24. Los się do mnie uśmiechną

2.1K 67 0
                                    

Jackob

- No więc...-ciekawe- Zacznijmy od może dziewczyny- powiedział.

- Nie dziękuję- usłyszałem obok siebie jej głos.

- No dobrze. Chlopcze twój ojciec chciał byś dostał jego willę w Nowym Yorku i 30 tysięcy- no pięknie.

- Przepraszam, ale mam pytanie- odezwała sie moja siostrzyczka.

- Słucham- odpowiedzial.

- Jest może wytłumaczone czemu rodzice nas okłamywali, że nic nie dostaniemy w spatku.

- Momęt- pżewijał swój wzrok przez kartkę.- Tak jest. Oklamywali was po to byście nie liczyli na nich i liczyli na siebie.

- O dziękuję- powiedziała skrepowana.

- No dobrze to teraz pani- mówił- Pani z to odzieczyła firmę handlową w Nowym Yorku, psa, którego posiada wasza ciocia w Londynie i tak samo jak pani brat 30 tysięcy.

- Nie możliwe- powiedziała.

- Możliwe, aktualnie pani firma jest nie czyna. Wszyscy pracownicy stawią sie w następnym tygodniu w pracy.

- Ale to nie możliwe, ponieważ mój ojciec powiedział, że firme bedzie miał jego najlepszy pracownik.- czy ona zawsze musi wszystko utrudniac?

- Nie a teraz otrzymacie klucze- powiedział.- Pani do wieżowca firmy a pan do willi.- uśmiechną sie.

- A i wasza ciocia prosi by odebrac psa juz dzisiaj.

- Dobrze przejedziemy sie do niej- powiedziałem.

- Dziekuke że mi przypomniałeś chłopcze obydwoje otrzymujecie jeszcze w spatku sportowe samochody.

- No to juz są jaja!- podnioslem troche głos.

- Po pierwsze ciszej, po drugie nie. Czekaja na was w willi.- poinformował nas i podał każdemu z nas po dwa pęki kluczy.

- Dziękukemy- powiedziała Liv i wyszliśmy na zewnątrz.

~*~*~*~*~~*~*~*~*~*~*~

Już wróciliśmy spowrotem do tego jakże pieknego miasta. Moja siostra jedzie z mną do willi z tym swoim sierściuchem. Umowiliśmy się że tam zostanie sama. Nie moge doczekac sie tego jakże pięknego widoku. Po tym jak zobaczymy mój nowy domek jedziemy swojimi autami do tej firmy. Zobaczyć wogule jak to wygląda itd. Mam nadzieje, że to nie żadne dno.

***
Okey przekonałem się, że mój nowy dom jest mega zajebisty i wogule odjazd. Teraz jesteśmy z Olivią w samym środku Nowego Yorku. Czyli musi to być mega spoczko firma.

Miałem racje to jedna z lepszych na świecie. Jestem z niej dumny.

Aktualnie jestem w swojej pierwszej willi.

- Stary gdzieś ty był?- pyta mnie Asch.

- W Londynie. Wezwali mnie na przeczytanie spatku.- odpowiedziałem.

- Aha. Oliwia też była?- Tak.

- Niestety nie było jej- kłamie.

- I jak było?- pyta ale odrazu rusza sie z miejsca gdy widzi dwie mega fury pod domem. Dwie???

- Cześć.- Olivia myślałem że nie chce go widzieć.

- Gdzie byłaś?- pyta Asch a ona milczy.

- Cześć no chodź juz do domu.- Co?? Nagle do domu wbiega ten pies.

- Już go nazwałaś?- lol.

- Tak. Powiem ci szczerze, że zastanwiałam się nad trzema imionami.- mówi. Asch ogulnie patrzy na nas jak na jakiś idiotów.

- Jakimi?- pytam. Mamęt to nie ja tylko ten palant.

- No więc- dziewczyna i tak patrzy na mnie.- Miało być właśnie Cześć albo Lol albo jeszcze Xd wiem kreatywne- zaczeliśmy się śmiać.

- Można sie dowiedzieć co tu się dzieje?- ona zawsze taki.

Oliwia

- Można się dowiedzieć co tu się dzieje?- Ughh...

- Nie, kurwa nie można- boom.

- O co ci chodzi?- o nic tylko mnie zdradziłeś.

- Może o to że mnie zdradiłeś cwelu.

- Ja ciekawe kiedy?- o to jest juz przeginka.

- Nie wiem może w moje własne urodziny!- już nie wytrzmałam.

- Tak, tak na pewno- powiedział. Na co ja wyciągłam telefon i szukałam tego głupiego zdjęcia. Znalazłam.

- Tak!- krzyknełam- Popatrz sobie!- chwile się przyglądała, aż go zatkało.

- Ale... ale

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No właśnie ale co? Dowiecie się w następnym rozdziale.

Mam po świetach taką wenę że wow.

Do następnego
Smieszek0209

Przyjaciel mojego brata 1&2 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz