Rozdział 3

1.1K 94 68
                                    

Siedziałem w pokoju i przeglądałem portale społecznościowe. Zobaczyłem, że mam kilka nowych powiadomień z Facebooka. Dylan, Minho, Daniel i Kaya dodali mnie do znajomych. Odrazu potwierdziłem.

Słuchałem właśnie muzyki gdy zobaczyłem dymek czatu na telefonie. Zaciekawiony odrazu odczytałem. Dylan.

Dylan O'Brien:
To kiedy uczymy się fizyki? 😜

Thomas Sangster:
Kiedy ci pasuje.

Dylan O'Brien:
Czemu wysłałeś mi kropkę nienawiści? 😱

Thoams Sangster:
Przypadkiem 😀

Dylan O'Brien :
Uffff.. już się bałem😰😰

I tak minęły mi kolejne dwie godziny. Które swoją drogą miałem poświęcić na naukę. Zamiast tego pisałem z Dylanem. Dowiedziałem się gdzie mieszka! Nie powiem, przydatne.

- Thomas! Chodź na obiad - uslyszałem wołanie mamy z dołu.

- Już! - odpowiedziałem i wstałem z łóżka.

- Odrobiłeś lekcję? - zapytała ojciec który siedział już przy stole.

- Jasne - uśmiechnęłem się lekko.

Taa, kłam dalej, Thomas.

Po obiedzie znów zaczęłem pisać z Dylanem. Naprawdę go polubiłem, mamy wspólne zainteresowania.

Skończyłem pisać z szatynem Dopiero koło północy. Uznaliśmy w tedy, że jest późno a jutro zobaczymy się w szkole.

* * *

- Thoams, wstawaj.

- Uh.. - wymruczałem w poduszkę.

- Zaraz się spóźnisz do szkoły.

- Uh..

- Dylan po ciebie przyjechał.

- Uh..co?! - wstałem z łóżka jak poparzony.

- Wiedziałam - uśmiechała się mama i wyszła z pokoju.

Przewróciłem jedynie oczami i wstałem z łóżka.

Szybko ubrałem się i w miarę ogarnąłem, po czym zszedłem na dół do kuchni.

Zobaczyłem, że zostało mi tylko pół godziny do pierwszej lekcji. Zanim dojdę zejdzie jakieś piętnaście.

Muszę się pospieszyć.

Niestety, matka nie pozwoliła mi wyjść bez zjedzonego wcześniej śniadania. Zajęło mi to około dziesięciu minut.

Wyszedłem z domu, włożyłem sobie słuchawki do uszu i ruszyłem w stronę szkoły.

Nucąc pod nosem piosenkę Twenty one Pilots, nie zauważyłem przejeżdżającego samochodu, który wjechał w kałuże obok mnie.

Super. Teraz jestem jeszcze cały mokry. I w dodatku spóźniony.

* * *

Wkurzony wszedłem do klasy, uczniowie jak i nauczyciel od biologii, byli bardzo zdziwieni.

Usiadłem na swoim miejscu i wyciągnęłem potrzebne książki.

Do końca lekcji bazgrałem coś w zeszycie.

Nie dość, że było mi zimno bo Moje ubrania były całe mokre, to jeszcze nie mam nic na zmianę. Super.

Po lekcji szybko wyszedłem z klasy. Poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię więc odwróciłem się.

- Hej. Nie potrzebujesz czasem czegoś na zmianę? - uśmiechnął się promiennie Dylan, przez co cała złość ze mnie uleciała.

- Potrzebuję - spojrzałem na swoje ubrania - i to bardzo.

- Chodź, mam jakieś ubrania w szawce.

Po chwili doszliśmy do szafki szatyna.

Chłopak wyciągnął z niej czarne spodnie i dużą granatową bluzę.

- Może być trochę za duże bo jesteś dorobny, ale lepsze to, niż marznąć - uśmiechał się co odwzajemniłem.

- To ja się pójdę przebrać.

Zdjąłem mokre ubrania i założyłem te, które dał mi Dylan.

Były za duże i to sporo. Pewnie wyglądałem śmieszne, ale trudno.

Wyszedłem z toalet, zauważyłem Dylana rozmawiającego z Danielem i Kayą.

Gdy chłopak mnie zobaczył, uśmiechnął się.

- Wyglądasz jak dziecko - zaśmiał się.

- Dzięki​ - odparłem z sarkazmem.

Dylan tylko zaśmiał się cicho.

- Niech ja tylko dorwę tego co mnie tak załatwił - powiedziałem cicho.

Cała trójka jedynie zaśmiała się.

- Idziemy na lekcję? - zapytała po chwili Daniel.

- Jasne.

Jak się okazało, mam matematykę razem z Kayą, Danielem i Dylanem. Myślałem, że matematykę zawsze będę tylko z Minho. No cóż, nie będę się kłócić.

* * *

Po lekcjach jak zwykle wracałem pieszo do domu. Wszystko było by dobrze, gdybym nie pośliznął się na chodniku i nie skręcił kostki.

Don't Let Go [Dylmas]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz