Dochodziła już 22 a ja siedzę nadal przed książką od biologii i kując pojęcia, które i tak raczej mi sie nie przydadzą.
Dzwoniłam do pani Amandy z pytaniem czy są jakieś postępy z stanem Loli. Powiedziała, że wszytko jest okey i za kilka dni powinna się obudzić.
Po kilkunastu minutach stwierdziłam, że już więcej się nie nauczę i odważyłam książki do torby. Wzięłam z szafki nocnaj laptopa i położyłam sił do łóżka. Włączyłam facebooka i sprawdziam czy mam jakieś powiadomienia. Dostałam kilka powiadomień z grup oraz zobaczyłam jedno inne powiadomienie. "Jonny Black oznaczył cię w poście". COOO?? Weszłam szybko na to i uśmiechnęłam się widząc gdzie mnie oznaczył. "Oznacz kogoś, kogo imię zaczyna się na 'L' a stawia ci pizze". Głupek. Odpowiedziałam mu krótko, że z chęcią zjem pizze, ale on stawia. A następnie otworzyłam nową karte i włączyłam nowy odcinek Riverdale.
***
Obudziłam się jak zwykle niewyspana. Spojrzałam na zegarek i dostrzegłam 6:50, czyli zostało mi 10 minut do budzika. Weszłam na fb i zobaczyłam znowu kilka powiadomień a w tym odpowiedz Jonnego. 'OK, to jutro po szkole idziemy do pizzeri 😏'. Zaśmiałam się znowu i zobaczyłam kiedy to dodał 23:52, a to znaczy że mam z nim iść dzisiaj. O niee. Nie mogę się dobrze bawić jedząc pizze, kiedy Loli jest nieprzytomna w szpitalu.
Budzik zadzwonił, a ja wstałam z łóżka. Bardziej się z niego szczołgałam wraz z kołdrą i kocem. Podeszłam do szafy i wybrałam jak zwykle czarne jeansy i tego samego koloru bluzę z Nike. Włosy wyprostowałam, a na twarz nałożyłam delikatny makijaż.
Stałam sobie przy szafce szkolnej zastanawiając się co z Loli. Wyciągnęłam telefon i napisałam do pani Amandy, żeby powiedziała mi co z dziewczyną. Odpisała od razu, że nic się nie zmieniło. Rozejrzałam się po korytarzu, ale nic ciekawego się nie działo, więc powróciłam wzrokiem w stronę szafki. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu. Otworzyłam spowrotem oczy i zamknęłam niebieskią szafkę.
Minęła właśnie druga lekcja. Kierowałam się w stronę klasy, w której za chwilę mam lekcje. Mój wzrok powędrował w stronę końca korytarza, ale to co zobaczyłam to mnie zatkało. Jonny i Rene trzymających się za dłonie. Nie wierzę w to. Wzrok chłopaka padł na mnie i tylko potakiwał na to co mówi dziewczyna obok niego. Usiadłam do góry brwi, a on wzruszył ramionami.
Odwróciłam od niego wzrok i skierowałam się do klasy, w której teraz ma być biologia i ta nieszczęsna kartkówka.Kiedy uslyszałam dzwonek zaczynający lekcje biologii spiełam się, ale nie wiem czemu, bo nigdy nie przejmuję się żadnymi sprawdzianami ani kartkówkami. A może to nie przez to, a coś innego. Niee. Nagle przypomniałam sobie o Jonnym i Rene. Czy mi jest przykro? NIE LIZZY NIE JEST CI PRZYKO TYLKO JEST CI STRASZNIE PRZYKRO. NIEE STOP MI NIE JEST WCALE PRZYKRO!!! Nagle do klasy wszedł nauczyciel i wyrwał mnie z moich rozmyśleń.
-No to wyciągamy karteczki- powiedział z uśmiechem na ustach. Czy ten facet nie ma nic innego do roboty tylko sprawdzać te głupoty napisane na kartkach? Nie ma on żony i dzieci, żeby to im poświecić czas?
Lekcja dobiegła końca, a ja jak oparzona wyszłam z sali. Szłam w stronę toalety, a kiedy się w niej znalazłam spojrzałam w lustro. Wygladziłam ręką włosy i wyciągnęłam komórkę. Żadnych powiadomień. Zrobiłam zdjęcie na snapchacie swojego ryja, a bardziej zdjęcie lustra i flesza, który zasłonił mi mój 'przepiękny' ryjek. Dałam czarno-biały efekt i dodałam kilka naklejek, a potem dodałam to na my story.
Kończyłam lekcje i właśnie szłam w stronę drzwi wyjściowych, a po wyjściu z budyku udałam się do kawiarni, w której zawsze bywam. KURWA! Przez tą sytuację z Loli całkowicie zapomniałam o Wiktorze. Wyciągnęłam szybko telefon i znalazłam go na fb a następnie napisałam czy chce się spotkać. Odpisał po chwili, że nawet nie zmierza odmówić. Przewróciłam oczami i napisałam mu żeby przyszedł do tej kawiarni co wczoraj.
Chłopak przyszedł po 15 minutach i przywitał się ze mną uścisiem.
-Hej- powiedziałam i wyszczerzyłam zęby.
-Hej- odpowiedział i poruszył brwiami.- Co to się stało że Lizzy postanowiła do mnie napisać i spytać o spotkanie?- uderzyłam go lekko w ramie, a chłopak chwycił się za nie udając jak bardzo go to bolało.
-Nudziłam się.- stwierdziłam. Wik uśmiechnął się a następnie usiedliśmy w końcu. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Nagle usłyszelśmy otwierające się drzwi, a w nich pojawił się Jonny. Zdziwiłam się, że był sam, bo przez cały dzień na jego ramieniu wisiała Rene. Nasze spojrzenia się spotkały i patrzyliśmy się na siebie do póki nie usłyszałam czyjegoś głosu.
-HALLO ZIEMIA DO LIZZY!- powiedział Wik, a ja zmuszona popatrzyłam na niego, przez co właśnie już nie patrzyłam w oczy bruneta.
-Hmm?- mruknęłam nie widząc co powiedzieć, bo jakby nie patrzeć to Wik przyłapał mnie na gapieniu nie na Jonnego.
-Kto to?- zapytał Wik, a ja spojrzałam w stronę, która mi pokazał. Tak, czyli na Jonnego. Przygryzłam wnętrze policzka nie wiedząc co powiedzieć.
-To... Jest... To jest mój kolega że szkoły.-mówię jąkając się.
-Kolega? Czyli jeśli go tu zawołam to nic nie zrobisz?- powiedział, a następnie slyszałam jak się drze.- EJJ TY TAM W CZARNEJ BL...- Nie dokończył, bo rzuciłam się na niego i zarkałam mu usta dłonią.
-Kurwa zamknij się.- powiedziałam stanowczo, ale na chłopaka to nie podziałało, bo zaczął gryźć moja dłoń, przez co musiałam go puścić. On się uśmiechnął i znów chciał zacząć krzyczeć, ale zamknął usta dokładnie wtedy kiedy spojrzał za mnie. Odwróciłam się i spojrzałam na zdziwionego Jonnego.
-Jestem Wiktor.- odezwał się jako pierwszy Wik podając rękę drugiemu
-Jonny- odpowiedział mu chłodno. O co mu do cholery chodzi. Odsunęłam się od Wika, bo siedziałam prawie na nim, gdyż wcześniej się na niego rzuciłam. - To jest twój chłopak?- zapytał Jonny, a ja się zaśmiałam.
-Nie idioto- zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej mimo że mu nie było do śmiechu.- To jest mój przyjaciel z dzieciństwa. A z resztą co cię to odchodzi co?- chłopak na mnie spojrzał, a później na mojego przyjaciela. - Idź sobie do swojej dziewczyny i najlepiej ja zaproś na pizze. Na pewno ci nie odmówi. - Ostatnie dwa zdania powiedziałam z przez zaciśniete zęby, tak więc było sluchac ten jad. Nie wiem co we mnie wstapiło. Nigdy taka nir jestem.
-A żebyś wiedziała, że sobie pójdę. - Powiedział trochę za głośno tak, że większość ludzi w kawiarni się na nas popatrzyło. Odwrócił się i wyszedł. I dobrze. Mam go już dość.
-Ostro. Powtórzcie to bo nie zjadłem jeszcze calego ciastka.- o kurde. Przez tą 'kłótnię' z Jonnym zapomniałam, że jest tutaj jeszcze Wik. Popatrzyłam na niego wściekła nie odzywając się.- okey, okey nie zabiaj mnie już tym wzrokiem.
Z Wikiem gadałam jeszcze jakieś pół godziny, a później poszłam na przystanek autobusowy, żeby pojechać zobaczyć co z Loli.
~*~*~*~
No i jest następny rozdział 😁
CZYTASZ
I don't believe in love
RomanceJestem Lizzy i mam 16 lat. Dlaczego nie wierzę w miłość? Hmm...Może dlatego, że ciężko uwierzyć w coś czego nie ma. Nieraz ktoś mi sie podobał, ale oczywiście zakochiwałam się w osobach z którymi nie miałam szans. Już nie dopuszczam do siebie rzadn...