40

361 20 1
                                    

******Niall******

  Była sobota coś koło 8.40. Razem z Louisem jechaliśmy po Liama do szpitala bo dostał wypis. Lou miał jechać sam ale ja nie mogłem spać więc stwierdziłem, że pojadę z nim.
  Liam czekał już na nas w recepcji. Było widać, że ma już dość tego szpitalnego klimatu. W sumie kto nie miałby go dość?

-Hejkaa-powiedział Li uśmiechając się.

-No hej, co tam?-Louis podszedł do niego a ja stanąłem obok nich.

-No spoko nawet. Jeszcze tylko mi wypis przyniosą i możemy jechać.-Lou kiwnął głową i usiadł na jedym z krzeseł. Z Liamem zrobiliśmy to samo.
Nie musieliśmy długo czekać bo chwilę później przy nas zjawił się lekarz. Podał Liamowi te wszystkie kartki i wyszliśmy ze szpitala. Kiedy byliśmy w drodze do auta Louisa zauważyłem przy nim jakiegoś kolesia.

-Emm...Lou?-przerwałem mu rozmowę.

-Hm?-szatyn spojrzał na mnie.

-Ktoś stoi przy twoim aucie.-kiedy to powiedziałem chłopak momentalnie odwrócił się w stronę gdzie stało jego camaro. Stał przy nim jakiś chłopak w kapturze. Z tego co udało mi się przyuważyć był blondynem.
Podeszliśmy do niego, Lou był mega wkurzony bo to gościu coś grzebał przy jego aucie więc Louis bardziej podbiegł niż podszedł ale z tym to już mniejsza bo i tak wszyscy stanęliśmy przy nim.

-Co ty robisz??!!-krzyknął Lou odpychając chłopaka który właśnie grzebał pod maską samochodu.

-To za to, że przez niego-pokazał na Liama-Meghan mnie olała!!-krzyknął nie znałem go, ale wiedziałem, że chłopaki go znają bo miał coś wspólnego z pobytem Liama w szpitalu.

-Na jej miejscu też bym to zrobił.-wzruszyłem ramionami.

-Ty się nie odzywaj bo źle skończysz.-warknął do mnie.- Gdybyście przyszli chwilę później to udało by się!! Zginęli byście przy pierwszej lepszej okazji a Meghan była by moja!!

-Za chwilę oberwiesz ode mnie drugi raz.-powiedział Liam i starał się uspokoić.
Jednak Lou tym razem nie był spokojny, podszedł do niego i trzymając go za bluzę przycisnął do ściany.

-Słuchaj Kyler czy jak ci tam było. Wara od mojego farbowanego blondyna i od mojego samochodu tym bardziej.-Louis walnął go w twarz tak, że Kyler aż zakrył ją rękawem bluzy.

-Policzymy się dzisiaj na torze...-powiedział odchodząc z krwawiącym nosem. Chwila, co?

-Fuuck!!-powiedział Lou podchodząc do otwartej maski.-Przeciął hamulce, nie dojedziemy tak.-szatyn popatrzył na nas licząc, że coś wymyślimy.

-Zadzwonić do Harrego?-spytałem kiedy Liam podszedł do Lou i zaczęli coś grzebać pod maską.

-Dzwoń.-rzucił Li. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem do Hazzy.

-No hej Heri.-powiedziałem kiedy odebrał.-Mamy mały...-popatrzyłam na Liama który patrzył na mnie z uniesionymi brwiami.-...duży problem.

-Co? I gdzie wy w ogóle jesteście?-spytał.

-No pojechaliśmy z Lou po Liama i jakiś gościu przeciął w aucie Louisa hamulce...

-Jakiś gościu?-spytał lekko zdziwiony ale było słychać, że jest zdenerwowany.

-Oni go znają ale ja nie za bardzo...-Wykrzywiłem się, co prawda przywykłem do tego, że chłopaki nie mówią mi wszystkiego ale drażni mnie to bo też chciałbym o niektórych rzeczach wiedzieć.

-Hmm...Ok, powiedz im, że będę za jakieś 20 minut i zadzwonię do Dereka.-westchnął.

-Ok-rozłączyłem się i schowałem telefon z powrotem do kieszeni w kurtce.

Bad Direction Where stories live. Discover now