienawiści. O matko. Co mam mu teraz napisać. Myśl Dylan.

Ja:
Mogę wpaść do ciebie jutro?

Co ja zrobiłem.

Słodki Tommy😍
Jasne 😉

Uff

No dobra. Więc teraz muszę pomyśleć, co mam mu powiedzieć.

Thomas pov

Może nie potrzebnie pozwoliłem mu przyjść do mnie jutro?

Nie wiem, czy jestem gotowy by go zobaczyć.

O wiem! Po prostu napisze do niego, że jadę jutro do lekarza i nie będziecie mnie. Tak!

Nie. To głupi pomysł. Nie mogę zachowywać się jak dziecko.

Porozmawiamy i wyjaśnimy sobie tą sytuację.

* * *

Nie spałem całą noc, bo zastanawiałem się jak mam zacząć rozmowę z nim. Jak mam na niego teraz spojrzeć?

Chciał bym tylko wyjaśnić sobie z Dylanem tą sytuację i zostać przyjaciółmi. Tylko tyle.

Czekanie na niego to istna męka.

Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi.

Na chwilę wstrzymałem oddech po czym zamknąłem oczy i wypuściłem powietrze.

Dam radę.

Otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazał się szatyn.

- Hej - powiedział uśmiechając się lekko.

- H-hej. Wejdź - odszedłem na bok by mógł wejść do środka.

- No to ten... - zaczął Dylan a ja spojrzałem na niego - Em. Chciałem cię przeprosić. Wiesz. Za to, co stało się w sobote...

-N-nic się nie stało - uśmiechnąłem się lekko do niego, co odrazu odwzajemnił.

- Czyli między nami wszystko okej? - zapytał szatyn patrząc na mnie.

- Tak.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę - powiedział a ja zobaczyłem najpiękniejszy uśmiech świata.

Chyba się zakochałem.

* * * * *

No i jest. Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam pomysłu.

Ale, ale. Teraz mam Wene twórczą i ferie więc... 😏

Odrazu przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne i tak dalej.

Uwagi mile widziane xd

Don't Let Go [Dylmas]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz