Rozdział 26.

8K 411 23
                                    

Rozdział 26.

Czuję, że czerwień oblewa moją twarz, więc kieruję spojrzenie w dół, aby choć trochę osłonić swoje zażenowanie. Harry z uśmiechem patrzy na zbulwersowaną kobietę, oczekując aż coś powie. Nie zajmuje to dużo czasu, aż krągła osoba przed nami z wściekłością wyrzuca z siebie kolejne słowa.

-Przepraszam bardzo?! Mogłabym wiedzieć co wasza dwójka robiła w zamkniętej toalecie?!- Jej głos jest piskliwy przez targające nią emocje. Z plakietki na jej lewej piersi odczytuję, że mam do czynienia z Megan, zastępcą szefa tej knajpki.

-Naprawdę mam pani o tym opowiedzieć?- Harry nie traci humoru, kiedy oczy kobiety ciskają w nas błyskawicami. Za jej plecami majaczy starszy pan w garniturze, co chwila zerkając w naszą stronę.

-Ze szczegółami?- Dopytuje, a Megan wstrząsa potężny dreszcz. Nie przemyślała swojego pytania. Cała trójka odwraca się w jednym momencie, kiedy słyszymy ciche odchrząknięcie. To właśnie ten mężczyzna, który do niedawna znajdował się za wysoką posturą kobiety, teraz stoi pośrodku całego zamieszania i patrzy na nas z wesołymi ognikami w niebieskich tęczówkach. Harry chwyta moją luźno zwisającą dłoń, co nie umyka jego błękitnemu spojrzeniu.

-Chciałem skorzystać z toalety, jednak była zamknięta. To ja wezwałem tą panią. Chciałbym was przeprosić za to, że przeszkodziłem…- Widzę, że Harry chce się odezwać ale wiem, że to niekoniecznie będzie uprzejme, więc odpowiadam szybko, chcąc załagodzić sytuację.

-To my powinniśmy przeprosić… Nie przemyśleliśmy tego.

-W ogóle!- Krzyczy Megan, a Harry mocniej ściska moją dłoń. Jego wargi są ułożone w wąską linię, a morderczy wzrok kieruje na wrzeszczącą kobietę.

-Co wy sobie wyobrażaliście?! Knajpa pełna gości, a wy tak po prostu zamykacie się w męskiej toalecie! To niedopuszczalne!

-Panno Megan, spokojnie.- Głos mężczyzny jest uspokajający, przynajmniej dla mnie.

-Nic takiego się nie stało. Powinna pani zrozumieć ten młody wiek. To jasne, że chcą jak najlepiej go wykorzystać. W każdym razie, nie mam do nikogo żalu.

***

-Nigdy więcej tego nie zrobimy.- Mówię stanowczo, kiedy zaczynamy wspinać się po schodach na jedną z wież Tower Bridge.

-Chodzi ci o seks?- Pyta całkiem głośno, co zwraca uwagę kilku ludzi, przechodzących obok nas, lub idących przed nami. Po raz kolejny palę się ze wstydu, a Harry wydaje się być niewzruszony.

-Głuptasie, chodziło mi o to, że nie dam ci się już przekonać na toaletę… To było głupie.

-Ale jakże ciekawe.- Mruczy i całuje mój policzek. Przed nami jeszcze dość długa droga, a mniej więcej w połowie niej chłopak zaczyna marudzić. Dziewczyna za nami chichocze, kiedy Hazz raz po raz się odzywa.

-Stopy mnie już bolą.

-Zoey, proszę, zróbmy postój.

-Nie czuję pięt!

Wywracam oczami i ciągnę go za sobą, aby móc szybciej dotrzeć na szczyt. Kiedy nam się to udaje, Harry przysiada na ostatnim stopniu i wzdycha głęboko, podczas gdy ja odchodzę parę kroków od niego, aby znaleźć się bliżej szyb, zza których widnieje zapierający dech w piersiach widok Londynu. Nie zdaję sobie sprawy, że stoję wpatrzona w krajobraz, dopóki brunet podchodzi do mnie i obwiązuje moją talię ramionami.

-Wszystkiego najlepszego, kochanie.- Mówi cicho, wprost do mojego ucha. Marszczę brwi i odwracam się w jego uścisku, po czym kładę dłonie na jego klatce piersiowej.

Asleep (Other II) ✔ || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz