Atsushi poprawił białą koszulę i obejrzał się w lustrze. Był gotowy. Spojrzał na zegarek. Za kilka chwil ON przyjdzie i będą znowu TO robić. I znowu ON zapomni wraz ze świtem, ale Atsushi nie zapomni. Nie mógł zapomnieć. Za każdym razem był trzeźwy, nie to co ciemnowłosy.
Nakajima westchnął i w tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Pobiegł otworzyć. Miał już witać Dazaia, ale zamiast niego zastał Akutagawę. Fioletowe oczy z zielonym pobłyskiem się rozszerzyły. Nie spodziewał się go.
- C-co ty tutaj robisz?!
- Dostałem SMS-a od Dazai-san z tym adresem. Kazał mi się kimś zająć, a byłem jakoś w okolicy – Szarooki pokazał wyświetlacz swojego telefonu.
Atsushi odsunął się i wpuścił gościa. Co miał zrobić? Zatrzasnąć je i zaryglować? No w sumie... To byłoby w porządku, patrząc na ich przeszłość, ale białowłosy nie miał ochoty rozdrapywać ran. Przynajmniej nie teraz...
Czarnowłosy wszedł i zdjął buty oraz skarpetki. Zawiesił na kołku swój płaszcz. W mieszkaniu młodszego było bardzo ciepło. Tak strasznie przytulnie i ciepło. Szare oczy zbadały pomieszczenie przed nim. Nie było dużo mebli, ale atmosfera było takie... Nie umiał tego nazwać.
Blade dłonie rozwiązały białą chustę, a ich właściciel usiadł na krześle w kuchni. Na drugim krześle usiadł gospodarz. Krzesła, jak stół, przy którym stały, były ciemne. Ładnie kontrastowały z jasną podłogą i skórą siedzących na nich mężczyzn. Atsushi naciągnął mocniej koszulę na kolana. Nastała niezręczna cisza.
Ryuunosuke zlustrował wygląd tygrysołaka. Oprócz białej koszuli nic nie widział. Zagryzł wargę ze złości. Jak Dazai-san mógł wykorzystywać i go. Używać ludzi jako zamienników. To irytujące. Bawić się czyimiś uczuciami. Od czasu do czasu coś razem zrobić, a później udawać, że nic nie miało miejsca.
-Wykorzystuje cię?
-Co? Dazai? Nie... NIGDY!
-Ale robi TO z tobą, ale nie czuje tego samego?
Nakajima nie mógł zaprzeczyć. Opuścił głowę i zagryzł wargę ze złości oraz swojej bezsilności. Nieświadomie zacisnął pięści na krawędzi swojej koszuli, mnąc ją przy okazji. Skąd on to wiedział. Aż tak bardzo widać, że to go przerasta? Że płacze po nocach, bo Dazai znowu zrobił to samo? Jeśli tak, to...
Nagle coś szorstkiego i ciepłego dotknęło jego czoła, by przejechać na włosy i je zmierzwić. Białe kosmyki podskoczyły, gdy Atsushi gwałtownie podniósł głowę. Tym samym spowodował szybki obrót głowy, która wprawiła w ruch czarne włosy, oraz zabranie dłoni. Fioletowe oczy zamrugały parę razy. Tego się nie spodziewał. Wszystko prócz tego.
W ciszy, która trwała już dobrych parę chwil, zawisło zażenowanie, wstyd i konsternacja. A te emocje nie sprzyjały ocieplaniu relacji, a ku temu mogło posłużyć to spotkanie. Jednak szansa spalona. Może jednak...
- Masz miękkie włosy – ciche mruknięcie przerwało ciszę. Szare oczy obserwowały zza kurtyny włosów reakcję drugiego chłopaka.
- A-a... ty masz przyjemną dłoń – Atsushi skulił się i opuścił głowę, próbując ukryć rosnące rumieńce.
Nie wiedział dlaczego to powiedział. Chyba chciał się odwdzięczyć, ale... To co poczuł gdy jego śmiertelny wróg, przynajmniej tak powinien o nim myśleć, zaczął głaskać go po głowie... To przyjemne ciepło. Takie obce, ale bardzo przyjemne. Nie wiedział co oznacza, ale już je lubił. I chciał więcej.
- Dzięki... - Akutagawa był zszokowany. Nikt nie powiedział mu takiego czegoś. Nikt nie prawił mu komplementów, które nie były związane z zadaniami, które wykonał. Ale kiedyś było inaczej. Kiedyś Gin i Dazai-san mu codziennie mówili coś miłego. Zapomniał jak to jest.
Uchwycił ruch i usłyszał tupot stóp. Przeklął siebie w myślach. Miał mu pomóc, pocieszyć czy coś w tym stylu. A nie... Jestem beznadziejny, pomyślał i wstał. Musiał znaleźć tygrysołaka. Poczuł się jak w pracy. Westchnął i udał się ku jakimś drzwiom. Przynajmniej teraz ma ułatwione zadanie. Nie ma do przeszukania parunastu tysięcy hektarów, tylko parę metrów kwadratowych. Pocieszająca wizja.
Jednak nie czekało go szukanie, bo za drzwiami, które przeszedł, znalazł swoją „zgubę". Bardzo mocno zwiniętą, w kącie i spazmatycznie unoszącą ramiona, a temu towarzyszyło ciche łkanie, które w panującej ciszy wydawało się głośniejsze. Kolejne westchnięcie wydobyło się z piersi bruneta. Nie był zbyt dobry w pocieszaniu. Zastanowił się. Co zrobiłby Dazai-san? Uderzył lekko pięścią w otwartą dłoń. Znał już odpowiedź. Podszedł do Atsuhiego.
- Ej. Popatrz na mnie - Szturchnął go lekko palcem. – Tygrysołaku - Zaczął go rytmicznie szturchać.
- Zostaw mnie – Atsushi podniósł mnie, chcąc popatrzeć się krzywo na Akutagawę.
Jednak nawet nie zdążył spojrzeć na starszego chłopaka. Nie mógł też nic powiedzieć. Tylko wymruczał coś w usta czarnowłosego. W przeciwieństwie do dłoni, były miękkie i aksamitne. Białowłosy poczuł jak gotuje się żywcem.
- Naprawdę mam cię zostawić? – Akutagawa odsunął się od smakujących malinami ust.
- N-Nie – Nakajima wyszeptał opuszczając głowę. Nie wiedział już czego sam chce.
- Więc mogę?
Nie czekając na pozwolenie uniósł delikatnie głowę Atsushiego. Pod fioletowymi oczami były widoczne mocne rumieńce. Piękny, pomyślał i ucałował go ponownie. Spodobało mu się to. I to strasznie.
Młodszy powoli zaczął odpowiadać na ten pocałunek. Zarzucił ręce na kark Ryuunosuke, który zaczął rozpinać jego koszulę. Czarnowłosy przyszpilił młodszego do ściany, na co odpowiedziało mu ciche stęknięcie.
***
Stali na balkonie i patrzyli w niebo. Ręka Akutagawy obejmowała biodro Atsushiego. Ich koszule powiewały na chłodnym wietrze, jednak nie było im zimno. W dłoniach trzymali kieliszki z szampanem.
Atsushi pochylił się i oparł o barierkę. Nie mógł się doczekać fajerwerków, które miały rozświetlić niebo nad Yokohamą. Przygryzł wargę i w tym momencie rozbrzmiało bicie zegara, obwieszczające północ. Granatowe niebo rozpromieniało kaskadą barw. Nie brakowało chyba żadnej. Temu wszystkiemu towarzyszyły charakterystyczne dźwięki.
- Szczęśliwego Nowego Roku, Aku – Białowłosy prostując się, uśmiechnął się i przytulił do swojego ukochanego.
- Aku? Niech będzie. I nawzajem, Atsushi – Ręka mocniej przycisnęła biodra dwóch mężczyzn do siebie.
Stuknęli się kieliszkami i obserwowali jak barwy mieszają się na nocnym niebie. A raczej młodszy to obserwował, bo szare oczy badały uważnie zachwyconą twarz pogrążoną w świetle. Cudny.
Po pokazie sztucznych ogni wrócili do mieszkania. Usiedli na kanapie przytulając się. Zapadła cisza, która zwiastowała poważną rozmowę.
- To od rana zaczynamy znowu? – Atsushi spojrzał na Akutagawę. – Znowu będę na ciebie polował, a ty nie będziesz dawał się złapać?
- Chyba tak – Szorstka dłoń zaczęła gładzić białe włosy. – Ale nie zapomnisz o tym?
- Nigdy. To będzie nasza słodka tajemnica - Ich usta złączyły się w pocałunku. – W porządku?
- Oczywiście.
***
Jest po 17. Jest 31 grudnia. Sylwester. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO! ZA GŁOSY, KOMENTARZE I WSPARCIE.
SPECJALNE PODZIĘKOWANIA DLA MOICH KOCHANYCH DZIEWCZYN. 21 IX 2017
CZYTASZ
Czas | BSD
Fanfiction"Im bardziej wyszukany i delikatny jest kwiat radości, tym czulsza powinna być ręka, która go zrywa". - Samuel Taylor Coleridge Czas. Chwila. Mrugnięcie oka. To tak niewiele. Ale gdy odczuwamy cierpienie to wydaje się, że ciągnie się w nieskończonoś...