46

306 18 2
                                    

******Meghan******

Weszłam z Liamem do salonu z którego było słychać krzyki Louisa.

-Isa nie ta bramka!

-Nie moja wina że są takie same!- dziewczyna wstała i z padem w ręce podeszła do nas.-Masz ja w tą podróbe fify nie gram...- dała mi urządzenie do ręki i wzięła chipsy.

-No to Meg grasz za nią czy ja mam?- Li chciał zabrać pada ale wpadłam na lepszy pomysł.

-A może ja i Isa na was?-spojrzałam na nich.

-Pfff nie macie z nami szans!- Lou staną na przeciwko mnie. Był dużo wyższy niż ja, patrzył na mnie z góry swoimi niebieskimi tęczówkami.

-To się jeszcze okaże. Isa!-dziewczyna zerwała się z miejsca przy czym wysapała chipsy na Nialla.

-Noo nie ja chciałam to zjeść...- zrobiła smutną minę ale jak zobaczyła Nialla który to wszystko wpycha do buzi lekko się wykrzywiła.- Yyyyy...to co gramy?

Razem miałyśmy opracowany plan który nigdy nie zawodził a przynajmniej nie przy naszych braciach którzy zawsze dawali się wrobić.
Wybrałam nam dobrą drużynę. No dobra, może nie do końca najlepsi ale przynajmniej przystojni.
Louis i Liam wzięli sobie jakiś tam mistrzów świata ale nawet z dobrą drużyną nie mają z nami szans.

Zaczęło się spokojnie, chłopacy mieli piłke, strzelili bramkę i wtedy się zaczęło. Isa wiedziała co robić, czyli udawać że jej pad się rozładował.

-Ej stooop! Bo mi pad nie działa! Lou zrób coś!-chłopaki na chwilkę odwrócili wzrok od ekranu i odłożyli pady na ziemię a wtedy zaczęłyśmy strzelać im bramki.

- Ej oszustki! Nie ma tak!-oburzył się Liam.

- Oj jak nam przykro chyba przegraliście!- zaśmiałam się im prosto w twarz.
Liam się wkurzył i wziął od Zayna piwo i wylał je na blondynkę.

-O ty! Pożałujesz!-wbiegłyśmy do kuchni. Zabrałam miód a Bella cynamon. Wylałyśmy to na Liama który nie wiedział co się dzieje.
I takim sposobem wszyscy się gonili i obrzucali wszystkim co było pod ręką. Nawet nie wiem kiedy Zayn wypchnął Nialla przez okno. Blondyn miał szczęście, że spadł na balkon sąsiadów Isy którzy mieszkali pod nią.

******Następnego dnia******

Ten irytujący budzik zawsze musi zadzwonić gdy dobrze mi się śpi. Wstałam i podeszłam do szafy, wybrałam zwykłe jeansy i czarny podkoszulek a na to bluzę. Umyłam zęby i przeczesałam włosy. Gotowa zeszłam po schodach do kuchni, przeglądałam social media i zjadłam śniadanie które uwaga, zrobił Michael. Tak, też byłam zdziwiona bo z naszej dwójki nikt nie umie gotować a tu nagle on mi naleśniki robi. Szacun. Więc zjadłam nawet dobre naleśniki i poszłam pod blok Isy.
Gdy szłam przez park zauważyłam Kylera.

-Hej-przywitałam się podchodząc do chłopaka-Dawno się nie widzieliśmy, co u ciebie?

-Ooo Megi, hej. Ślicznie wyglądasz.- uśmiechnął się zalotnie- U mnie spoko. Widzę że idziesz do szkoły, odprowadzić Cię?

-Wiesz co, miałam iść jeszcze po Isee...

-Isabella to duża dziewczynka nie potrzebuje opiekunki. No proszę Cię...-byłam zmieszana, zależało mi na Liamie ale jednak Kyler...

-No niech ci będzie chodź.-
Napisałam szybko wiadomość do przyjaciółki i poszliśmy.

******Isabella******

Kompletnie nie wyspana siedziałam w kuchni i jadłam płatki. Za chwilę miała przyjść po mnie Meghan i razem miałyśmy udać się do szkoły.
Nagle mój telefon zawibrował.

Meghan: Nie czekaj na mnie. Idę do szkoły z Kylerem :*

No tak, przecież ona nie wie jaki on jest. Czemu ja jej nie powiedziałam co zrobił z autem Louisa?
Wstałam szybko i poleciałam ubrać buty i kurtkę.
Zbiegałam po schodach gdy nagle wpadłam na kogoś.

-Przepraszam...a to ty. -przede mną stał Louis i jadł banana. Aha.

-Co ci się tak śpieszy? Chciałem was zabrać do szkoły.-powiedział.

-Nie mam czasu muszę lecieć po Meg. -podniosłam się i zbiegłam dalej. Kątem oka zauważyłam, że szatyn udał się za mną więc miałam obstawe.

-Emm... co ona znowu zrobiła? - spytał gdy byliśmy już na polu.

-Jest z Kylerem. Tyle wystarczy...-westchnęłam.

-Ymmmm...bo wiesz Li tak jakby przyjechał ze mną...-chłopak spojrzał na mnie.

-Ja nie mogę, to powiedz mu że...- właśnie wtedy Liam pojawił się z nikąd. Tak po prostu wyrósł z pod ziemi.

-Komu powiedzieć?- zapytał-Gdzie masz Meg?

-Ona emm...napisała mi, że jest już w szkole bo musi...yyy test z biologii napisać.-powiedziałam szybko.

-Aaa okej to jedziemy? Bo mamy 10 minut.-popatrzył po nas.
Moje kłamstwa wygrywają wszystko.

Wsiadłam do samochodu modląc się żeby przyjaciółka była już w szkole i nie wpakowała się w jakieś gówno z tym całym Kylerem.

Pięć minut przed dzwonkiem weszłam do szkoły i na szczęście Meg stała pod szafką gadając z Willem. Boże, jeszcze jego mi dzisiaj brakowało...

-Jesteś nareszcie, co tak długo?-spytała a ja otworzyłam moją szafkę sprawdzając czy mam ściągę na historie.

-Sorry Lou po mnie przyjechał i jeszcze jadł banana więc wiesz...

-Co? I się nie podzielił? Ale cham...- udała oburzenie.-Umiesz na historię, geografię, biologię i matematykę?

-No pewnie. Pfff ja bym nie umiała?- zaśmiałam się. Wczoraj nawet książki nie otworzyłam.

-Taaa...wiesz że Cię bardzo lubie i...

-Tak mam ściągę i tak dam ci spisać...-dziewczyna przytuliła mnie, pożegnała się z kuzynem i poszłyśmy na lekcję.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

MiAmI

Bad Direction Where stories live. Discover now