Rozdział 25.

7.8K 371 23
                                    

Rozdział 25.

+18

Harry zostawia samochód pod domem Liama. Chwyta moją malutką dłoń i szczelnie zamyka w swojej, uprzednio całując moje usta na powitanie. Wolnym marszem kierujemy się w stronę centrum Londynu, po drodze wymyślając różne miejsca, które możemy odwiedzić. Staram się nie myśleć o naszej rozmowie, aby nie zniszczyć sobie humoru, a co za tym idzie, Harry'emu również. Naszym pierwszym przystankiem jest festyn, urządzony pod London Eye, ponieważ brunetowi bardzo na tym zależy. Tuż przy wejściu przypomina mi się pierwszy dzień, kiedy Harry zaprosił mnie na randkę, dokładnie w to miejsce. Uśmiecham się sama do siebie, nie mogę tego powstrzymać.

-Z czego się tak cieszysz?- Pyta, zerkając na mnie co chwila.

-To miejsce naszej pierwszej randki.- Odpowiadam, nieco zasmucona faktem, że tego nie pamięta. Dlaczego w ogóle się tego po nim spodziewałam?

-Och… Wybacz. Co powiesz na rzucanie piłką?- Niemal natychmiast zmienia temat, wydaje się być kompletnie niewzruszony. Nie mogę brać sobie tego do serca, chcę się dzisiaj dobrze bawić.

-Jasne.- Zgadzam się i zostaję pociągnięta w stronę budki, na której czele stoi starszy, siwy pan. Wzdycham cicho, przypominając sobie kolejne szczegóły. To to samo stoisko co za pierwszym razem. Czy on to robi specjalnie? Tym razem mężczyzna nie jest aż tak przestraszony wyglądem Harry'ego, więc spokojnie dogadują się bez mojej pomocy. Stoję z boku, kiedy mój towarzysz strąca jedną piłeczką butelki ustawione naprzeciwko niego. Znów prowadzi mnie w miejsce, gdzie można wybrać maskotkę i znów nakazuje mi odnaleźć tę, która podoba mi się najbardziej. Tym razem decyduję się na gigantycznego kota z wydłużonymi kończynami. Harry uśmiecha się i zabiera ode mnie miśka, abym nie musiała się przemęczać. Spędzamy tutaj jeszcze jakąś godzinę, zanim decydujemy się na dalszą wędrówkę. Teraz dociera do mnie, że źle zrobiliśmy, najpierw przychodząc tutaj. Targanie za sobą wielkiego kota nie jest ciekawym rozwiązaniem, jednak Harry jak na razie nie mówi nic na ten temat. Jego usta się nie zamykają, opowiada mi o wszystkim, a ja nie potrafię zrozumieć dlaczego jest dzisiaj taki rozgadany i co lepsze, bardzo wesoły. Robimy mnóstwo zdjęć i jestem jeszcze bardziej zdziwiona postawą chłopaka. Nigdy nie lubił być fotografowany. Nachodzi mnie myśl, że być może chłopak chce upamiętnić nasz ostatni wspólny wypad zanim… Nie, to nie jest prawda. Wiem, że teraz Harry mnie nie zostawi, więc szybko potrząsam głową, aby pozbyć się natrętnych, przerażających wizji. O dość późnej, nieco chłodnej porze wpadamy do sklepu spożywczego, aby kupić lody. Kasjerka patrzy na nas dziwnym wzrokiem, jednak nie odzywa się. Chłopak płaci i wychodzimy, aby po chwili rozerwać opakowanie i wyrzucić go do kosza, stojącego obok ściany budynku. Podczas jedzenia Harry brudzi swoją twarz na brązowo, z czego nie mogę przestać się śmiać. Natychmiast przyciska swoje usta do moich sprawiając, że również jestem upaćkana ciemną mazią. Staram się to wytrzeć, jednak zbyt szybko wyschło.

-Gdzie chcesz teraz iść?

-Harry, jesteśmy brudni. Nie możemy się tak pokazać.

-Chodźmy na Tower Brigde.

-Przecież masz lęk wysokości.

-Ale kiedyś mówiłaś mi, że chciałabyś tam być. I patrzeć na Tamizę. Więc dlaczego nie?

Wzdycham cicho.

-Ale najpierw musimy się umyć.- Chłopak wywraca oczami. Wstępujemy do niewielkiej knajpki, w której jestem po raz pierwszy w życiu. Gdy podchodzimy do toalet, gdzie powinniśmy się rozdzielić, Harry zaciska palce mocniej wokół mojego nadgarstka i pociąga mnie za sobą do pomieszczenia przeznaczonego wyłącznie dla mężczyzn. Moje oczy rozszerzają się, kiedy stoję w miejscu i nie wiem co jest grane.

