Rozdział 14

57 15 2
                                    

Niechętnie otworzyłam opuchnięte od płaczu oczy. Czułam się naprawdę fatalnie. W moich uszach cały czas jak echo rozbrzmiewały słowa Noah, który mówił, że jestem pieprzonym problemem. W tej chwili żałowałam, że nie odważyłam się przyłożyć mu wczorajszego wieczoru w te jego parszywą i niewyparzoną mordę.

Sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej, który wskazywał dopiero dziewiątą godzinę. Poza tym na ekranie widniała ikonka informująca o kilkunastu nieodczytanych wiadomościach. Pominęłam wiadomości od Noah, odczytując te od przyjaciółki.

April: I jak udała się randka?

April: Czyżby wydarzyło się coś więcej o czym nie chcesz mi powiedzieć?

April: Zoe?!

April: Gadaj co zaszło między wami!

April: Jeśli nie odpiszesz mi do południa, obiecuję, że pojawię się w twoim domu i wszystko mi wtedy wyśpiewasz.

Zoe: Opowiem ci wszystko w szkole, teraz nie mam siły o tym gadać.

Westchnęłam , przechodząc do wiadomości od Noah. Z jednej strony, nie chciałam ich czytać, tylko usunąć, tak jak jego z mojego życia, co jak na razie było niewykonalne. Z drugiej strony jednak korciło mnie żeby przeczytać co tam napisał i ostatecznie to właśnie moja ciekawość zwyciężyła.

Noah: To chyba jednak poważnie zastanowię się zanim cię wpuszczę XD

Noah: Jesteś tam?

Noah: Dobra nie rób sobie jaj tylko odpisuj.

Noah: Mam zacząć się bać?

Noah: Odpisz bo zaczynam się naprawdę martwić.

Noah: Mam dzwonić po policję, że zaginęłaś?

Noah: Pieprzyć policję, jeśli w ciągu godziny nie zobaczę cię całej i zdrowej to sam załatwię tego gnoja jeśli cokolwiek coś ci się stanie.

Jedyne co czułam po odczytaniu tych wiadomości to mętlik w głowie. Naprawdę nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Zwłaszcza o jego wahaniach nastroju. Najpierw potrafił być troskliwy i martwić się o mnie, a kiedy się zjawiłam był zupełnie innym Noah. Takim, którego do tej pory nie znałam. I chyba nie chciałam widzieć ponownie. Wiedziała, że prędzej czy później czeka nas bardzo długa rozmowa. Jednak ja wolałam, aby było to później.

Wstałam z łóżka, starając się jako tako doprowadzić do porządku. Wzięłam długi i zimny prysznic, który swoją drogą w ogóle mi nie pomógł, po czym przebrałam się w jeasny i szary ciepły sweter. Włosy związałam w wysokiego kucyka, a cały makijaż ograniczyłam tylko do tuszu do rzęs. Nadal mając na nogach moje królicze kapcie zeszłam na dół, żeby coś przekąsić. Jak się okazało Toby i Charlie nadal smacznie spali w swoich łóżkach, podczas gdy Noah drzemał na kanapie w salonie. Przeszłam najciszej jak umiałam do kuchni, żeby tylko go nie obudzić. Nie musiałam zaglądać do lodówki, żeby wiedzieć, że jest pusta po imprezie. W końcu oni jak termity wyżarli wszystko. Dlatego chwyciłam ostatnie jabłko z półmiska stojącego na blacie i ruszyłam w stronę drzwi, żeby się ubrać i wyjść do sklepu po coś do jedzenia.

Ubrana w czarną skórzaną kurtkę i trapery w tym samym kolorze, już miałam wychodzić, kiedy zobaczyłam jak brunet przekręca się na kanapie, zrzucając tym samym z siebie koc. Westchnęłam, po czym podeszłam do niego z powrotem go przykrywając. Może i zalazł mi ostatnio za skórę, ale nie byłam na tyle zimną osobą, żeby pozwolić mu marznąć. Zwłaszcza, że był już październik, a na dworze nie było już zbyt ciepło.

-Zoe?- spytał nie otwierając oczu, kiedy przez przypadek dotknęłam jego ramienia.

-Tak śpij dalej, ja zaraz wrócę bo idę do sklepu- poinformowałam go, powoli oddalając się.

You Belong To MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz