*LIZZY
Musiałam stamtąd wyjść, byłam za blisko. Siedziałam na tej ławce, gdzie zawsze siedzę w takich sytuacjach. Wiedziałam, że ta impreza to nie jest dobry pomysł.
Leżę i patrze w sufit. To takie nudne, ale bynajmniej czas szybciej leci, tak mi się wydaje. Z radia leci muzyka, Ed Sheeran- Galway Girl. Próbuje zapomnieć o wczorajszym dniu, ale nie potrafię, bo gdy tylko o tym myślę mam łzy w oczach. Nawet do szkoły nie poszłam, bo boje się co może się stać, gdy go zobaczę.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc otarłam łzy i przewróciłam się na bok, tak aby nie było widać moich już trochę załzawionych oczu. Słysze jakieś głosy, męski i mojej przyjaciółki, nie dwa męskie głosy. Listonosz to nie może być, kurier też nie. Może to elektrycy czy coś. Nagle słyszę kroki po schodach i szybko okryłam się kołdrą.
-Masz gości- powiedziała niepewnie Loli. Nie reagowałam, ale Loli nie dawała za wygraną.- Wiem, że nie śpisz, więc wstawaj. Bo jak nie to cię zrzucę z tego łóżka.- Powiedziała moja przyjaciółka, próbując być poważna, ale jej trochę nie wyszło. Ona wie jak mnie pocieszyć. Natychmiast się odkryłam z uśmiechem i już otwierałam usta chcąc jej powiedzieć, że zabiłabym ją wtedy, czy coś w tego rodzaju, gdy nagle go dostrzegłam. Jonny i Justin stali za moją przyjaciółką, patrząc na mnie z troską i niepewnie. Nie wiedząc co powiedzieć usiadłam opierając się o ścianę i poduszkę.
-Hej- odezwał się pierwszy Justin, a ja uśmiechnęłam się krzywo w jego stronę.
-Hej- teraz odezwał się Jonny, był trochę inny niż wczoraj i przedwczoraj i w inne dni kiedy zawsze mijałam go na korytarzu. Lizzy! Nie myśl o tym! Nie możesz o nim myśleć, bo wiesz czym się to skończy. I w co ja się wpakowałam, lepiej było jak go nie poznałam.
-Lizzy, może masz zamiar w końcu stąd wyjść?- Zapytała Loli patrząc na mnie tymi swoimi niebieskimi oczkami. Popatrzyłam na nią, ale nie odpowiedziałam.- Chłopcy chcą wziąć nas do kina. I lepiej będzie jeśli wstaniesz z tego łóżka sama, bo jak nie to dzwonie po twoją mamę- O nie, ona wie jak mnie załatwić, jeśli mama dowie się w jakim jestem stanie, to nigdy mnie już nigdzie nie puści. Chociaż... Może ma dobry humor i nie będzie tak źle. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Loli zrywając ze mnie kołdrę.
-Dobra idę- powiedziałam przewracając oczami.- Ale zależy na co.
-Na 'Wonder Woman'- odpowiedziała od razu. Miałyśmy iść na to razem, jak mogła. W sumie, to jeśli będziemy siedzieć obok siebie, to będzie tak jakby poszłyśmy razem.
Zgodziłam się i powiedziałam im, żeby poczekali na dole. Zajrzałam do szafy Loli i wybrałam białą bokserkę i różowe spodenki. Dzisiaj jest dość ciepło, więc myślę, że nie zmarznę. Podeszłam do toaletki i rozczesałam włosy, a na twarz dałam trochę pudru, na policzki odrobina różu, na rzęsy tusz, a na usta różową szminkę. Nie wyglądałam źle po prawie nie przespanej nocy. Wzięłam moją ulubioną czarną torebkę i zeszłam na dół. Wszyscy czekali na mnie w salonie. Nie czekając na nich ruszyłam od razu w stronę drzwi mówiąc, że jestem gotowa. Ubrałam białe superstary i wyszłam z domu, a reszta ruszyła za mną. Po chwili wszyscy siedzieliśmy w samochodzie, chłopcy z przodu, a ja i Loli z tyłu. Jechaliśmy do pobliskiego kina w ciszy.