-Myj się szybko!- Pośpiesza mnie i pochyla się, aby opłukać usta. Robię to samo i wycieram się o skrawek bluzki. Gdy moja stopa stawia pierwszy krok w stronę wyjścia, Harry zatrzymuje mnie i przykłada swoje nieco mokre jeszcze wargi do moich. Natychmiast odpowiadam pocałunkiem, co spotyka się z cichym mruknięciem chłopaka. Jego palce przekręcają kluczyk w zamku powodując, że nikt z zewnątrz nie może nas zaskoczyć. Dłońmi odnajduję szlufki jego ciasnych spodni. Opuszkiem palca gładzę kawałek skóry na jego biodrach. Chłopak przypiera mnie do ściany i szybkim ruchem odpina moje spodnie, po czym ściąga je w dół na tyle, ile jest to potrzebne. Odpowiadam tym samym i zanim zdążam się zastanowić nad swoim postępowaniem, moja malutka dłoń ściska jego penisa przez materiał bokserek. Harry jęczy, a jego biodra przyciskają się do moich, okrytych jedynie przez bieliznę. Ręce mi się trzęsą, kiedy pozbywam się jeansów chłopaka.

-Zoey, dotknij mnie.- Niemal warczy, znów przyciągając mnie do siebie w namiętnym pocałunku. Nagły skok pewności siebie sprawia, że obniżam bokserki Harry'ego i owijam palce wokół jego długości. Poruszam powoli nadgarstkiem, a jego pocałunki stają się mocniejsze i bardziej chaotyczne. Jego usta suną po mojej szyi, zostawiając na niej mokre ślady językiem. Gdzieniegdzie zębami szczypie moją skórę, wywołując u mnie dreszcze. Zagryzam dolną wargę, a moja dłoń porusza się nieco szybciej, dopóki Harry nie powstrzymuje mnie.

-Wystarczy kochanie, teraz moja kolej.- Mówi, jego głos jest uwodzicielski i pewny siebie. Wkłada do ust dwa palce, po czym kieruje dłoń w dół mojego brzucha. Wydaję z siebie cichy jęk, kiedy jego palce stykają się ze zwieńczeniem moich ud. Wchodzą we mnie, a ja mimowolnie odchylam jedną nogę, chcąc poczuć się lepiej. Słyszę cichy chichot Harry'ego, zanim zaczyna nimi poruszać.

-Jesteś zawsze taka gotowa dla mnie.- Mamrocze, jego usta drażnią skórę na moim obojczyku. Łapię szybko powietrze i nie wiem co zrobić z rękami, dopóki nie układam ich na plecach mojego towarzysza.

-Taka mokra.- Kontynuuje podjudzanie mnie. Wiem, że nie wytrzymam już długo, dlatego przenoszę wzrok w jego niemal czarne tęczówki i niemo błagam o koniec tych przyjemnych tortur. Harry widzi moją prośbę, na co uśmiecha się leciutko i wyciąga palce. Lądują one w jego pełnych, malinowych ustach. Nie mogę przestać mu się przyglądać, kiedy delikatnie zasysa policzki. Mruga w moim kierunku i chwyta moje biodra, unosząc mnie tym samym do góry. Wchodzi we mnie w momencie, kiedy opuszcza mnie z powrotem na dół, a ja zaciskam pięści wokół skrawków materiału ciemnej koszulki. Jego ruchy są szybkie i mocne choć widzę, że stara się być delikatny. Odczuwam przyjemność, czując go w sobie, teraz nie jest ważne w jakim tempie to zrobi. Chcę go mieć blisko siebie.

-Nie ma to jak szybki numerek w męskiej toalecie.- Sapię pomiędzy płytkimi oddechami, na co Harry uśmiecha się lekko i zagryza dolną wargę. Nasze biodra łączą się ze sobą, a ja szybko łapię powietrze.

-Muszę cię tak częściej zaskakiwać.- Mówi cicho, po chwili wyjękuję jego imię, starając się nie być zbyt głośno. Wiem, że zaledwie za ścianą znajdują się ludzie, którzy nie mogą nas usłyszeć.

-No dalej, skarbie. Wiem, że jesteś blisko.- Chrypka w jego głosie jedynie zwiększa moje podniecenie. Orgazm powoli rozchodzi się po moim ciele, a gdy już je opanowuje, jedynym jego wspomnieniem jest gęsia skórka na ramionach. Mój oddech jest szybki, kiedy Harry wykonuje ostatnie ruchy, aby móc poczuć swoje spełnienie. Wychodzi ze mnie, zanim to następuje, wcześniej zbyt zdekoncentrowany aby użyć prezerwatywę.

Doprowadzamy się do porządku, a uśmiech nie znika z naszych twarzy do momentu, w którym otwieramy drzwi, a na wprost nas pojawia się dość wysoka kobieta z wściekłym wyrazem twarzy. Jej ramiona są skrzyżowane, a prawa noga odciążona. Tupie nią w oczekiwaniu.

Asleep (Other II) ✔ || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz