29

430 17 0
                                    

Isabella

Jechałam z Michaelem jego samochodem. Jechaliśmy w ciszy. Nie wiedziałam o co chodzi ale mogłam się domyślić, że Will ma z tym coś wspólnego. Od początku mi się nie podobał. Westchnęłam po czym brunet przerwał niezręczną ciszę.

-Meghan powiedziała ci o co chodzi?-spytał nie odrywając wzroku od drogi.

-Nie, nikt mi nic nie mówił, ale jak ten idiota jej coś zrobił to uduszę go!! Przysięgam!!!-powiedziałam po czym odgranęłam włosy które opadły mi na twarz. Chłopak wykrzywił się i spojrzał na mnie.

-Uwierz mi ja też bym to najchętniej zrobił...- Michael wrócił wzrokiem na drogę.
Kilka minut później byliśmy już u niego. Zanim weszłam do domu słyszałam podniesiony głos Meghan.
Mhm, będzie się działo.

-Jak mogłeś mi o tym nie powiedzieć!-krzyknęła Meg do Michaela kiedy weszliśmy do domu.

-Nie chciałem żebyś wiedziała, że jesteś spokrewniona z tym debilem!-krzyknął brunet.

-Daruj sobie Michael!-warknął Will. Stałam jak wryta. Meg spokrewniona z Will'em? No chyba zaraz zemdleje.
Przerwałam ich kłótnię.

-Zamknijcie się!-wrzasnęłam i wszczyscy umilkli.-Wytłumaczy mi ktoś o co do cholery chodzi?!-spytałam zdenerwowana.

-Ten debili nie powiedział mi, że Will to mój kuzyn!-krzyknęła. Super, skoro to jej kuzyn to będzie się z nim widywać jeszcze częściej...świetnie. Ale cóż, czego nie robi się dla przyjaźni, musiałam stanąć po jej stronie.

-Michael trzeba było jej od razu powiedzieć!-zwróciłam się do bruneta.

-Meg, ja to zrobiłem dla twojego dobra!-chłopak popatrzył na nią błagalnym wzrokiem.

-Ach tak, myślałeś, że wiecznie będziemy ją okłamywać?!-krzyknął Will.

-Tak dokładnie tak myślałem!!-Michael był wyraźnie wkurzony.

-Ale mimo to powinieneś był jej powiedzieć.-stwierdziłam.-Tak, ja też nie chciałam żeby Meghan się z nim spotykała ale nie możemy jej tego zabronić!-powiedziałam do bruneta.

-Nareszcie gadasz z sensem Goldenrose.-rzucił Will.

-Zamknij się, nie mówię do ciebie!!-popatrzyłam na niego groźnie. Byłam wkurzona, a jak ja jestem wkurzona to się nie kontroluje.

-Wiecie co?! JA WYCHODZĘ!-Meghan była rozdrażniona, wkurzona, poirytowana i wszystko na raz. Wybiegła z domu trzaskając za sobą drzwiami.

-Brawo!Gratuluję!-rzuciłam w ich stronę i wyszłam za brunetką.

Meghan

Nie mogłam już ich słuchać. Liczyłam, że Isa wyjdzie za mną i się nie myliłam. Blondynka dogoniła mnie kiedy właśnie skręciłam w jedną z uliczek.

-Meg...-powiedziała zdyszana.

-Dlaczego wy go tak nie lubicie?-spytałam z wyrzutem.

-Meghan, dobrze wiesz, że to nie tak. Ale zrozum, że za każdym razem jak chcę żebyśmy się spotkały to NIE BO WILL w szkole na przerwach WILL wszędzie ten ZASRANY WILL!!!!-krzyknęła. I spojrzała na mnie.-Michael źle zrobił, że ci nie powiedział tak też mam do niego o to wąty, ale mi też brakuje już naszych wspólnych nocowań, głupich pomysłów i darcia się do naszych ulubionych piosenek.-spuściłam wzrok. Nie potrafiłam się na nią gniewać dłużej niż 10 minut. Była jedną z bliższych mi osób i potrzebowałam jej żeby normalnie funkcjonować.

-Ehh...no dobra. Postaram się to jakoś ogarnąć, tak żebym więcej czasu spędzała z tobą.-zatrzymałyśmy się.

-Ale Michaelowi nie daruje tego, że ci nie powiedział.-powiedziała po czym przytuliła mnie.
Wróciłyśmy do mojego domu.

-Ochłonęłaś?-spytał Michael kiedy weszłyśmy do środka.

-Nie daruję ci tego...-warknęłam w jego stronę, na co on lekko się skrzywił.
Spojrzałam na Will'a który lustrował bruneta gniewnym spojrzeniem.
Nagle usłyszeliśmy wibracje, Isa wyciągła telefon z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz po czym odebrała.

-Nooo...może za chwilę a co?
Nie, wszystko ok..
Napewnooo, zaraz będziemy.
No pa.-blondynka przewróciła oczami.-Liam, pytał się czy jedziemy.-spojrzała na nas wszystkich i schowała telefon do kieszeni.

-Ja już będę leciał...dzwońcie jak coś.-powiedział Will i ubrał swoją kurtkę.-Pa.-lekko się do nas uśmiechnął i wyszedł. Popatrzyłam groźnie na Michaela który stał zmieszany.

20 minut później dojechaliśmy do chłopaków. Westchnęłam i wysiadłam z samochodu. Michael przez całą drogę milczał.
Weszliśmy do środka tak jakbyśmy byli u siebie i w przedpokoju od razu pojawił się Liam.

-Heej...wszystko okej?-spytał patrząc najpierw na mnie i na Isę a później na Michaela.

-Tak-rzucił szybko brunet i poszedł w stronę salonu.

-Coś się stało?-spytał podchodząc do mnie. Isa stwierdziła, że zostawi nas samych i poszła do reszty chłopaków a ja postanowiłam się zwierzyć Liam'owi. Wiedziałam, że mogę mu zaufać.

Isabella

-Co oglądacie?-spytałam siadając na moim poprzednim miejscu obok Louisa.

-Kolejny słaby horror...-stwierdził szatyn spoglądając na mnie.

-Słaby...taaa...-powiedział Niall który siedział pod kocem zakrywając sobie oczy. Zaśmiałam się. Zaczęłam oglądać razem z nimi, nie powiem był zrąbany ale nawet całkiem zabawny jak na horror. Chwilę później do salonu wszedł Liam z Meg. Oparłam głowę na ramieniu Louisa, chciało mi się spać ale za wszelką cenę starałam się nie zasnąć.

-Głodny jestem...-powiedział Niall patrząc na nas spod koca.

-To se coś ugotuj...-powiedział Hazz z zamkniętymi oczami siedząc na fotelu, on też już prawie spał.

-Ja wam coś ugotuję!!-krzyknął Mark, najwyraźniej chciał się podlizać.

-Czekamy...-rzucił znudzony Zayn. Podekscytowany Mark ruszył do kuchni.

-Jeszcze nas otruje i będziecie mieli swojego Marka...-wymruczałam.

-Niall ty próbujesz pierwszy.-rzucił Lou w stronę blondyna.

-No ba, a co ty myślałeś?-spytał zdziwiony Niall.

-Cieszę się, że podzielasz moje zdanie.-Louis uśmiechnął się pod nosem.
W tym momencie usłyszeliśmy Mark'a z kuchni.

-Fuuuuuuuuuck!!!!!!-krzyknął.

-Jednak wolę jak Niall robi jajecznicę...-powiedziała Meghan podnosząc się bo leżała głową na Liamie.-Nawet tą spaloną...

-Ja chyba też...-dodał Hazz krzywiąc się.-Ale dajmy mu szansę..-chyba sam nie wierzył w to co mówił.
Pół godziny później po długich zmaganiach z ugotowaniem czegoś i po naszym wysłuchiwaniu jego przekleńst z kuchnii, Mark przyniósł dla każdego naleśniki na talerzu.

-Emmm...-zaczęła Meghan.-Jadalne?-spojrzała na blondyna który wpieprzał już chyba trzeciego naleśnika.

-Za mało nutelli-przełknął.-Ale ujdzie.-wziął następnego gryza.

-Ja chyba podziękuję...-powiedziałam, nie ufałam Mark'owi.

-No dawaj Iska, nie bądź ciota.-rzucił Cameron w moją stronę, miał całą buzię uwaloną nuttelą.

-Ja? Ja ciota?! To chyba siebie nie widziałeś!- powiedziałam poirytowana. W tym momencie telefon Meghan zaczął dzwonić.

******************************
Jak myślicie, koniec dramy? 😏 a może niee? 😏

Lounialle <3

Bad Direction Where stories live. Discover now