Dotarliśmy po piętnastu minutach. Kupiliśmy bilety oraz popcorn i ruszyliśmy w stronę sali. Na szczęście nie musiałam siedzieć obok żadnego z chłopaków, a siedziałam obok Loli ona obok Justina, a on obok Jonnego. Film był przecudowny. Mimo, że nie lubię filmów takiego gatunku, ten był naprawdę dobry. Mimo, że nie mam żadnej listy, to ten film trafia na pierwsze miejsce. Chociaż, mówiąc szczerze nie skończył się tak jak ja chciałam, a szkoda bo byłby to nawet wzruszający moment, ale i tak na końcu miałam łzy, więc końcówka nie była aż taka zła. Najlepszy moment był że śniegiem, bo myślałam, że to świetliki. Jednym słowem film godny obejrzenia.
Wracając postanowiliśmy iść jeszcze na lody. Mimo, że byli z nami Jonny i Justin, dzień był naprawdę udany. Śmiałam się razem z nimi, nawet czasami żartowałam. Po lodach poszliśmy jeszcze na spacer. Nagle zaczęło grzmieć i się rozpadało. Biegliśmy do jakiegoś baru, ponieważ samochód był jakieś półtora kilometra od nas, a nawet i więcej. Trzęsłam się, było mi naprawdę zimno, bo zaczął wiać straszny wiatr. Nagle się potknęłam o jakąś dziurę. Super, zdarłam sobie kolano. Wszyscy znaleźli się obok mnie.
-Idźcie dalej, ja się nią zajmę.- Krzyknął Jonny, tak aby reszta go usłyszała. Nagle gdyby nigdy nic Justin i Loli biegli przed siebie zostawiając mnie i Jonnego razem.- Boli?- zapytał, a ja tylko kiwnęłam głową, bo dopiero teraz dotarło do mnie, że strasznie boli mnie kostka. Nagle poczułam, że się podnoszę. Spojrzałam w stronę chłopaka i dostrzegłam, że bierze mnie na ręce. Nie zaprzeczałam, bo i tak wiedziałam, że sama nie dam rady dojść do jakiegoś budynku.
-Dziękuję- powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
-Za co?- usłyszałam i popatrzyłam na niego. Uśmiechał się, a ja odpowiedziałam mu tym samym.
-Za to, że nie kazałeś mi iść samej- zaśmiał się, później uśmiechnął się cwanie i poczułam, że już mnie nie trzyma na rękach. Stałam na ziemi, a Jonny szedł przed siebie. Czy on chce mi w ten sposób dokuczyć? O nie ja się tak nie dam. Chciałam mu pokazać, że sobie poradzę, ale kosta bolała mnie tak bardzo, że zrobiłam tylko dwa kroki i upadłam.
-Czemu nie idziesz?- usłyszałam i popatrzyłam w stronę chłopaka. Zauważyłam, że przystanął i przewrócił oczami, było to nawet widać przez deszcz.? Podszedł do mnie i podał mi rękę żebym wstała. Poradziłam sobie bez niego i go wyminęłam sycząc z bólu.
-Pomogę ci- powiedział podchodząc do mnie i łapiąc mnie w pasie.
-Poradzę sobie.- nie odpowiadał, ale nadal trzymał mnie w pasie.- nic mi nie jest poradzę sobie.
-Głupi nie jestem.- popatrzyłam na niego tak jakbym chciała go zabić, a on jedynie przewrócił oczami. Czemu w jednej chwili musi być miły i wympatyczny, a w drugiej zachowywać się jak dupek.
-No musiałabym się nad tym nieźle zastanowić. Dobra chodźmy, bo i tak zaczyna mocniej padać.- chłopak pokiwał głową i ruszyliśmy.
***************************
POPRAWIONE
Ostatnio dawno nie było rozdziału, ale nie miałam weny i nie mam dużo czasu na pisanie. Rozdziały mogą teraz być różnie. (raz w tygodniu, dwa razy w tygodniu, raz na dwa tygodnie). Nie piszę też, bo mam nowy pomysł i tylko on mi teraz siedzi w głowie, ale rozdział się pojawił. <3
CZYTASZ
I don't believe in love
RomanceJestem Lizzy i mam 16 lat. Dlaczego nie wierzę w miłość? Hmm...Może dlatego, że ciężko uwierzyć w coś czego nie ma. Nieraz ktoś mi sie podobał, ale oczywiście zakochiwałam się w osobach z którymi nie miałam szans. Już nie dopuszczam do siebie rzadn...